1Reforma i podziały w łonie Zakonu Maltańskiego
Pięcioletni proces reformy Zakonu Maltańskiego zakończył się nadaniem mu przez papieża nowej konstytucji. Nie mniej kontrowersji niż jej zapisy, wzbudził tryb jej przyjęcia: bez głosowania i ze skutkiem natychmiastowym. Franciszek uznał bowiem za priorytetowe jak najszybsze zasypanie pogłębiających się w zakonie podziałów.
Zdaniem portalu The Pillar nowa konstytucja stawia pod znakiem zapytania dalszą niezależność Zakonu Maltańskiego. Do tej pory w świetle prawa międzynarodowego był on uznawany za suwerenny podmiot. Status ten umożliwiał mu działalność pomocową w regionach niedostępnych dla innych organizacji charytatywnych, jak np. w Birmie.
Dotychczasowa, 900-letnia tradycja suwerenności zakonu czyniła z niego unikalny, "hybrydowy" twór – posłuszny papieżowi poprzez Wielkiego Mistrza – ale samorządny i występujący wobec Watykanu jako podmiot zewnętrzny poprzez ambasadora. Obecnie władza Ojca Świętego nad zakonem zyskała formę bezpośredniego nadzoru.
Jak podaje The Pillar, decyzja ta spotkała się z niezadowoleniem części rycerzy. Niektórzy odsunięci od władzy liderzy Zakonu Maltańskiego określić ją mieli wręcz jako "papieski pucz". Są też jednak i tacy, którzy wskazują, że reforma była jedyną drogą do złagodzenia wewnętrznych napięć. Kolejne miesiące pokażą zapewne, która z tych grup okaże się dominującą, oraz na ile autonomicznie będzie w stanie funkcjonować sam zakon.
2Mniejsza liczba kardynałów w konklawe?
Sugestia niemieckiego kardynała Waltera Brandmüllera, by wybór papieża ograniczyć do purpuratów mieszkających w Rzymie, spotkała się z krytyką portalu Katolisch.de. Dziennikarka Gabriele Höfling uznaje pomysł kard. Brandmüllera za obarczony ryzykiem oderwania "rzymskich urzędników" od problemów, z jakimi borykają się wierni w różnych regionach świata. Pozostawałby on również w sprzeczności z tak propagowaną przez Franciszka ideą synodalności.
"Wybór papieża nie powinien wyznaczać najlepszego administratora aparatu kurii rzymskiej, ale najlepszego przedstawiciela Chrystusa na ziemi" – podkreśla Höfling. Jej zdaniem w Kościele potrzebne są reformy nadające mu charakter bardziej demokratyczny. Jedną z nich mogłoby być przyznanie prawa głosu na konklawe przewodniczącym krajowych episkopatów. "Kto wie, może pewnego dnia w wybór papieża będą zaangażowani wszyscy członkowie Kościoła, a wtedy, proszę, nie zapominajcie o kobietach" – puentuje dziennikarka.
3Mizoginizm na obchodach beatyfikacyjnych?
"Czysta mizoginia" – tak Franca Giansoldati, watykańska korespondentka włoskiego dziennika "Il Messaggero", opisuje sytuację z niedzielnych uroczystości beatyfikacyjnych Jana Pawła I. Szerokim echem w mediach odbiło się zdjęcie z obchodów, na którym, w sektorze zarezerwowanym dla celebransów, wśród biskupów i arcybiskupów widać samotną kobietę.
Kobietą tą jest dziennikarka Stefania Falasca, wicepostulatorka przewodu beatyfikacyjnego bł. Jana Pawła I i pierwsza kobieta, która pełniła tę funkcję w sprawie dotyczącej papieża. Jest ona doktorem Uniwersytetu Rzymskiego Tor Vergata, specjalizującą się w pismach Albino Lucianiego, autorką licznych prac na temat "uśmiechniętego papieża" i niestrudzoną propagatorką jego magisterium – wyjaśnia artykuł. Przed dwoma laty Falasca została również wiceprezeską watykańskiej Fundacji Jana Pawła I. Decyzja ta spotkać się miała ze sceptycyzmem części środowiska kościelnego.
Głównym osiągnięciem wicepostulatorki jest obalenie na poziomie naukowym licznych teorii spiskowych mówiących o zamachu na "uśmiechniętego papieża". To w dużej mierze Falasce zawdzięczamy również fakt, że prócz nagłej śmierci bł. Jana Pawła I opinia publiczna zaczęła mówić także o jego ważnym przesłaniu dla Kościoła i współczesnego świata.
"Na zdjęciu jej filigranowa sylwetka nie mogła pozostać niezauważona. Wystarczyło szybkie spojrzenie i można było stwierdzić, że jeśli tam była, to z powodu czegoś wielkiego, o wiele większego niż ta pozorna samotność" – podsumowuje Giansoldati. Zdaniem autorki fotografia z niedzielnych uroczystości jest symbolicznym dowodem na to, jak wiele pozostaje jeszcze do zrobienia, jeśli chodzi o włączenie kobiet w życie Kościoła.
4Czy papież przedłuży porozumienie z Chinami?
Odwiedzający Watykan z okazji beatyfikacji Jana Pawła I były wiceprezydent Tajwanu Chen Chien-jen, który jest katolikiem, poprosił papieża o modlitwę za swój kraj. Miejscowy Kościół katolicki, podobnie jak cała ludność zagrożonej aneksją wyspy, wyrażał duże zaniepokojenie zawartą w 2018 r. umową pomiędzy Watykanem a Chinami. Na jej mocy biskupi w Państwie Środka mogą być mianowani jedynie za zgodą Komunistycznej Partii Chin.
Pekin wykorzystał to porozumienie dla wzmocnienia swojego nadzoru nad Kościołem w Chinach. Jednocześnie komunistyczne władze posunęły się do oskarżania w swojej propagandzie wiernych tzw. Kościoła podziemnego o nieposłuszeństwo wobec papieża. Argument o porozumieniu z Watykanem był też przez Chiny używany przy zawieraniu umów handlowych z krajami Ameryki Łacińskiej. Rządy wielu z nich, choć skłaniają się ku socjalizmowi, brać muszą pod uwagę głęboko zakorzeniony katolicyzm obywateli.
Kard. Jospeph Zen, emerytowany ordynariusz Hongkongu i największy przeciwnik umowy, stwierdził niedawno, że kard. Pietro Parolin, architekt zbliżenia z chińskim reżimem, "manipuluje" papieżem. "Nie mam zaufania do tej osoby. On wierzy w dyplomację, a nie w naszą wiarę" – powiedział duchowny. Oskarżył też sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej o "opowiadanie steku kłamstw".
Zatrzymany za rzekomą "współpracę z wrogimi siłami" 90-letni kard. Zen czeka na rozprawę w swojej sprawie. Ma ona odbyć się 19 września. Brytyjski tygodnik "Catholic Herald" dostrzega w tym szansę na upomnienie się przez papieża o uwolnienie uwięzionych w Chinach kapłanów jako warunek prolongaty wygasającego porozumienia. "Wszystko inne byłoby obrazą dla chińskich chrześcijan, Tajwanu i moralnego autorytetu samego Kościoła" – ostrzega pismo.
5Proces pojednania w Kanadzie daleki od zakończenia
Zdaniem Kirby Hoberg, półrdzennej, półbiałej katoliczki z USA "biali katolicy z Kanady nadal mają pretensje, że rdzenni mieszkańcy wyrażają jakiekolwiek roszczenia wobec Kościoła". Hoberg powołuje się tu na przykład krytycznych komentarzy względem łączenia tradycji rdzennych z katolickimi w trakcie wizyty papieża Franciszka.
Autorka przypomina również, iż w USA proces opisywania udziału Kościoła katolickiego w przymusowej asymilacji Pierwszych Narodów dopiero się rozpoczyna. Ubolewa także, że papież nie zdecydował się użyć słowa "ludobójstwo" jeszcze na ziemi kanadyjskiej, jak też, że nie wycofał się on z tzw. Doktryny Odkrycia.
"Pojednanie dotyczące czegoś, co działo się przez tak długi czas, z wciąż nieokreślonymi kosztami i ofiarami, wymaga zaangażowania każdego z nas" – podsumowuje Hoberg. Przypomina ona również, że pojednanie nie jest pojęciem tożsamym z uzdrowieniem.