separateurCreated with Sketch.

„Módlcie się, aby moją i waszą Ofiarę przyjął Bóg”. I tu wkraczasz ty, ze swoim życiowym konkretem

Liturgia eucharystyczna
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Nie przyszedłem przecież obejrzeć dobrze znanego mi przedstawienia, ale zjednoczyć się z Panem w Jego Ofierze. I doprawdy warto zadbać o to, by owo zjednoczenie polegało za każdym razem (na każdej mszy) na czymś konkretnym.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

„Módlcie się, aby moją i waszą Ofiarę…”

Po homilii, wyznaniu wiary i modlitwie powszechnej liturgia Słowa płynnie przechodzi w liturgię eucharystyczną, która zaczyna się od przygotowania darów. W kościele zbiera się w tym czasie tzw. „tacę”, a na ołtarz przynoszone są dary ofiarne.

Najpierw celebrans, unosząc nieco patenę z chlebem, odmawia stosowną modlitwę, po czym umieszcza patenę na rozłożonym już uprzednio na ołtarzu korporale. Potem nalewa do kielicha wino i odrobinę wody, czemu również towarzyszy krótka modlitwa odmawiana przez niego po cichu, a następnie powtarza te same czynności, co w przypadku chleba.

Teraz pochyla się przed ołtarzem i odmawia kolejną modlitwę, by za chwilę zwrócić się w stronę usługujących, którzy obmyją mu ręce. W czasie uroczyściej sprawowanej liturgii przed obmyciem rąk następuje jeszcze okadzenie darów, ołtarza, krzyża, samego celebransa oraz ludu. Co dalej?

Dalej powinno być tak, jak czytamy w mszale:

Następnie, stojąc przed środkiem ołtarza, kapłan zwrócony w stronę ludu, rozkładając i składając ręce, mówi:

Módlcie się, aby moją i waszą Ofiarę przyjął Bóg, Ojciec wszechmogący.

Wszyscy odpowiadają:

Niech Pan przyjmie Ofiarę z rąk twoich na cześć i chwałę swojego imienia, a także na pożytek nasz i całego Kościoła świętego.

Czarne czytać, czerwone robić

„Czarne czytać, czerwone robić” – najprostsza zasada i przepis, by godziwie (a przy odrobinie zrozumienia i staranności również pięknie) sprawować święte obrzędy, a zwłaszcza Eucharystię. „Czerwone”, czyli tzw. rubra (od łac. rubrus = czerwony), to „didaskalia” mszału – jak powyżej: „stojąc przed środkiem ołtarza, kapłan zwrócony w stronę ludu, rozkładając i składając ręce, mówi”.

A „czarne” to po prostu tekst. Tekst wydrukowany w mszale odpowiednio dużą czcionką i nawet przedzielony czerwonymi gwiazdkami („*”) w miejscach przewidzianych na zaczerpnięcie oddechu. „Czarne czytać, czerwone robić”. Można by zapytać: cóż prostszego? Lub: co mogłoby pójść nie tak?

Otóż okazuje się, że może… Można by w tym miejscu uderzyć w wysokie tony i napisać coś o Tradycji i posłuszeństwie. Można by przemycić jakąś ironiczną uwagę o wykształceniu teologicznym i liturgicznym. Ale wystarczy chyba powiedzieć, że zastosowanie się do zasady „czarne czytać, czerwone robić” wymaga naprawdę jedynie dwóch wstępnych założeń:

    „Radosna twórczość” celebransów

    Tymczasem zamiast wezwania „Módlcie się, aby moją i waszą Ofiarę przyjął Bóg, Ojciec wszechmogący”, możemy niejednokrotnie usłyszeć w tym momencie liturgii najróżniejsze warianty księżowskiej twórczości (i mądrości). Na przykład:

    „Módlmy się, aby…”; „naszą ofiarę”; ewentualnie, gdy są koncelebransi: „naszą i waszą” itd., itp.

    Cel przyświeca owym poprawiaczom liturgii zazwyczaj z grubsza ten sam i na dodatek w założeniach szlachetny: precz z klerykalizmem! Bo przecież to „moją i waszą” jest strasznie klerykalne. Takie niepotrzebne oddzielanie się od ludzi i podkreślanie, że moja ofiara inna (pewnie lepsza), a wasza inna (pewnie gorsza). A to przecież jedna ofiara, a sam ksiądz nie jest nikim lepszym od ludzi świeckich, więc po co to tak. Ot, jakieś zaszłości z tego okropnego „trydentu” pewnie tu zostały. To ja poprawię i będzie tak ładniej, milej, „demokratyczniej” i po bratersku…

    Jedyna Ofiara Chrystusa

    A tymczasem w mszale „jak byk” stoi: „Módlcie się, aby moją i waszą Ofiarę przyjął Bóg, Ojciec wszechmogący” i naprawdę ma to znaczenie i sens.

    „Moją i waszą”, bo kapłan sprawuje Eucharystię in persona Christi (łac. w osobie Chrystusa). To właśnie wynika z przyjętych przez niego onegdaj święceń. Przez sakrament święceń w stopniu prezbiteratu został włączony w tzw. kapłaństwo hierarchiczne. Jest ono służebne względem powszechnego kapłaństwa ludu Bożego, ale jednak różne od niego. Różne, bo dające wyświęconemu udział w służebnym kapłaństwie samego Chrystusa.

    O Jego – Chrystusa – jednej i jedynej Ofierze mówi ksiądz, gdy wypowiada w tym miejscu mszy słowo „moja”. „Moja Ofiara”, czyli Jezusa, który jest Jedynym i Najwyższym Kapłanem. Nasz ksiądz, sprawując liturgię mszy świętej „użycza” siebie (swojej osoby, głosu, rąk itd.) Chrystusowi, który jest tu tak naprawdę liturgiem, czyli sprawującym kult i składającym Ofiarę.

    W tę Jego jedną i jedyną Ofiarę cały lud Boży (do którego kapłan też należy przez sakrament chrztu) włącza się, uczestnicząc w liturgii. Dlatego ta Ofiara jest też „wasza” – „nasza”.

    Nasza ofiara w Jego Ofierze

    Tu należy zrobić pauzę i zadać sobie pytanie: W jaki sposób ja włączam się w Jezusową Ofiarę moim życiem? Co w nią włączam? Obrazowo mówiąc: co przyniosłem na tę Eucharystię, by włączyć to w zbawczą Ofiarę Pana?

    To może (i powinno) być: moje dziękczynienie, błaganie, przebłaganie za popełnione przeze mnie grzechy, podjęta pokuta, uczynki miłości wobec bliźnich, moje intencje, modlitwy za innych, dobre postanowienia, a także – czemu nie? – te pięć złotych wrzucone „na tacę” (nie ma co ukrywać, że pieniądz jest istotnym elementem naszej egzystencji i nieraz potrzebujemy stoczyć ze sobą prawdziwą duchową walkę, by go ofiarować).

    Nie przyszedłem tu przecież obejrzeć dobrze znanego mi przedstawienia, ale zjednoczyć się z Panem w Jego Ofierze. I doprawdy warto zadbać o to, by owo zjednoczenie polegało za każdym razem (na każdej mszy) na czymś konkretnym.

    Modlitwa wstawiennicza ludu za kapłana

    W tym miejscu kapłan ma powiedzieć: „módlcie się…”, a nie „módlmy się”. To także jest ważne. W odpowiedzi na to wezwanie lud za chwilę będzie mówił: „Niech Pan przyjmie Ofiarę z rąk twoich…”. A celebrans ma stać w milczeniu i słuchać uważnie tej modlitwy ludu. Bo to jest modlitwa wstawiennicza za niego. Dlatego ma o nią poprosić: „módlcie się…”.

    Zaraz wejdzie w modlitwę eucharystyczną – będzie in persona Christi mówił: „To jest Ciało moje; to jest kielich Krwi mojej”. Będzie je trzymał w rękach. A przecież to są nadal biedne ręce słabego, grzesznego człowieka. Święcenia dają mu prawo i obowiązek sprawowania Eucharystii ku chwale Boga i ku pożytkowi zebranej wspólnoty oraz całego ludu Bożego. O tym przypomina mu się w tej chwili: „Niech Pan przyjmie Ofiarę z rąk twoich na cześć i chwałę swojego imienia, a także na pożytek nasz i całego Kościoła świętego”.

    Ale święcenia nie uczyniły go żadnym duchowym Übermenschem. Dlatego potrzebuje modlitwy wstawienniczej całej wspólnoty. I dlatego ma o nią w tym momencie prosić słowami, jakie dyktuje mu mszał. Jeśli robi inaczej, to widocznie czegoś istotnego nie zrozumiał, albo o tym zapomniał.

    Może warto podejść do zakrystii i mu to grzecznie, ale stanowczo przypomnieć. Albo podesłać choćby i ten tekst na parafialną pocztę e-mailową.

    Newsletter

    Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

    Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

     

    Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

    Dziękujemy za Twoje wsparcie!