separateurCreated with Sketch.

“Czasem wydaje się, że temu człowiekowi nie da się pomóc, ale Pan Bóg ma swoje drogi”. Świadectwo franciszkanina-psychoterapeuty

Ojciec Paweł Chmura
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
– Przyjęcie pomocy wymaga dużej pokory i zaufania profesjonalistom. Trzeba pozwolić sobie pomóc i mieć wiele wiary i nadziei na lepsze jutro – mówi o. Paweł Chmura, franciszkanin i psychoterapeuta.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

„Staram się czynić dobro, bo po to przyszedłem do zakonu" – to słowa, które kilka lat temu powiedział ojciec podczas wręczenia świętokrzyskiej Nagrody Anioła Dobroci.

Jestem w zakonie świętego Franciszka z Asyżu. Pozdrowieniem franciszkańskim jest zawołanie „Pokój i dobro”. Nie ma dużego problemu z czynieniem dobrze tym, którzy nas miłują, którzy są nam życzliwi, którzy nam dobrze życzą. Większą trudnością jest już czynienie dobrze tym, którzy nas nienawidzą, którzy nam źle życzą, których się boimy i obawiamy, którzy są uzależnieni, pijani lub często o bardzo brzydkim zapachu. Bywa to odrażające. Pan Bóg posyła nas, synów świętego Franciszka, do tego, abyśmy byli siewcami pokoju i dobra. Jezus posyła nas do ludzi „trędowatych” naszych czasów. Ludzie od nich uciekają, obawiają się, uważają, że sami są temu winni. Jednak tych ludzi popchnęło coś do uzależnienia, do bezdomności, do doprowadzenia się do takiego stanu wycieńczenia, niezdolności do pracy, niezdolności do normalnego funkcjonowania. Jezus Chrystus posyła mnie do takich właśnie ludzi. Potrzebują oni szczególnej opieki, zainteresowania, pomocy. Żeby dzisiaj pomagać, nie wystarczy tylko chcieć. Tych ludzi trzeba pokochać z ich pogubieniem. Pomoc drugiemu człowiekowi wymaga dzisiaj specjalistycznej wiedzy. Pan Bóg udziela nam wielu darów, i posyła nas do tego, by służyć.

Ojcze Pawle, na co dzień pracujesz z osobami, które mają wielkie problemy z uzależnieniami, m.in. od narkotyków czy alkoholu. Twoi podopieczni i przyjaciele mówią, że "pracujesz 24 godziny na dobę" i zawsze odbierasz telefon, bo może ktoś potrzebować natychmiastowej pomocy. Jakie były początki twojej pracy w Chęcinach?

Po 18 latach pracy z takimi ludźmi, dzisiaj już nie jest tak, że pracuję 24 godziny na dobę. Ci ludzie, do których jestem posłany, potrzebują pomocy, zainteresowania, wsparcia, wskazania kierunku. Jednak to jest niemożliwe, żeby tyle pracować. Nie jestem robotem. Muszę zadbać także o siebie, o wypoczynek. Nie jest sztuką wypalić się po kilku latach pracy. Pomoc to nie sprint, to bieg długodystansowy. Nie wyobrażam sobie też pracy licząc wyłącznie na swoje siły.
Bez Boga nie dałbym rady nic zrobić. To on dodaje mi siły. Aby utrzymać odpowiednią relację z Panem Bogiem, potrzeba czasu na spotkanie z Nim, na budowanie relacji i usłyszenie Go, tego, czego On ode mnie oczekuje. Jestem franciszkaninem, zakonnikiem, a więc potrzebny jest czas na obowiązki wynikające z bycia nim: by systematycznie razem z braćmi modlić się, odmawiać Liturgię godzin, być wspólnie na Mszy świętej konwentualnej, znajdować czas na rozmyślanie i wsłuchanie się w Pana Boga i jego Słowo.

Pomagacie również dzieciom, które są ofiarami w rodzinach dysfunkcyjnych, gdzie rodzice nie radzą sobie z życiem z powodu uzależnień.

Przez prawie 15 lat prowadziliśmy świetlice dla takich dzieci, natomiast obecnie zajmujemy się profesjonalną pomocą w poradniach dla dzieci i młodzieży, które znajdują się na terenie naszego klasztoru w Chęcinach. Staramy się pomagać całościowo wszystkim, którzy borykają się z problemem uzależnienia w rodzinie. Jeżeli jedna osoba w rodzinie jest chora, to wpływa to negatywnie na całą rodzinę, dlatego też mamy poradnie dla dorosłych, młodzieży i dzieci. Prowadzimy też ośrodek "San Damiano", który pomaga dorosłym w wyjściu z uzależnienia od narkotyków lub uzależnień mieszanych. 

Czy zawsze udaje się pomóc osobie uwikłanej w narkotyki czy z chorobą alkoholową, czy też czasami potrzeba cudu?

To jest ciężka praca i niestety nie wszystkim udaje się pomóc. Pomimo dużego zaangażowania, pomimo profesjonalizmu, osoby często rezygnują z terapii, nie kończą jej. Dowiadujemy się niekiedy o śmierci tej osoby, czy też wypadkach, którym ulegają lub też jeszcze bardziej pogrążają się w uzależnieniu. Ale cuda dostrzegamy w codziennej pracy. Po ludzku wydaje się, że wiele sytuacji jest niemożliwych do rozwiązania. Czasem wydaje się, że temu człowiekowi nie da się pomóc, ale Pan Bóg ma swoje drogi. Nie ma u Niego rzeczy niemożliwych. Cuda to także zmiana człowieka, który przychodzi do nas brudny, śmierdzący, uzależniony, bezdomny, bez nadziei. Wychodzi zadbany, odmieniony, nauczony wielu nowych umiejętności niezbędnych do codziennego funkcjonowania. Potrafi pracować, gotować, sprzątać, dbać o higienę osobistą i konstruktywnie wyrażać swoje emocje. Taka osoba przeżywa zmianę swojego życia: poprawia relacje z rodziną, przyjmuje wartości ewangeliczne, ma szacunek do siebie i ludzi. Do całego stworzenia. Jest uczciwa, pracowita, rozwija duchowość i często przybliża się do Boga. Czyż to nie są cuda? Łaska Boża buduje na naturze i ciężkiej pracy ludzkiej. 

Jakie podstawowe kroki możemy wykonać, kiedy spotykamy osobę z głębokimi problemami w związku z uzależnieniem? Do kogo mamy się zwrócić, aby pomóc takiej osobie?

Podstawową formą pomocy jest skierowanie do specjalistycznej poradni leczenia uzależnień. W Polsce tych poradni jest dużo. Jeżeli ktoś jest uzależniony od narkotyków to zapraszamy na stronę: www.terapia.franciszkanie.pl. Tam są wszelkie informacje i numery kontaktowe. W Połańcu prowadzimy także hostel "Wspólnota" dla uzależnionych od alkoholu. Tam przyjmujemy pacjentów po podstawowej terapii. Ważną rzeczą jest to, aby także rodzina osoby uzależnionej udała się po taką pomoc do poradni. Niestety najczęściej takie osoby nie chcą pomocy, uważając, że oni nie mają problemu. Zapewniam, że mają, a tylko taka profesjonalna pomoc pozwoli im poznać i zrozumieć mechanizmy, jakie nimi kierują. Niestety wiele intuicyjnych form pomocy jest złych. Nie pomagają tym ludziom, ale ich jeszcze bardziej “porażają”. Przyjęcie takiej pomocy wymaga dużej pokory i zaufania profesjonalistom. Trzeba pozwolić sobie pomóc i mieć wiele wiary i nadziei na lepsze jutro. 

*Ojciec Paweł Chmura – jest Dyrektorem Franciszkańskiego Centrum Profilaktyki i leczenia uzależnień. Certyfikowany specjalista psychoterapii uzależnień oraz psychoterapeuta, prowadzi terapię indywidualną, dla par, małżeństwa, rodziny.

**Placówki które obecnie prowadzi klasztor franciszkanów Chęcinach to: ośrodek leczenia uzależnień "San Damiano", hostel dla ludzi uzależnionych od środków psychoaktywnych "Rivotorto" oraz hostel dla ludzi uzależnionych od alkoholu "Wspólnota" w Połańcu.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.