separateurCreated with Sketch.

O. Lech Dorobczyński: zdarzyło Ci się kiedyś upomnieć księdza w… konfesjonale?

sakrament spowiedzi
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Redakcja - 23.08.22
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Zdarzyło Ci się kiedyś upomnieć księdza? A idźmy w jeszcze większy hardkor: zdarzyło Ci się kiedyś upomnieć księdza w… konfesjonale? – Yyyyy… jak to? – spytasz. – Normalnie” – tak swój post rozpoczyna o. Dorobczyński na Facebooku. Post, który uruchomił lawinę komentarzy. Zobaczcie, o co chodzi.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Udostępniam bo to bardzo ważny i potrzebny temat. Znam ludzi, którzy po kontakcie z brutalnym spowiednikiem zniknęli z Kościoła – napisała w jednym z komentarzy Agnieszka.

My również zgadzamy się z tym, że temat poruszony przez o. Lecha jest bardzo ważny, dlatego chcemy wam go udostępnić. A oto jego treść:

Zdarzyło Ci się kiedyś upomnieć księdza? A idźmy w jeszcze większy hardkor: zdarzyło Ci się kiedyś upomnieć księdza w… konfesjonale? – Yyyyy… jak to? – spytasz. Normalnie. Udzielać napomnień. Myślę, że na tym polega Kościół. Nie możemy być towarzystwem, które się zagłaska na śmierć. Uciekaj od pochlebców, którzy mówią Ci tylko to, co chciałbyś usłyszeć. To nie są przyjaciele! Jeśli jesteś influencerem czy youtuberem – lajki, które widnieją pod Twoim postem, pochodzą od Twoich fanów, ale nie przyjaciół. Przyjaciele zawsze mówią prawdę. Znamy takich ludzi (w tym artystów), którzy otaczają się pochlebcami, nazywając ich swoimi przyjaciółmi – a to błąd w samym założeniu. Wszyscy czasem potrzebujemy skarcenia. Duchowni również. Gdybyś zauważył, że ksiądz przestaje żyć Ewangelią – upomnij go. Tylko uwaga: upomnij go wtedy, gdy nie żyje Ewangelią, a nie wtedy, gdy nie spełnia Twojej wizji Kościoła, Twojego pomysłu na liturgię i nie spełnia Twoich zachcianek. Nie bój się skarcić księdza w konfesjonale – jeśli z całą pewnością wiesz, że zamiast podać Ci rękę i pomóc Ci powstać, wdeptuje Cię jeszcze bardziej w Twój grzech. Żeby było jasne: ksiądz w konfesjonale nie jest po to, by nas dopieszczać. Idąc do spowiedzi, oczekuję od mojego spowiednika, że powie mi prawdę o mnie (a więc także prawdę o moim grzechu). Jednak oczekuję, że wskaże mi drogę, jak z tego grzechu wyjść, a nie będzie mnie poniżał. Podnieść, a nie rozdeptać – to jest zadanie spowiednika. Jeśli podczas spowiedzi ksiądz będzie toczył pianę nad Tobą, nie bój się przerwać jego słowotoku. Nie bój się mu powiedzieć: „Księże, znam moje słabości. Proszę mi pomóc z nich wyjść, a nie mnie poniżać!”. A gdyby nie przerwał – to Ty przerwij tę spowiedź, wychodząc z konfesjonału. Masz do tego prawo, bo to TWOJA spowiedź. Jeśli się dowiesz, że ów ksiądz ma taki sposób spowiadania – pisz do kurii. I się podpisz. Bo poważne instytucje nie mają czasu na roztrząsanie anonimów. W 19. rozdziale Księgi Kapłańskiej czytamy: «Będziesz upominał swojego bliźniego, abyś z jego powodu nie zgrzeszył». Czy kiedykolwiek przyszło nam na myśl, że nie udzielając komuś napomnienia – bierzemy za to odpowiedzialność i możemy zaciągnąć za to winę? Duchu Święty, daj mi pokorę, kiedy drugi człowiek słusznie zwraca mi uwagę. I daj mi mądre i kochające serce, bym zwracając komuś uwagę, w żaden sposób nie odarł go z godności.

Wielu internautów zostawiło pod tym wpisem swoje komentarze. Pojawiło się sporo podziękowań za te słowa, kilka historii, które potwierdziły, że przypadki nadużyć w konfesjonałach zdarzają się wcale nierzadko... Co trafnie skomentował jeden z użytkowników:

Niesamowite, że wystarczy poruszyć szczerze temat – przełamać tabu – i natychmiast otwiera się przestrzeń pełna zranień i żalu, jak tutaj w komentarzach. Ale to bardzo dobrze, bo wtedy może przyjść Jezus i uleczyć ranę. Wszystkich skrzywdzonych przez księży w konfesjonale otaczam modlitwą.

A oto niektóre bolesne historie...

Mnie się zdarzyło usłyszeć, że nigdy nie będę dobrą matką, bo mówiłam o trudnościach w relacjach z Maryją. A było to o tyle okrutne, że mówiłam też o problemach z zajściem w ciążę i swoim żalu wobec Boga. Te słowa były dla mnie baaaardzo trudne, poczułam się podwójnie zraniona. Nie miałam wtedy sił, by o siebie zawalczyć. I jedyna moja myśl była taka, że z dwojga złego lepiej, że to na mnie trafiło, a nie kogoś sporadycznie bywającego w kościele, bo mógłby już nie wrócić.

Spowiadałam się kiedyś w depresji, mocno poraniona przez wcześniejsze traumatyczne doświadczenia w Kościele, mówiłam o myślach samobójczych. Usłyszałam od spowiednika, że jest przekonany o tym, że będę w piekle. Do dziś boli.

Ja niestety także ze strony współbrata o. Lecha (po otwarciu się i wyznaniu grzechów i obaw) usłyszałam, że chyba nie wierzę w tego samego Boga, co on, i jak mogę nie odmawiać różańca – a byłam wtedy na skraju załamania nerwowego. Chwilę później wylądowałam na L4 i już ponad rok leczę się z ciężkiej choroby. W mojej parafii zaś ksiądz odmówił mi udzielenia Komunii Świętej na rękę 🥺 Odeszłam z tej kolejki, bo nie miałam odwagi kłócić się w tym momencie 😞 Na szczęście wikariusz obok udzielił mi Komunii nie robiąc z tego problemu. Dziś wiem, że nie zrobiłam nic złego, bo wyjaśnił mi to wszystko mój terapeuta, który także jest kapłanem. Jednak przez wiele miesięcy miałam poczucie winy, że nie jestem godna przystępować do Komunii Świętej i z moją wiarą jest coś nie tak. Do dziś z resztą obawiam się spowiedzi, a właśnie w tym tygodniu chciałabym do niej przystąpić 😞

Kilka miesięcy temu upomniałem księdza w konfesjonale… Do dziś pamiętam jednak spowiedź, gdy spowiednik, było to tuż po moim nawróceniu, nadużył swojej władzy i de facto potwornie mnie skrzywdził. Długo nie mogłam się po tym pozbierać… Dzisiaj mam wiedzę i pewność siebie, by się bronić, sprzeciwić i napomnieć. Wtedy nie miałam… Współczuję ludziom, którzy są na początku swojej drogi wiary, a natkną się na spowiedników przekraczających podstawowe zasady, dla których miłosierdzie jest nic nie znaczącym pojęciem, oraz takich, którzy wchodząc do konfesjonału, niczym nie różnią się od urzędników wydziału egzekucji. Kluczowe jest osobiste doświadczenie miłosierdzia – wg mnie.

Trudno czytać te wyznania, ale nie można od nich odwracać oczu. Pamiętajmy w naszych modlitwach o wszystkich skrzywdzonych przez księży w konfesjonale...

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.