Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
„Duchowa wrażliwość starości jest w stanie w sposób wiarygodny i ostateczny przełamać rywalizację i konflikt między pokoleniami” – powiedział papież Franciszek podczas dzisiejszej audiencji ogólnej.
Kontynuując cykl katechez na temat starości, papież zwrócił uwagę na wrażliwość duchową właściwą wielu osobom w podeszłym wieku, jak o tym świadczy Symeon i Anna, dwoje starców oczekujących na nawiedzenie Boga.
Symeon i Anna
Drodzy bracia i siostry, dzień dobry! W naszym cyklu katechez na temat starości przyglądamy się dziś sympatycznemu obrazowi nakreślonemu przez św. Łukasza ewangelistę, który przedstawia dwie osoby starsze – Symeona i Annę.
Motywem ich życia, przed opuszczeniem tego świata, jest oczekiwanie na nawiedzenie Boga. Oczekiwali, że przyjdzie Bóg, aby ich nawiedzić, czyli Jezus.
Symeon, dzięki zapowiedzi Ducha Świętego wie, że nie umrze, zanim nie zobaczy Mesjasza. Anna codziennie chodziła do świątyni, gdzie poświęcała się służbie. Oboje rozpoznają w Dzieciątku Jezus obecność Pana, który wypełnia pociechą ich długie oczekiwanie i koi ich rozstawanie się z życiem. Jest to scena spotkania z Jezusem i pożegnania.
Czego możemy się nauczyć od tych dwóch osób starszych, tętniących życiem duchowym?
Zobaczcie nasze wideo z tej audiencji:
Wrażliwość na nawiedzenie Pana
Po pierwsze, dowiadujemy się, że wierność oczekiwania wyostrza zmysły. Przecież, jak wiemy, Duch Święty właśnie to czyni: oświeca zmysły. W starożytnym hymnie Veni Creator Spiritus, za pomocą którego do dziś przyzywamy Ducha Świętego, mówimy: Accende lumen sensibus – "światłem rozjaśnij naszą myśl", [Duch Święty] rozjaśnia nasze zmysły.
Duch Święty może to uczynić: wyostrza zmysły duszy, pomimo ograniczeń i zranień zmysłów ciała: stajemy się trochę ślepi, trochę głusi. Starość, w taki czy inny sposób osłabia zmysły ciała. Jednak starość, spędzona w oczekiwaniu na nawiedzenie Boga, nie przeoczy Jego przejścia. Co więcej, będzie nawet bardziej ochotna, aby je uchwycić. Będzie bardziej wrażliwa na przyjęcie Pana, gdy będzie przechodził obok.
Pamiętajmy o tej postawie chrześcijanina, która każe być wrażliwym na nawiedzenie Pana. Pan przechodzi w naszym życiu z natchnieniami, zachętami do poprawy.
Znieczulone zmysły
A św. Augustyn mawiał: „Boję się Boga, kiedy przechodzi obok”. Dlaczego się boisz? „Boję się, że nie zauważę i pozwolę Mu przejść obok”. To Duch Święty przygotowuje zmysły, abyśmy zrozumieli, kiedy Pan składa nam wizytę, tak jak to uczynił z Symeonem i Anną.
Dziś potrzebujemy tego bardziej niż kiedykolwiek: potrzebujemy starości obdarzonej żywymi zmysłami duchowymi i zdolnej do rozpoznawania znaków Boga, co więcej, znaku Boga, którym jest Jezus. Znak, który zawsze wywołuje w nas kryzys – Jezus wywołuje w nas kryzys, jest „znakiem, któremu sprzeciwiać się będą” (Łk 2,34) – ale taki, który napełnia nas radością.
Znieczulenie zmysłów duchowych – a jest to okropne – przy podnieceniu i oszołomieniu zmysłów cielesnych, jest powszechnym syndromem w społeczeństwie, które kultywuje iluzję wiecznej młodości, a jego najgroźniejsza cecha polega na fakcie, że jest tego najczęściej nieświadome.
Nie zauważamy, że jesteśmy znieczuleni. I tak się dzieje: zawsze tak było i dzieje się [także] w naszych czasach. Zmysły znieczulone, nie rozumiejące, co się dzieje; zmysły wewnętrzne, zmysły ducha, które pozwalają zrozumieć obecność Boga lub obecność zła, stają się znieczulone, nie rozróżniają.
Brak szacunku dla tego, co kruche
Kiedy tracimy wrażliwość dotyku lub smaku, natychmiast zdajemy sobie z tego sprawę, ale często żyjemy, nie zdając sobie sprawy, że utraciliśmy wrażliwość swojej duszy. Wrażliwość duszy można ignorować przez długi czas.
Nie jest to tylko kwestia myślenia o Bogu czy religii. Nieczułość zmysłów duchowych dotyczy współczucia i litości, wstydu i wyrzutów sumienia, wierności i poświęcenia, czułości i honoru, odpowiedzialności za siebie i cierpienia z powodu innych.
To ciekawe: nieczułość nie pozwala zrozumieć współczucia, nie pozwala zrozumieć litości, nie pozwala poczuć wstydu ani wyrzutów sumienia z powodu uczynienia czegoś złego. Tak to już jest: znieczulone zmysły duchowe mylą wszystko i człowiek nie odczuwa duchowo takich rzeczy.
A starość staje się, że tak powiem, pierwszą ofiarą tej utraty wrażliwości. W społeczeństwie, które jest wrażliwe przede wszystkim na przyjemności, może dojść jedynie do braku szacunku dla tego, co kruche. Zwycięża rywalizacja zwycięzców. I w ten sposób zatraca się wrażliwość.
Dystans i konformizm
Oczywiście retoryka inkluzji [włączenia, integracji – przyp. KAI] jest rytualną formułą każdej mowy poprawnej politycznie. Nie przynosi to jednak jeszcze rzeczywistej korekty w praktyce normalnego współistnienia: z trudem rozwija się kultura czułości społecznej.
Duch ludzkiego braterstwa, który – jak mi się zdaje – trzeba energicznie promować, jest jak znoszone ubranie, które można, owszem, podziwiać, ale... w muzeum. Zatraca się ludzką wrażliwość, tracimy te poruszenia ducha, które czynią nas ludźmi.
To prawda, że w życiu realnym możemy obserwować ze wzruszającą wdzięcznością wielu młodych zdolnych do wywiązywania się w pełni z tego braterstwa. Ale w tym tkwi problem: istnieje dystans. Dystans którego jesteśmy winni, między świadectwem tej życiodajnej społecznej wrażliwości a konformizmem, który zmusza młodzież do opowiadania swojej historii w zupełnie inny sposób. Co możemy zrobić, aby wyeliminować ten dystans?
Ukryta wskazówka
Z historii Symeona i Anny, ale także z innych biblijnych opowieści o starości wrażliwej na Ducha Świętego, wypływa ukryta wskazówka, która zasługuje na to, by ją wydobyć na plan pierwszy.
Na czym konkretnie polega objawienie, które rozpala wrażliwość Symeona i Anny? Polega na rozpoznaniu w dziecku, którego nie urodzili i które widzą po raz pierwszy, pewnego znaku nawiedzenia Boga. Godzą się, że nie są głównymi bohaterami, a jedynie świadkami.
A jeśli ktoś zgadza się nie być głównym bohaterem, ale angażuje się jako świadek, to sprawy mają się dobrze: taki człowiek dobrze dojrzewa. Natomiast jeśli zawsze mamy w sobie pragnienie bycia głównym bohaterem, to przeciwnie, nigdy nie dojrzejemy na tej drodze ku pełni starości.
Nawiedzenie Boże nie staje się ciałem w życiu tych, którzy chcą być głównymi bohaterami, a nigdy świadkami. Nie wprowadza ich na scenę jako wybawicieli: Bóg nie staje się ciałem w ich pokoleniu, lecz w pokoleniu, które nadejdzie. Tracą ducha, tracą wolę dojrzałego życia i – jak to się zwykle mówi – żyją powierzchownie.
Pokolenie ludzi powierzchownych
Jest to pokolenie ludzi powierzchownych, którzy nie pozwalają sobie na odczuwanie rzeczy z wrażliwością ducha. Ale dlaczego sobie na to nie pozwalają?
Po części z lenistwa, a po części dlatego, że już nie potrafią: stracili tę wrażliwość. Źle się dzieje, gdy cywilizacja traci wrażliwość ducha. Z drugiej strony, to piękne, gdy znajdujemy starszych, takich jak Symeon i Anna, którzy zachowują tę wrażliwość ducha i potrafią zrozumieć różne sytuacje, tak jak ci dwoje zrozumieli sytuację, która była przed nimi, czyli objawienie się Mesjasza.
W tym stanie wytrwałości nie ma żadnych pretensji i nie ma żadnych utyskiwań. Jest natomiast wielkie wzruszenie i wielkie pocieszenie, kiedy wciąż żywe są zmysły duchowe. Wzruszenie i pociecha z tego, że mogą zobaczyć i ogłosić, iż historia ich pokolenia nie jest stracona ani zmarnowana, właśnie z powodu wydarzenia, które się ucieleśnia i objawia w pokoleniu następnym. I to właśnie czuje osoba starsza, gdy wnuki idą z nią porozmawiać: czują się ożywione. „Ach, moje życie wciąż jest tutaj”.
Iść do osób starszych
Tak ważne jest, aby iść do osób starszych, tak ważne jest, aby ich posłuchać. To bardzo ważne, aby z nimi rozmawiać, ponieważ między młodymi a starszymi następuje wymiana cywilizacyjna, wymiana dojrzałości. I w ten sposób nasza cywilizacja rozwija się w sposób dojrzały.
Tylko duchowa wrażliwość starości może dać to świadectwo, pokorne i olśniewające, czyniąc je miarodajnym i wzorcowym dla wszystkich. Starość, która pielęgnowała wrażliwość duszy, gasi wszelką zazdrość międzypokoleniową, wszelką urazę, wszelkie utyskiwania z powodu nadejścia Boga w przyszłym pokoleniu, który przychodzi wraz z odejściem swojego pokolenia. I tak się dzieje, gdy osoba starsza, czy osoba młoda są otwarte. Żegnają się z życiem, ale „powierzając” swoje życie nowemu pokoleniu.
Potrzebujemy mądrych osób starszych
To jest to pożegnanie Symeona i Anny. „Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju”. Teraz mogę odejść w pokoju. Duchowa wrażliwość starości jest w stanie w sposób wiarygodny i ostateczny przełamać rywalizację i konflikt między pokoleniami.
Osoby starsze obdarzone tą wrażliwością przezwyciężają konflikt, przechodzą ponad nim, zmierzają ku jedności, a nie do konfliktu. Jest to z pewnością niemożliwe dla ludzi, ta wrażliwość duchowa, ale możliwe dla Boga.
A dzisiaj jest nam tak bardzo potrzebna wrażliwość ducha, dojrzałość ducha, potrzebujemy mądrych osób starszych, dojrzałych duchowo, którzy daliby nam nadzieję dla życia. Dziękuję.
Pozdrowienia dla dzieci ukraińskich
"Szczególnie serdeczne pozdrowienia kieruję do dzieci ukraińskich goszczonych przez fundację Aiutiamoli a Vivere, Stowarzyszenie Puer oraz Ambasadę Ukrainy przy Stolicy Apostolskiej.
Wraz z tym pozdrawianiem dzieci, powracamy także myślą do potworności wojny i ponawiamy nasze modlitwy, aby zostało powstrzymane to okrucieństwo wojny" – powiedział Ojciec Święty.
[Do wiernych z Polski]
"Pozdrawiam serdecznie wszystkich Polaków. Wasi seniorzy mogą nauczyć młode pokolenie, jak ufać Bogu, jak być miłosiernym i modlić się gorliwie nie tylko w spokojnych czasach, ale przede wszystkim w tych trudnych.
Zachęcam Was, byście idąc za ich przykładem, kontynuowali wielkopostną drogę nawrócenia, aby dotrzeć z odnowionym sercem do świętowania Zmartwychwstania Pana. Wam tu obecnym i Waszym bliskim z serca błogosławię!"
tłum. o. Stanisław Tasiemski OP
KAI/ks