Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Spersonalizowana wiadomość od... Boga
Lektura Pisma Świętego może sprawiać trudności. Więcej – czasem może nas przerosnąć. Biblia nie jest bowiem książką, którą czyta się od deski do deski. Próba przestudiowania jej od A do Z groziłaby frustracją i zniechęceniem. Sama wielokrotnie tego doświadczyłam. Ilekroć próbowałam narzucić sobie jakiś system czytania, tylekroć stawałam się jego niewolnikiem. Skupiałam się na przeczytaniu wyznaczonej części, a nie na relacji ze Słowem.
Pismo Święte nie mówi tylko o Bogu, ale też o mojej z Nim relacji. O nas. Czasami, aby usłyszeć głos Boga, wystarczy jedno zdanie czy nawet słowo. To jest Jego osobista wiadomość wysłana do nas na tę konkretną chwilę i sytuację życiową. Dlatego warto zrobić ten pierwszy krok i otworzyć Biblię. A zaraz potem – serce. Ale uwaga! Musimy liczyć się z konsekwencjami – Boże przesłanie, które trafia prosto w serce, niekiedy zwala z nóg...
Codzienne wyzwania matki
Tego dnia miałam serdecznie dość macierzyńskich obowiązków. Byłam zmęczona nadmiarem bodźców. Wieczorem, gdy wszyscy wreszcie zasnęli, bezradnie osunęłam się na kanapę. Jedyną rzeczą, na którą miałam jeszcze siłę, był sen. Nie dawały mi jednak spokoju myśli, że wciąż kręcę się w kółko. „Kładę się, śpię, a gdy się budzę, wszystko dzieje się od początku”.
Mimowolnie sięgnęłam po Pismo Święte, które leży zwykle na parapecie, jakby czekając na to, że ktoś weźmie je w końcu do ręki. Nie mam tego w zwyczaju, ale akurat w tamtym momencie otworzyłam Biblię na przypadkowej stronie. Chciałam przeczytać cokolwiek, a padło na fragment Psalmu 3, którego słowa przeszyły moje serce na wskroś:
"A jednak, Panie, Ty jesteś dla mnie tarczą, Tyś chwałą moją i Ty mi głowę podnosisz. Wołam swym głosem do Pana, On odpowiada ze świętej swej góry. Kładę się, zasypiam i znowu się budzę, bo Pan mnie podtrzymuje". Ps 3,4-6
Bóg, który czyta w myślach
Te słowa były parafrazą myśli, które dosłownie przed chwilą pojawiły się w mojej głowie. Niby wszystko – słowo w słowo – tak samo, z tą jedną (jakże ważną!) różnicą: „Pan mnie podtrzymuje”. "Wow!" – pomyślałam. "Więc to wszystko… ma sens, bo jest na Nim oparte!".
Gdy potrzebowałam wsparcia i wyrwania z natłoku i marazmu przygnębiających myśli, dostałam wiadomość od samego... Boga. Powiedział, że mnie podtrzymuje. Potwierdził, że zna każdą moją myśl. I że chce – niczym tarcza – chronić mnie przed kolejnym ciosem, którego bez Niego po prostu nie przetrwam. W tamtym momencie Bóg otoczył chwałą moje wyczerpane serce. Podniósł moją spuszczoną ze znużenia głowę. Zawołałam, a On odpowiedział. Jeszcze długo byłam pod wrażeniem tego doświadczenia.
Nie zawsze Bóg odpowiada od razu
Zdaję sobie sprawę, że nie zawsze tak jest (i nie zawsze tak będzie!), że Bóg zechce odpowiedzieć od razu. Że wystarczy zadać pytanie, otworzyć Pismo Święte i rach-ciach mamy receptę na życie albo plaster na złamaną duszę. Odpowiedź Boga jest łaską i zdarza się raczej rzadko. I żeby było jasne – nie polecam czytania Pisma Świętego na chybił trafił czy traktowania go jak wyroczni. Przy lekturze Biblii częściej sprawdza się jednak zasada Świętego Piotra: „Przyobleczcie się w pokorę, Bóg bowiem pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje” (1 P,5b).
Chcę przez to tylko powiedzieć, że Bóg widzi nasz trud. Odpowiada, mimo że czasem wydaje się, że tak nie jest. Wytrwaj więc i poczekaj cierpliwie na jego Słowo, bo nigdy nie wiesz, kiedy cię ono zaskoczy. Oprzyj się na Nim, a On cię podtrzyma. Jesteś dla Niego ważny oraz przez Niego słuchany i umiłowany.