separateurCreated with Sketch.

Święty człowiek, któremu Maryja dała szkaplerz i złożyła wielkie obietnice

Szymon Stock otrzymuje szkaplerz z rąk Matki Bożej - fresk w kościele "Madonna del Carmine" w Marostica we Włoszech
Maryja miała też zapewnić Szymona, że w pierwszy dzień jej poświęcony, czyli w pierwszą sobotę po zgonie, wyprowadzi duszę swego czciciela z czyśćca i przeprowadzi przez wrota nieba.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Szymon Stock dożył setki. W średniowieczu osiągniecie takiego wieku było uznawane za fenomen, a przez wierzących w Boga za cud. Średnia wieku była dużo niższa. Zdarzało się, że już pięćdziesięciolatkowie byli określani mianem starców. A jednak – mimo surowego życia, trudnych podróży i wielu obowiązków dane mu było przeżyć rówieśników.

Zmarł 16 maja 1265 r. w Bordeaux. Był ubrany w szkaplerz, czyli płaszcz Maryi, który ona sama mu objawiała. Jego ostanie słowa brzmiały: „Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej”.

Szymon Stock

Z pochodzenia Anglik, urodzony w Aylesford, w hrabstwie Kent, ok. 1165 r., w zamożnej rodzinie. Podobno już w kołysce naznaczony maryjnym wybraniem. Wieść niosła, że nie ukończył jeszcze pierwszego roku życia, a już słyszano, jak odmawiał Zdrowaś, Maryjo.

Gdy tylko nauczył się czytać, zaczął recytować Małe Oficjum Najświętszej Maryi Panny i trwał w tym zwyczaju aż do dnia śmierci. Kiedy miał sześć lat – czytał Biblię.

Podania przekazują, że zazdrosny brat nękał go tak bardzo, że dwunastoletni Szymon opuścił dom i zamieszkał w pustym dębie. „Stock”, czyli słowo oznaczające pień drzewa, stało się jego przydomkiem. Po latach zwierzył się karmelitańskim współbraciom, że to właśnie w pustym pniu po raz pierwszy zobaczył Maryję.

Ta, która „zdeptała głowę węża” stała się jego pierwszą przewodniczką w życiu duchowym. Pokazała, czym są pokusy prowadzące do grzechu, jak je pokonywać i w jaki sposób rozeznawać duchy. Do końca życia Szymon stosował zalecenia Maryi w walce z demonami, a wyuczonych metod uczył współbraci.

Pustelnicze życie wiódł przez dwadzieścia lat. Po tym czasie – na wyraźny znak z nieba – wrócił do domu. Podjął studia teologiczne i przyjął święcenia kapłańskie, aby wrócić do pustelni. I kiedy znów otrzymał polecenie z nieba – zareagował natychmiast. Matka Boża mówiła: „Wkrótce wstąpisz do zakonu, którego nie ma jeszcze w Anglii”.

Antyfona: Flos Carmeli

Rzeczywiście, w tym samym czasie karmelici nękani przez Saracenów podjęli decyzję o przenosinach do Europy. Jednak Szymon nie miał o tym pojęcia, mieszkał w pniu dębu! Kiedy dwaj zakonnicy po pokonaniu kanału La Manche pojawili się w okolicy Kentu, a wieść o tym dotarła do pustelni, Szymon dołączył do nich natychmiast. Miał wtedy czterdzieści lat.

Zamieszkali najpierw w okolicach Oksfordu, później, gdy zgromadzenie karmelitów zaczęło oficjalnie funkcjonować na terenie Anglii, Szymon wstąpił do klasztoru w Aylesford. Śluby złożył w wieku pięćdziesięciu lat i ukończył studia teologiczne w Oksfordzie z tytułem doktora.

Przez pewien czas przebywał w Rzymie, potem udał się do źródeł zgromadzenia, na Górę Karmel, gdzie został wybrany wikariuszem generalnym. W obliczu wielu przeciwności grożących kasatą zakonu Szymon został wybrany generałem. Całą swoją nadzieję złożył w Maryi, prosząc ją o ratunek słowami napisanej przez siebie antyfony Flos Carmeli.

Kwiecie Karmelu,
Płodna winnico,
Ozdobo niebios,
Matko-Dziewico,
O Najwybrańsza!
Matko łagodna,
Czysta i wierna,
Dzieciom Karmelu bądź miłosierna,
O Gwiazdo Morza
– wołał dniami i nocami Szymon.

Maryja ze szkaplerzem w dłoni

Kiedy skończył osiemdziesiąty rok życia, zdecydował się na powrót do Anglii. W Cambridge założył klasztor karmelitański, ale i ta fundacja nie przyniosła mu spokoju. Miał świadomość trudności i prześladowań, z którymi zmaga się zakon. Cierpiał, pościł, trwał na modlitwie.

Podobnie jak przed laty – w pierwszej szkole wiary, którą odbył w pniu drzewa – nie tracił nadziei i zwierzał się ze swych trosk Maryi, która nigdy go nie zawiodła. Odpowiedź Matki – Kwiatu Karmelu – przyszła w nocy, z 15 na 16 lipca 1251 r.

Osiemdziesięciosześcioletni karmelita Szymon był w swojej celi, pogrążony w modlitwie, a Maryja ukazała mu się ze szkaplerzem w dłoni, podając go jako znak szczególnej opieki dla zakonu, wiekuistego przywileju i zobowiązania. Objawienie to potwierdził papież Jan XXII, którego Matka Boża miała osobiście o to poprosić we śnie.

Co ciekawe – Maryja wcale nie skupiła się na szybkiej pomocy zakonowi, nie podpowiedziała jak zaradzić istniejącym problemom, ale dała narzędzie uniwersalne, ponadczasowe, pomocne w osiągnięciu zbawienia przez jego członków! Nie tylko karmelitów, ale i tych wszystkich, którzy będą gotowi wejść na karmelitańską ścieżkę świętości.

Szkaplerz i zbawienie

Pisarze karmelitańscy podają – w tym Johannes Grossi w tekście z 1430 r. pt. Viridarium – że Matka Boża ukazała się Szymonowi Stockowi ze szkaplerzem zakonu w ręku i dała mu go z następującymi słowami:

„Przyjmij, mój umiłowany synu, ten szkaplerz dla twego zakonu. Jest on szczególnym znakiem mego upodobania, które uzyskałam dla ciebie i twoich dzieci z góry Karmel. To będzie przywilej dla ciebie i dla wszystkich karmelitów: każdy, kto będzie umierał odziany w ten strój, zostanie zbawiony. To znak zbawienia, ochrona w niebezpieczeństwach, gwarancja pokoju i pojednania”.

Maryja – mowa o tym w tzw. bulli sabatowej Jana XXII z 1322 r. – miała też zapewnić Szymona, że jej opieka nad noszącymi szkaplerz nie ustanie z chwilą śmierci, i że w pierwszy dzień jej poświęcony, czyli w pierwszą sobotę po zgonie, wyprowadzi duszę swego czciciela z czyśćca i przeprowadzi przez wrota nieba.

Korzystałam z książek:
W. Łaszewski, „Świat Maryjnych objawień, 100 spotkań z nadprzyrodzonością. Duchowy przewodnik po objawieniach Matki Bożej”
,
R. Cammilleri, „Wielka Księga Świętych Pańskich”
,
S. Praśkiewicz, „Szkaplerz karmelitański dziś
”.