Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Dziecko w wieku dwudziestu trzech lat? Na pewno nie. Najpierw studia, dyplom, kariera. Finał tej historii wydaje się przesądzony, a decyzja – podjęta. Jednak życie, nawet w ostatnim ułamku sekundy, może zmienić bieg wydarzeń. Może sprawić, że po tysiąckrotnie powtarzanym „nie” powiemy „tak”, a zamiast „niemożliwe” powiemy „wierzę”.
Ciąża w wieku 23 lat
Widząc pozytywny wynik testu ciążowego, Giulia musiała niejednokrotnie krzyknąć „to niemożliwe”! – do samej siebie i do swojego narzeczonego. 27-letni Alberto skończył już studia i pracuje w oparciu o umowę na czas określony. Dla niej jednak, 23-letniej studentki marzącej o tym, by zostać architektem, wiadomość o tym, że spodziewa się dziecka, wydaje się oznaczać prawdziwy koniec. To właśnie powtarza jej własna matka, która dowiedziawszy się o ciąży Giulii, „wpada w szał”. Nie chce, by córka zatrzymała dziecko. W Giulii zaś mnożą się wątpliwości i lęki, a także zapewne poczucie winy:
"Moja mama miała wobec mnie wysokie oczekiwania, zainwestowała we mnie to, czego jej samej brakowało. Ciągle się kłócimy – ona podkreśla, że zniszczę sobie przyszłość, że mój narzeczony nie zatroszczy się o mnie i o nasze dziecko. Tak naprawdę nigdy nie przepadała za Alberto" – wyznaje.
Narzeczony zachęca ją, by zatrzymała dziecko
Alberto jest szczęśliwy, że został ojcem, mimo że wcale tego nie planowali. Mówi o tym Giulii, aby ją wesprzeć i dodać jej odwagi. To rzeczywiście jest miłość, która może tylko wzrastać.
Giulia jednak przechodzi kryzys. Zdanie matki jest dla niej bardzo ważne, wręcz fundamentalne, zwłaszcza, że została osierocona przez ojca, gdy była jeszcze dzieckiem. Dlatego też decyduje się, niestety, poprosić o formularz oświadczenia o dobrowolnym przerwaniu ciąży. Coś jednak zaczyna się w niej odzywać. Doświadcza przedziwnego uczucia, którego nigdy wcześniej nie znała, i zastanawia się, co się z nią dzieje.
Spotkanie z wolontariuszami
Podążając za tymi nowymi, niezwykłymi odczuciami, w tajemnicy przed matką wybiera się do Centrum Pomocy Życiu Mangiagalli w Mediolanie. Towarzyszy jej Alberto. Dziewczyna potrzebuje na spokojnie z kimś porozmawiać: bez kłótni i osądzania. Chce po prostu zostać wysłuchana.
Często zdarza się tak, że w przełomowych chwilach w życiu najbliższe nam osoby wiele mówią, ale tak naprawdę nie słuchają. Robią to, oczywiście, w dobrej wierze i z najlepszymi intencjami, kierowane chęcią pomocy. Zdarza się jednak, że zmartwienie i troska o członka rodziny nie pozostawia już miejsca na prawdziwe wysłuchanie drugiej osoby. A to jedyne, czego tak naprawdę potrzebuje, prócz wolności, by dokonać własnego wyboru.
Lorenzo
Mija czas, zmieniają się pory roku. Pewnego dnia wolontariusze CPŻ otrzymują wiadomość, prawdziwy bożonarodzeniowy dar: "12 grudnia urodził się Lorenzo. To najpiękniejszy prezent, jaki mogliśmy otrzymać na Boże Narodzenie".
Giulia kontaktuje się telefonicznie z Centrum Pomocy Życiu i, jak wezbrana rzeka, wylewa się z niej opowieść:
"(…) zdecydowałam się zatrzymać dziecko, myśląc o mojej przyszłości, o naszej przyszłości. Jestem pewna, że uda mi się obronić i znaleźć pracę. Teraz jestem jeszcze bardziej zmotywowana! Alberto jest przeszczęśliwy. W firmie, w której jest zatrudniony, gdy przełożeni dowiedzieli się, że wkrótce zostanie tatą, zaproponowali mu umowę na czas nieokreślony".
Właśnie dlatego we Włoszech mówi się, że każde dziecko rodzi się z bochenkiem chleba pod pachą.
Cierpienie mamy Giulii
Serce Giulii przepełnia wdzięczność i nadzieja na przyszłość! Nie żywi też urazy do swojej mamy, która po narodzinach wnuka zaczęła na nowo się z nimi widywać. To kobieta nosząca w sercu wielkie cierpienie, z którego po latach zwierza się córce: jako młodziutka dziewczyna, pod naciskiem rodziny, poddała się aborcji.
Czasem nierozwiązane cierpienie jest jak przepaść, która może pochłonąć całą egzystencję. Jednak życie, choćby we łzach i bólu, gotowe jest przebudzić nas kwileniem niemowlęcia.
O, wspaniałe życie!
Bolesne, uwodzicielskie,
Cudowne życie!
Każesz mi rzucić się w morze,
Sprawiasz, że płaczę i tańczę
jak wariat, razem z tobą.
Historia ukazała się na facebookowym profilu Centrum Pomocy Życiu Mangiagalli w Mediolanie.