separateurCreated with Sketch.

Benedykt XVI a teoria ewolucji. Czy Biblię należy interpretować dosłownie?

Human Evolution

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Karol Wojteczek - 25.08.22
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Dużym zainteresowaniem w ostatnich miesiącach cieszy się w USA książka „Z prochu ziemi” autorstwa Matthew Ramage'a. Teolog ten, posługując się metodologią naukową kard. J. Ratzingera, stara się odpowiedzieć na pytanie m.in. o zgodność teorii ewolucji z Biblią.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Na wstępie swojej pracy prof. Ramage deklaruje szacunek wobec (szczególnie silnych w USA) ruchów sceptycznych względem teorii ewolucji bądź poszczególnych jej założeń. Przypomina również, iż uznanie dla osiągnięć naukowych nie może przybierać formy parareligijnej. Naukowcy bowiem (ale w gronie tym bibliści także!) bywają omylni, jak wszyscy inni ludzie.

Następnie, przez analogię z eksperymentami naukowymi, teolog zachęca czytelników do wykonania "eksperymentu wiary". Odwołując się do słów swojego mistrza, kard. Jospeha Ratzingera, Ramage mówi o związanych z tego rodzaju eksperymentem ryzykach. W toku duchowych i intelektualnych poszukiwań może się bowiem okazać, iż nasze dotychczasowe okołoreligijne przekonania wymagają weryfikacji. Niemniej, przypomina autor, poszukiwanie prawdy jest obowiązkiem każdego chrześcijanina.

Teoria ewolucji. Czy jedynie "teoria"?

Rozdział poświęcony domniemanym rozbieżnościom pomiędzy teorią ewolucji a wiarą chrześcijańską prof. Ramage rozpoczyna od ujednoznacznienia terminu "teoria". Krytycy ewolucji często bowiem zrównują go z pojęciem "hipotezy", czyli założenia niepewnego, niesprawdzonego, obarczonego ryzykiem błędu. W rozumieniu naukowym jednak, termin "teoria" odnosi się do koncepcji w sposób spójny i przekonujący opisującej zachodzący ciąg przyczynowo-skutkowy.

Tak właśnie, zdaniem autora, rozumieć należy teorię ewolucji. Spośród wszystkich koncepcji wyjaśniających biologiczną stronę procesu powstawania życia i różnicowania się gatunków, jest ona na ten moment niewątpliwie najlepiej udokumentowana. Szczególnie wielu argumentów na jej rzecz dostarczyły w ostatnich dziesięcioleciach badania genetyczne (Ramage opisuje ten wątek szczegółowo). Bogactwo dowodów nie sprawia jednak, iż teoria ewolucji nie posiada słabych punktów i wyjaśnia rzeczywistość w sposób absolutny. Wręcz przeciwnie – wiele szczegółowych związanych z nią zagadnień wciąż pozostaje przedmiotem naukowych sporów.

Na sposób akademicki teorię ewolucji rozumieli też dwudziestowieczni papieże. Jan Paweł II w 1996 r. w słowie do członków Papieskiej Akademii Nauk stwierdził, że jest ona "czymś więcej niż hipotezą". "Zbieżność wyników niezależnych od siebie badań, nieplanowana ani nieoczekiwana, stanowi sama w sobie istotny argument na rzecz ewolucji" – podkreślił papież Polak.

Ratzinger. Papież, który pochylił się nad ewolucją

Głębiej nad teorią ewolucji jeszcze jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary pochylił się kard. Joseph Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI. Podzielał on zdanie wyrażone przez Jana Pawła II. "Chrześcijański obraz świata jest taki, że świat w swoich szczegółach jest produktem długiego procesu ewolucji, ale na najgłębszym poziomie pochodzi od Logosu. Ewolucja odzwierciedla twórczą wolę Stwórcy oraz jego piękno i dobroć" – pisał Ratzinger w książce Bóg i świat.

W swoich rozważaniach ten wybitny teolog przyjął dwa fundamentalne założenia. Po pierwsze, stworzenie świata i ewolucja nie są rzeczywistościami wykluczającymi się, lecz uzupełniającymi. Po drugie, w duchu założenia pierwszego rozpatrywać należy wszelkie związane z tematem zagadnienia szczegółowe (jak np. moment zaistnienia grzechu pierworodnego). Nadrzędnymi przyświecającymi Ratzingerowi celami było bowiem zachowanie integralności wiary i zdolności przyswajania Dobrej Nowiny przez współczesne mu i wszystkie kolejne pokolenia.

Największe wyzwanie w tym kontekście stanowi oczywiście Księga Rodzaju. Nad nią też prof. Ramage, podążając za Benedyktem XVI, pochyla się w sposób najbardziej szczegółowy. Przypomina przy tym, że literalną interpretację księgi tej odrzucali już m.in. św. Augustyn i św. Tomasz z Akwinu. Zależało im bowiem na kształtowaniu w sercach i umysłach chrześcijan wiary mądrej, odartej ze wszystkiego, co naraża ją na śmieszność. Rozum zaś traktować należy jako jeden z darów Bożych.

Jak czytać Księgę Rodzaju i nie zwariować?

Pytanie powyższe, choć oczywiście postawione w sposób nieco prowokacyjny, stanowi punkt kulminacyjny rozważań Ramage'a. Teolog posługuje się w tym miejscu zaproponowaną przez Ratzingera tzw. "metodą C". W swoim wygłoszonym w 1988 r. wykładzie późniejszy papież wskazał na dominujące w dyskursie metody interpretacji Pisma Świętego: patrystyczno-średniowieczną (określoną przez niego jako "A") i historyczno-krytyczną (umownie nazwaną "B"). "Metoda C" łączy niejako dwa powyższe podejścia. Nadając historycznego kontekstu wydarzeniom opisywanym przez autorów natchnionych, dba ona o zachowanie ich znaczenia teologicznego. Nadrzędną wagę ma bowiem umiejętność przyswojenia pozostawionych przez Boga wskazówek dla wiernych.

Ramage przypomina zresztą, iż Księga Rodzaju nie jest możliwa do prawidłowego odczytania poza kontekstem Nowego Testamentu. Kuszenie Adama i Ewy w raju pozostaje jedynie baśniową sceną, gdy nie zestawimy go z kuszeniem Chrystusa na pustyni. Bez nauki o grzechu pierworodnym ofiara krzyża Zbawiciela byłaby zaś daremna. Również, w nawiązaniu do omawianego tu zagadnienia teorii ewolucji, czynienia ziemi poddaną i nazywania zwierząt nie należy postrzegać w kategoriach jednorazowego aktu. Jest to raczej nałożone na rodzaj ludzki zobowiązanie do ciągłego brania na siebie odpowiedzialności za powierzone nam miejsce w doczesności; swoistej sztafety pokoleń.

Przykładów podobnych amerykański teolog podaje i omawia rzecz jasna znacząco więcej. Nie sposób jednak przełożyć 330 stron jego książki na 6 tys. znaków niniejszego tekstu inaczej niż w sposób powierzchowny. Warto zatem pochylić się nad dziełem Ramage'a w oryginale, choć póki co dostępne jest ono jedynie w jęz. angielskim. Lektura Z prochu ziemi jest z pewnością doświadczeniem umacniającym, pozwalającym przeżywać wiarę w sposób bardziej świadomy.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.