Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Objawienia Maryi w belgijskim Banneux były niemal kontynuacją objawień w Beauraing. Miejscowości te są oddalone od siebie zaledwie o 90 km. Po serii spotkań z widzącymi dziećmi, które trwały od 29 listopada 1932 r. do 3 stycznia 1933 r., Maryja zjawiła się w Banneux już 15 stycznia 1933 r. Tęskniła, czy ruszyła na ratunek nieświadomym zbliżającego się niebezpieczeństwa dzieciom?
Objawienia w Banneux: 16 lat po Fatimie
Rok 1933 nie zaczął się dobrze. W Niemczech doszło do zdecydowanych zmian w koncepcji sprawowania władzy i wywierania wpływów na kraje sąsiednie. Mimo braku większości w wyborach dla NSDAP, 30 stycznia 1933 r. prezydent Hindenburg mianował Hitlera kanclerzem Niemiec. Wkrótce nowy kanclerz rozwiązał parlament, a w lutym budynek Reichstagu stanął nagle w płomieniach z niewyjaśnionych powodów.
Obecność w polityce zagranicznej nowy kanclerz zaczął od złamania postanowień traktatu wersalskiego. Wtedy jeszcze nikt nie przypuszczał, jak szatański projekt kreślił się w głowie niewielkiego wzrostem wodza Rzeszy. Do uruchomienia niemieckich wojennych machin będzie gotowy za sześć lat. Nie oszczędzi nikogo.
W tym samym czasie, w odległym od Berlina o prawie 700 km belgijskim miasteczku Banneux Maryja – jak zawsze, gdy Jej dzieci wymagają pomocy – rozpoczyna serię spotkań. Po raz pierwszy objawia się 15 stycznia, ostatni raz przychodzi 2 marca.
Przedstawia się jako Matka Ubogich, która chce ulżyć cierpieniu ludzi wszystkich narodów. Do rozmów wybiera jedenastoletnią Mariettę Beco, najstarszą z siedmiorga dzieci Louise i Juliena.
Początek objawień
Był niedzielny wieczór, mroźny i ciemny. Marietta siedziała przy oknie, czekając na powrót do domu młodszego o rok braciszka. Niecierpliwiła się, bo chłopiec się spóźniał. Z kuchni dochodziły dźwięki krzątaniny, mama szykowała kolację.
Zupełnie niespodziewanie, zamiast wracającego brata, zobaczyła za oknem, w miejscu przydomowego warzywniaka, unoszącą się świetlistą postać pięknej, młodej kobiety, ubranej w białą szatę z błękitną szarfą, z białym welonem, który spadał jej z głowy na ramiona. Lekko uniesiony brzeg sukni odsłaniał prawą stopę, a ta była ozdobiona złotą różą. Na prawym ramieniu świetlistej kobiety wisiał różaniec, który też jaśniał.
Marietta krzyknęła, ale pani nie zniknęła, patrzyła za to na dziewczynkę z wielką miłością. „Mamo! W ogrodzie jest jakaś piękna kobieta!” – krzyknęła widząca. Pani Beco podeszła do okna i z nieukrywaną drwiną – bo niczego poza światłem nie zobaczyła – rzuciła na odchodne: „A może to i Najświętsza Panienka?!”.
"Wiem, że to Ona"
Marietta była pewna, że to Maryja. Chwyciła za różaniec, chciała biec do ogrodu, ale mama zabroniła jej wyjść z domu w mroźny wieczór. Później, w czasie rozmów przy rodzinnym stole, opowieść o widzeniu Marietty wzbudziła śmiech wszystkich domowników.
Tylko ojcu nie było do śmiechu. Znał córkę i wiedział, że nie ponosi jej fantazja. Wiedział też, że nie są zbyt religijni, więc trudno byłoby Marietcie samej z siebie wpaść na pomysł widzenia świetlistej, pięknej kobiety, w której w dodatku – czego była pewna – rozpoznała Maryję.
Od wieczoru pierwszego widzenia dziewczynka bardzo się zmieniła. Już następnego dnia poszła do kościoła w Banneux, choć do tej pory ani ona, ani jej rodzina nie zaglądali tam zbyt często. 18 stycznia widzenie się powtórzyło, Maryja ukazała się po raz drugi.
Uzdrawiająca woda
Gdy tylko Marietta zobaczyła Matkę Bożą, natychmiast uklękła i zaczęła się modlić. Świadkiem zdarzenia był Julien Beco. Podobnie jak pierwszego wieczoru jego żona, on też nie widział postaci, ale wstrząsnęło nim zachowanie córki. Pobiegł do kościoła, księdza jednak nie zastał, więc po drodze zabrał jednego z sąsiadów z synem i we trzech zjawili się przy Marietcie.
Dziewczynka, podążając za Matką Bożą, wychodziła już z przydomowego ogrodu. Nagle stanęła i pod jej stopami pojawiło się źródło, z którego wypływała krystalicznie czysta woda. Na prośbę Maryi dziewczynka zanurzyła ręce w wodzie. Był 18 stycznia 1933 r., ok. 19.00. Marietta usłyszała, że strumień należy do Maryi i powinien być dla niej zachowany.
I rzeczywiście, nie tylko przetrwał wojnę, ale jego źródło bije do dziś. W ciągu lat był miejscem wielu cudów i uzdrowień. Według wpisów do miejscowej księgi, jedna z kobiet odzyskała tu słuch, a Laura Pletinck, która nie chodziła, we wrześniu 1933 r. odzyskała władzę w nogach.
„To źródło ma przynosić ulgę chorym i ma być zachowane dla wszystkich narodów. Jestem Królową Ubogich” – mówiła Maryja Marietcie i poprosiła, aby w tym miejscu wybudować kapliczkę.
Proboszcz sprawdza Maryję
W czasie trwających objawień rodzinę Marietty odwiedził miejscowy proboszcz, ks. Louis Jamin. Nie przyznał się wtedy, że 31 grudnia 1932 r. pojechał do Beauraing i modlił się tam w czasie objawienia Maryi razem z dwunastotysięcznym tłumem. Nie powiedział też, że miał zastrzeżenia co do prawdziwości objawień i poprosił siostry klauzurowe o odprawienie nowenny do Matki Bożej, z prośbą o nawrócenie przynajmniej jednego z niewierzących z Banneux.
Co ciekawe, objawienia w jego miejscowości, Banneux, zaczęły się zaraz po odprawieniu nowenny, a pierwszą osobą, która poprosiła go o spowiedź był człowiek, który odrzucił wiarę, przez lata nie chodził do kościoła i nie przyprowadzał tam swoich dzieci. Był to Julien Beco, ojciec Marietty.
Kto w Banneux odzyskał wiarę?
Maryja ukazywała się systematycznie aż do 2 marca, w sumie osiem razy. Na ostatnim spotkaniu powiedziała Marietcie, że jest Matką Zbawiciela, Matką Boga.
Kapliczkę, o którą prosiła, ufundowano jeszcze 15 sierpnia 1933 r., ale w świadectwo dziewczynki uwierzyło niewielu. Zaniedbana religijnie społeczność była zdania, że mała Beco nie była godna, by widzieć Maryję. Co ciekawe, sceptyczny był także proboszcz – mimo że Maryja dała mu więcej znaków, niż prosił, i objawiła się w jego parafii!
W styczniu 1935 r. powołano komisję, która miała zbadać prawdziwość objawień. Marietta nie otrzymała wsparcia, męczyła się w czasie kolejnych przesłuchań. „Gdybym przewidziała wszystko, co mnie czeka, niczego bym nie powiedziała” – mówiła.
22 sierpnia 1949 r. biskup Liege uznał objawienia w Banneux. Ogłosił także, że wszystkie relacje potwierdzające to objawienie są wiarygodne.
Marietta zmarła 2 grudnia 2011 r., dożyła dziewięćdziesięciu lat. Honorowy rektor sanktuarium w Banneux, ojciec Joseph Cassart, który dobrze ją znał, mówił w czasie pogrzebu: „Marietta Beco pozostała sobą. Myślę, że jej troską było przekazanie czystości przesłania, które otrzymała, a następnie zniknięcie. Zawsze mówiła, że jest tylko listonoszem”.
Korzystałam z: C. M. Odell, „Ci, którzy Ją widzieli. Objawienia maryjne”