separateurCreated with Sketch.

Chirurg, który blizny zamienia w małe dzieła sztuki. Dzieci go uwielbiają!

Chirurg ze szpitala dziecięcego rysuje kreskówki na bandażach wokół blizn swoich małych pacjentów
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Chcę powiedzieć moim pacjentom, że nie są tylko kimś, kogo operowałem. Taki prezent to też sposób na dawanie im kawałka siebie” – mówi dr Robert Parry.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Dr Robert Parry to chirurg, który robi wszystko, żeby operacja była dla dzieci jak najmniej przerażająca. Aby pomóc najmłodszym, po wykonanym zabiegu odkłada skalpel i sięga po długopis. Rysuje na ich opatrunkach niesamowite postaci z bajek. A kiedy dzieci się budzą, blizny nie są już takie straszne.

Operacja nie taka straszna

Pójście na operację jest zwykle przerażającym wydarzeniem, szczególnie dla dzieci. Dr Parry wpadł na pomysł, by nieco rozproszyć stres pooperacyjny swoich małych pacjentów i to za pomocą nietypowej, kreatywnej metody. 

Aby pomóc swoim pacjentom szybciej wyzdrowieć, dyrektor chirurgii dziecięcej Szpitala Dziecięcego w Akron wyjmuje swoje kolorowe długopisy i rysuje zabawne kreskówki na ich bandażach. Jego rysunki wywołują wzruszenie w całym kraju. "Chcę powiedzieć moim pacjentom, że nie są tylko kimś, kogo operowałem. Taki prezent to też sposób na dawanie im kawałka siebie" – mówi.

"Uwielbiam medycynę i pomaganie ludziom"    

Na stronie internetowej Szpitala Dziecięcego w Akron w stanie Ohio możemy przeczytać, że dr Robert Parry zawsze poświęca czas na to, aby blizna po operacji nie była jedyną pamiątką do zabiegu chirurgicznym.

"Zawsze zaskakuje ich ręcznie wykonanym rysunkiem na opatrunku, przedstawiającym postać z bajki lub cokolwiek innego, co je interesuje". Skąd taki pomysł? Lekarz wyjaśnia, że inspirację zaczerpnął od kolegi po fachu, który wycinał bandaże dziecięce w kształcie serc lub innych zwierząt. Niestandardowe kształty zawsze wywoływały uśmiech u małych pacjentów. Robertowi bardzo się one podobały i postanowił, że stworzy własną "sztukę opatrunkową" dla najmłodszych.

Opracował własną metodę, która pozwala na zachowanie sterylności ran. Parry tłumaczy w jednym z wywiadów, że od zawsze interesował się sztuką, ale ostatecznie zdecydował się na studia medyczne. Jego mama była historykiem sztuki i artystą amatorem. Chirurg opowiada, że nie widzi zbyt dużej różnicy pomiędzy swoimi dwiema pasjami. Obie pozwalają mu na pracę rękoma.

Dzięki temu może sprawiać, że ludzie czują się lepiej. "Myślę, że nie jest niespodzianką to, że wybrałem chirurgię. Uwielbiam medycynę i pomaganie ludziom, a chirurgia pozwala mi używać zarówno mojego umysłu, jak i rąk" – mówi portalowi cafemom.org.

Lekarz przyznaje, że lubi towarzystwo dzieci. "One są zabawne, nie oceniają, chcą po prostu być szczęśliwe i czuć się lepiej. Dla mnie ogromną satysfakcją jest to, że mogę jakiemuś dziecku uratować życie i dać mu szansę na rozwój, aby mogło cieszyć się dobrym zdrowiem" – podkreśla Parry.

Dodaje, że maluchy są niesamowicie silne i mimo cierpienia cieszą się pięknymi rzeczami, nawet jeśli te wokół naprawdę nie są aż tak wspaniałe.

Pięć minut i blizny nie przerażają

Wykonanie rysunków nie zajmuje Robertowi zbyt wiele czasu. "Większość opatrunków wykonuję w ciągu pięciu minut, kiedy pacjent się wybudza. Reakcja jest wspaniała. Dziecko jest nieco rozkojarzone, ale i podekscytowane tym, że widzi to, o co prosiło tuż przed operacją, a rodzice i personel medyczny są zadowoleni" – tłumaczy.

Od czasu ukończenia szkolenia z chirurgii dziecięcej w 1996 roku Robert nieprzerwanie dba o to, aby każdy zoperowany przez niego pacjent wrócił do domu z wesołym rysunkiem. "Operowałem już ponad 10 tys. dzieci i każde z nich, które tylko wymagało opatrunku, otrzymało rysunek. Od maleńkich noworodków, które ważą mniej niż kilogram, aż do pełni rozwiniętych młodych dorosłych. Nie przypominam sobie, aby komuś się to nie podobało" – mówi lekarz.

Kreskówki, sport, a nawet butelki z sosem francuskim

Pielęgniarki ze szpitala, w którym pracuje Robert, poprosiły go nawet o wykonanie rysunku na ich identyfikatorach. Nie odmówił. Jak przyznaje, sprawianie innym radości jest dla niego priorytetem.

Chirurg jest otwarty na namalowanie wszelkich obrazków, o jakie tylko poproszą ludzie. Lubi rysować postaci z kreskówek Disneya oraz logo drużyn sportowych. Niektóre prośby mogą się wydawać dość dziwne. Cheeseburger dla jednej dziewczynki, która "głodowała" przed operacją lub butelka sosu francuskiego, ponieważ dziadek na pytanie, jaki sos chce dziecko, odpowiedział, że "francuski".

Córka Christiny Potts Whipkey, Kennedy, także otrzymała wyjątkowy prezent od dr. Parry'ego. Kiedy była w szpitalu, lekarz powiedział jej, że po zakończeniu operacji będzie miała na opatrunku ślicznego motylka. Po wybudzeniu dziewczynka była dumna z ładnego bandaża i nie przejmowała się żadnymi bliznami.

Źródła: metro.co.uk; cafemom.org; washingtonpost.com; insideedition.com; Akron Children's Hospital/Facebook

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.