Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Pani Zofia do Polski miała przyjechać już dawno. Ma tutaj rodzinę – córkę, zięcia, wnuki, prawnuki... A że jest już w słusznym wieku, to jej córka, pani Luiza, chciała zabrać mamę do siebie. W zeszłym roku 104-latka wyrobiła sobie nawet na tę okoliczność paszport! Wtedy po raz pierwszy trafiła do ukraińskich mediów, które zastanawiały się, po co kobiecie w tym wieku taki dokument. Rodzina złożyła też wniosek o nadanie pani Zosi polskiego obywatelstwa – jej pochodzenie ją do tego predestynowało. Jej rodzice byli Polakami.
104-latka uciekła przed wojną
Seniorka od 10 lat nie wychodziła ze swojego mieszkania, nie mówiąc już o jakimkolwiek podróżowaniu! Ma kłopoty z chodzeniem, z biodrem, właściwie nie porusza się już o własnych siłach, a jej mieszkanie znajduje się na trzecim piętrze, więc o samodzielnych eskapadach, choćby po chleb i mleko, nie było mowy.
Gdy wybuchła wojna, rodzina zdecydowała o natychmiastowej ewakuacji. 5 marca z samego rana, tuż po godzinie policyjnej, pani Zofia rozpoczęła podróż do Polski... Nie obyło się bez komplikacji. W drodze towarzyszyli jej młodsza córka i wnuk. Pierwszy etap to podróż samochodem do autobusu, który zawiózł ją z Odessy do Mołdawii.
Z Odessy do Warszawy
Dzięki pomocy odeskiej organizacji "Polska Nuta" i żydowskiej "Hesed" udało się zorganizować transport i opiekę medyczną. A ta okazała się w tej podróży niezbędna, bo podczas niewłaściwego przenoszenia pani Zosi uszkodzono jej bark! A to oznaczało trzydniowy, przymusowy pobyt w szpitalu.
Ale ostatecznie – udało się! Dotarła do Warszawy samolotem, a z lotniska trafiła już prosto w ramiona ukochanej córki. To ona opowiada o swojej mamie, bo pani Zosia już nie bardzo pamięta, co się działo.
Pamięta za to wszystko, kiedy córka pyta ją o młode lata i o polskie kościoły. I to jedno zdanie w naszym języku: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus"!
Znak zwycięstwa
To kobieta, która swoje zawodowe życie spędziła patrząc na cud narodzin. Była położną. Kiedyś, kiedy odbierała poród bliźniąt, ich matka prosiła ją, by jedno z nich zabiła... Jako osoba głęboko wierząca zdecydowanie odmówiła.
Pamięta jeszcze poprzednią wojnę... Płonące domy, zabitych ludzi, wyzwolenie Odessy w 1944 roku. Czy wie, co teraz dzieje się w Ukrainie? Trudno powiedzieć, czy zdaje sobie z tego sprawę. Jednak gdy pozuje do zdjęć, pokazuje palcami V, Victorię, znak zwycięstwa...
Źródło: wp.pl