Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Latarnia morska Gąski została zbudowana pod koniec XIX wieku. Osiąga wysokość 49,8 m, położona jest 112 m od brzegu morskiego, niedaleko drogi z Ustronia Morskiego do Mielna. Spragnieni doznań turyści mogą wejść na szczyt krętymi, granitowymi schodami. Z góry rozciąga się widok na Morze Bałtyckie i nadmorskie miejscowości: Sarbinowo, Chłopy, Mielno i Unieście. U podstawy wieży znajduje się dom latarnika. Latarnia została wpisana do rejestru zabytków.
Jolanta Tokarczyk: Od ilu lat pracuje pan na latarni morskiej w Gąskach?
Piotr Laskowski: Latarnia to całe moje życie. Latarnikiem był mój ojciec i ja też wykonuję ten zawód. Pracuję na latarni już ponad 35 lat. Była to moja pierwsza (nie licząc krótkiej przed wojskiem) i jak dotąd jedyna praca.
Dużo latarników mamy w Polsce?
Przed laty prawie na każdej latarni pracowali latarnicy. Teraz jestem jednym z nielicznych, czynnych zawodowo latarników na polskim wybrzeżu. Pracuję na pół etatu.
Jak bardzo zmieniła się praca na latarni od czasów pańskiego dzieciństwa?
Zmieniła się przede wszystkim pod kątem nadzoru. Kiedyś na latarniach pracowało po kilku latarników, a służba była pełniona 24 godziny na dobę. Jeszcze w latach 70-80., kiedy w Polsce brakowało niemal wszystkiego, latarnicy posiadali dużo narzędzi i wiele prac wykonywali we własnym zakresie. Na latarniach było wyposażenie jak w małym warsztacie mechaniczno-stolarskim. Aktualnie nadzoru już nie ma, pracę człowieka zastąpiła elektronika, dlatego zredukowano funkcję latarników. Przychodzimy do pracy każdego dnia, ale zajmujemy się przede wszystkim konserwacją, dbamy o czystość laterny, szyb, pryzmatów i o porządek we wnętrzu latarni. Ja zajmuję się konserwacją urządzeń, ale też koszeniem trawników, pielęgnacją i sprzątaniem terenu. Tej pracy nie zastąpi maszyna. Po zmianie systemu i redukcji liczby latarników za poważniejsze naprawy odpowiada grupa serwisowa – specjaliści w zakresie elektryki i mechaniki oraz grupa remontowa.
Piotr Laskowski: Czasy, kiedy latarnik mieszkał na latarni, to już przeszłość
Światło latarni jest przewodnikiem dla tych na morzu. Czy pamięta pan ze swojej długiej pracy zawodowej, że pomogło zagubionym wędrowcom?
Nie pamiętam takiej sytuacji, żeby wszystkie urządzenia elektryczne na statku uległy awarii, a żeglarz zorientował się odnośnie do swojego położenia tylko na podstawie światła latarni. W czasie mojej pracy, gdy mieliśmy jeszcze radiostację, na szczęście nie zdarzyła się sytuacja bezpośredniego zagrożenia życia na morzu, ale bywało, że jak rybacy osiedli na mieliźnie, to za pośrednictwem radiostacji przekazywaliśmy informacje służbom ratowniczym. W latach 80., a nawet jeszcze w latach 90. ubiegłego stulecia na morzu pływało więcej rybaków niż obecnie. Mieliśmy z nimi większy kontakt, ale i latarnie nie były tak naszpikowane elektroniką jak obecnie.
Pamiętam natomiast, że jeśli w pobliżu latarni w Gąskach prowadzona była jakaś akcja ratownicza, na naszym obiekcie organizowano zaplecze dla ratowników.
Obecnie jeśli światło na latarni nie świeci, najszybciej reagują na to żeglarze. Coraz więcej jest ludzi, którzy chcą wrócić do prostego żeglowania, na bazie punktów orientacyjnych i znaków świetlnych i dla nich światło latarni jest jednym z nich.
Czy na latarniach pracowały kobiety, czy to raczej męskie zajęcie?
Kobiety pracowały na latarniach szczególnie w latach 1970-89; m.in. moja mama, ale też w Niechorzu i na latarni Stilo jeszcze do niedawna również pracowała kobieta.
Skoro dawniej mieszkało się na latarni, jak wyglądało to miejsce?
Czasy, kiedy latarnik mieszkał na latarni, to już przeszłość. Obecnie zmieniła się dostępność środków lokomocji i ludzie dojeżdżają do pracy na latarni, podobnie jak do wszystkich innych miejsc.
Niektóre latarnie, szczególnie te w miastach, nie posiadały zaplecza mieszkalnego, a tylko dyżurkę. Tak było m.in. w malutkiej latarni w Kołobrzegu czy w Darłowie, gdzie znajduje się jedynie nieduże pomieszczenie. Nawet przed laty latarnicy mieszkali w mieście i dojeżdżali do pracy, a mieszkanie pełniło funkcje służbowe. Podobnie w Ustce. Latarnia w Jarosławcu ma natomiast budynek mieszkalny i początkowo latarnicy właśnie tam mieszkali, a później w oddzielnym budynku, nieopodal.
Latarnia w Gąskach jest ewenementem na skalę polską, ponieważ do dziś jest to jedyny obiekt, gdzie mieszka czynny zawodowo latarnik, a cały budynek przy latarni jest zasiedlony. Są tu cztery mieszkania. W jednym mieszkam ja z rodziną, a w pozostałych mieszkają trzy rodziny po latarnikach – mój brat, brat nieżyjącego latarnika i wnuczka latarnika z rodziną.
Dawniej latarnie wraz z obiektami towarzyszącymi stanowiły małe gospodarstwa, ponieważ latarnicy, oprócz tego, że pracowali na latarni, obrabiali niewielki skrawek ziemi. Hodowali też bydło i trzodę chlewną; na początku kozy, potem krowy, a więc niektóre latarnie mocno tętniły życiem.
Latarnia morska w Gąskach
Jak wysoka jest latarnia w Gąskach, z jakiej odległości na morzu jest widoczne światło?
Budowę Latarni w Gąskach rozpoczęto w 1896 r., a od 1927 r. była już oświetlana światłem elektrycznym (wcześniej działała na palnikach naftowych). Obecnie latarnia emituje światło białe, przerywane, o zasięgu około 20 mil morskich. Obiekt został wyposażony w specjalny zespół soczewek i pryzmatów, służący do formowania odpowiedniej wiązki światła w skupiony strumień i w halogenową żarówkę o mocy tysiąca watów, która świeci światłem ciągłym. Żeby uzyskać efekt światła przerywanego, na zewnątrz żarówki zamontowano pionowe blachy na specjalnej karuzeli. Kiedy blachy się obracają, przysłaniają część wiązki świetlnej i dają efekt światła przerywanego: dwa krótkie błyski i jeden długi w cyklu 15-sekundowym, z dokładnością do 1/10 sekundy.
Czy w ciągu kilkudziesięciu lat pracy wydarzyły się sytuacje nietypowe, zaskakujące?
Najbardziej nietypowe sytuacje związane były z tym, że ktoś chciał coś niezwykłego na latarni zrobić. Na przykład ekipa kręcąca filmy reklamowe chciała zrobić kolejkę tyrolską na plażę. Z lat dziecięcych zapamiętałem też, że na terenie latarni morskiej była rozlokowana marynarka wojenna (przełom lat 70. i 80.). Ruchomy punkt ćwiczeń zlokalizowany był w pobliżu latarni, a samochody stojące na trawnikach budziły ogromną ciekawość. Była też ucieczka turystów z NRD na Bornholm. Złożyli łódkę na podwórzu latarni, potem pływali wzdłuż brzegu, po chwili skierowali się na północ i tyle było ich widać. Mój ojciec miał potem problemy z bezpieką, że niby pomagał im uciec.
Czy latarnia jest obiektem poświęconym, czy jest traktowana jako obiekt świecki?
Latarnia to obiekt techniczny, świecki, chociaż pamiętam, że jeszcze około 15 lat temu ówczesny proboszcz święcił na podwórzu przy latarni święconkę na Wielkanoc. Wszyscy wiedzieli gdzie trafić, bo przecież każdy w okolicy wie, gdzie jest latarnia.
Sekrety latarni
Czy można zwiedzać latarnię morską?
Tak, oczywiście, od dziesiątek lat latarnia jest udostępniona do zwiedzania. Obecnie można ją zwiedzać przede wszystkim w sezonie letnim, a w zimie – w miarę możliwości, najczęściej w weekendy.
Ile schodków prowadzi na latarnię?
Zawsze mówię, żeby turyści policzyli, bo kiedy się wszystko powie, nie ma żadnej tajemnicy. Pani jednak powiem – na samą górę i taras widokowy prowadzi 226 schodów. Wysokość latarni od poziomu gruntu do czubka wynosi zaś 49 metrów i 80 cm.
Widać więc całą miejscowość i spory kawałek morza...
Z latarni rozciągają się widoki aż do katedry w Kołobrzegu na zachodzie, a w drugą stronę najbardziej charakterystycznym punktem jest wieża kościoła w Sarbinowie. Widać też Górę Chełmską, Koszalin i oczywiście całe Gąski.
Czy nie czuje się pan osamotniony zawodowo, jako jedyny latarnik mieszkający na latarni?
Trochę, choć pamiętajmy, że przed laty latarnicy pracowali też na jeziorach. Szczególnie w Kanadzie i w USA. W Urzędzie Morskim w Szczecinie również zatrudnieni byli latarnicy, którzy pracowali na torze Szczecin-Świnoujście, zajmowali się konserwacją znaków świetlnych na torze wodnym. Obecnie większość latarni działa bezobsługowo i nadal są czynne. Doposaża się je w kolejne urządzenia elektroniczne, ale nie wygasza się, ponieważ kiedy wszystko zawiedzie, światło latarni wskazuje drogę do domu. I tak już od dziesiątek lat.