Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Ekumenizm w praktyce
Trwa Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Realizowanie zalecenia Chrystusa z Ostatniej Wieczerzy „oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś” (J 17,23) nie ogranicza się do rokrocznych spotkań przedstawicieli wyznań chrześcijańskich. Powinno mieć również swój praktyczny wymiar.
Chociażby taki, jak budująca historia o. Vukašina Cvetojevicia, proboszcza prawosławnego oraz katechety katolickiego Josipa Matezovicia. Obydwaj mieszkają w Vukovarze w Chorwacji, mieście szczególnie doświadczonym wojną i cierpieniem podczas rozpadu Jugosławii na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku.
Serbski duchowny i chorwacki świecki katecheta uczą religii w vukovarskich szkołach. Kojarzyli się ze słyszenia, ale osobiście spotkali się dopiero przypadkowo, w jednym z miejskich lokali serwujących... kebaby.
Jak wspomina Josip, zaczęli też widywać się na spotkaniach nauczycieli w kuratorium, gdzie w czasie swobodnych rozmów w kuluarach opowiadali sobie wzajemnie dowcipy kościelne, krążące zarówno w kręgach katolickich, jak i prawosławnych. Przyznają zresztą, że nie wszyscy pracownicy oświatowi od razu rozumieli te specyficzne kawały. Później Josip i o. Vukašin zaprzyjaźnili się, zaczęli widywać się również w towarzystwie swoich rodzin.
„Obydwaj jesteśmy podobni: mamy żony i prawie takie same krótkie, rude brody” – żartują katecheci.
Półmaraton i świadectwo
Okazją do zacieśnienia koleżeństwa był wspólny udział w lokalnym półmaratonie. Duchowny prawosławny i katolicki katecheta są zapalonymi biegaczami, lubiącymi sport i wszelką aktywność fizyczną.
Przyznają też, że jeszcze dwadzieścia lat temu widok wspólnej zabawy duchownego prawosławnego i osoby związanej z Kościołem rzymskokatolickim nie był w Vukovarze – zniszczonym w 1991 roku przez długotrwałe oblężenie przez wojska serbskie – czymś powszechnym. Obecnie bariery psychologiczne związane z tragiczną przeszłością są coraz rzadsze.
O. Vukašin i Josip przyznają jednak, że gdy mieszkańcy miasta widzą ich razem, wciąż jest to forma świadectwa, że prawosławni Serbowie i katoliccy Chorwaci mogą ze sobą normalnie żyć.
Szkolna zamiana katechetów
W końcu Opatrzność spowodowała, że katecheci zaczęli uczyć w tej samej szkole. Wpadli więc na pomysł, aby zamienić się lekcjami religii, które prowadzą. „Zawsze najlepiej jest zdobywać informacje o innym Kościele z pierwszej ręki, od jego księży lub teologów” – opowiadają.
I tak, na pewien czas o. Vukašin zaczął prowadzić religię z uczniami katolickimi, a Josip – z prawosławnymi. Katecheci byli zaskoczeni sporym zainteresowaniem młodzieży i wysokim poziomem ich pytań. Dotyczyły one zarówno sporów prawosławno-katolickich o pochodzenie Ducha Świętego (filioque), blasków i trudności życia prawosławnych duchownych w małżeństwie, aż po katolickie podejście do sakramentu małżeństwa i polityki.
Dyrekcja szkoły pozytywnie oceniła oddolny pomysł katechetów, przyznając, że przyczynił się on do przełamania wielu wzajemnych stereotypów.
Więcej łączy niż dzieli
Dużą popularnością w sieciach społecznościowych cieszył się wpis Josipa na Facebooku, gdzie podsumował on przyjaźń i współpracę obydwu teologów:
Gdy spojrzycie na nasze zdjęcia, ujrzycie dwóch grzeszników i pielgrzymów na drogach życia. […] Wszyscy jesteśmy w rzeczy samej Chrystusowi – mój brat, nieoceniony Vukašin i ja. Każdy z nas na swój sposób służy temu samemu Panu, Któremu uwierzyliśmy, Którego pokochaliśmy i poświęciliśmy Mu swoje życie i posłanie.
Można zapewne napisać esej teologiczny o tym, co nas dzieli. Ale my chcemy spotkać się na drodze poszukiwania tego, co nas łączy. Chciałbym za mojego życia doczekać, że katolicy będą mogli przystępować do Eucharystii na liturgii prawosławnej. Ktoś może się z tego śmiać, ale cóż…
Tak – nie możemy mieć wpływu na patriarchów, biskupów, kardynałów, papieża, na Urząd Nauczycielski Kościoła i na sobory powszechne. Ale możemy być razem i tego właśnie chcemy, abyśmy z powierzonymi nam duszami budowali dobro. I być przykładem, że nasze imiona, narodowość, wzrost i waga, różnice w pojmowaniu Trójcy Świętej nie są różnicami z góry przekreślającymi drugą osobę i pozwalającymi twierdzić, że nie chcemy mieć z nią nic wspólnego.