Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Zapewne każdy z nas słyszał o kalendarzu adwentowym. W jednym znajdziemy czekoladki, w innym skarpetki, w innym konkretne wyzwania na Adwent. A gdyby tak zamiast otwierać kalendarz, lepiej „wyhodować” sobie Drzewo Jessego? O tej inicjatywie rozmawiam z Anną i Ireneuszem Plisiami, rodzicami trójki chłopców i autorami projektu drzewojessego.pl.
To nie jest kalendarz!
Dariusz Dudek: Czym jest to Drzewo Jessego?
Anna Pliś: Drzewo Jessego to forma przeżywania Adwentu, która polega na tym, że codziennie gromadzimy się wspólnie jako rodzina i czytamy Pismo Święte. Jest to forma typowo katolicka, gdyż obejmuje cały Adwent, a nie, jak to ma miejsce w wielu kalendarzach adwentowych, tylko dni od 1 grudnia.
Już od pierwszego dnia Adwentu przeżywamy go, jak prorocy, czekając na Mesjasza. Przechodzimy od tekstów wziętych ze Starego Testamentu do Nowego Testamentu.
Skąd wzięła się ta tradycja?
Ireneusz Pliś: Wspomnienie o niej możemy znaleźć w Rytuale rodzinnym, w którym są zebrane różne chrześcijańskie tradycje przeżywania świąt w rodzinie. Drzewo Jessego jest najbardziej popularne za oceanem i to stamtąd dowiedzieliśmy się o nim i zaczęliśmy je przeszczepiać na nasze polskie podwórko.
Czy możecie powiedzieć coś więcej o samej nazwie?
Anna Pliś: Nazwa jest zaczerpnięta z Księgi Proroka Izajasza, gdzie przeczytamy: “Wyrośnie różdżka z pnia Jessego”. To proroctwo zapowiadające przyjście Chrystusa i bezpośrednio nawiązujące do Jego genealogii. Nawet w kościele Mariackim w części ołtarza Wita Stwosza można zobaczyć przedstawienie drzewa Jessego, w które niejako wplecione są postacie ze Starego Testamentu, a które możemy znaleźć w genealogii Jezusa. Ten obraz zachęca nas do włączenia się w przygotowanie własnego drzewka!
Ireneusz Pliś: Najlepiej jest wziąć gałązkę drzewa owocowego: gruszy, jabłoni, śliwy – sprawdzi się też forsycja – i włożyć ją do wazonu z wodą. Każdego dnia, po wspólnym czytaniu i modlitwie, można zawiesić na nim symbol, który odnosi nas do danego czytania.
To świetna forma dla dzieci. Nieraz trudno im czekać, a nam trudno wytłumaczyć, na czym polega postęp tego oczekiwania. A to drzewko sprawdza się znakomicie w tej roli. Widzimy, że z dnia na dzień przybywa na nim ornamentów, że im bliżej świąt, tym bardziej staje się ono kolorowe, a dodatkowo może zrobić nam miłą niespodziankę na Boże Narodzenie.
Słowo trwa, a my się zmieniamy
Nim zapytam o ornamenty, o których powiedziałeś, Irku, wrócę do tematu Słowa Bożego. Jakie teksty rozważa się w ramach Drzewa Jessego? Czy te liturgiczne z dnia?
Anna Pliś: Nie są to czytania z dnia, ale też nie ma ustalonego kanonu, według którego należy to robić. Generalnie przechodzi się od tekstów Starego Testamentu: od stworzenia świata, Adama i Ewy, przez postać Abrahama i kolejne najważniejsze biblijne historie tak, by jak najlepiej przybliżyć dzieciom najistotniejsze fragmenty Biblii.
Na naszej stronie drzewojessego.pl proponujemy wybrane przez nas fragmenty. Na samej górze, na drzewku, każdego dnia pojawiać się będzie nowy symbol z linkiem do materiałów.
To daje większe pole manewru. Jeśli ktoś zatem chce, może modlić się tymi tekstami, które są ważne dla niego osobiście.
Ireneusz Pliś: Właśnie tak! To, co proponujemy na naszej stronie to pewien wybór tekstów. Gdy Adwent jest krótszy, niektóre z nich pomijamy.
Anna Pliś: Mamy jednak już ustaloną listę fragmentów, którymi się dzielimy. To, że co roku są to te same teksty, też ma swój urok. Teksty się nie zmieniają, ale my się zmieniamy, nasze dzieci rosną i co roku inaczej odczytujemy to słowo. To samo dzieje się na liturgii: mimo że pewne wydarzenia powtarzają się co roku, możemy je odczytywać zupełnie inaczej.
Drzewo, ale jeszcze nie choinka
Wrócę do kwestii ornamentów i ozdób. Czy trzeba je samodzielnie wykonywać?
Ireneusz Pliś: To opcja dla tych, którzy chcą zająć się Drzewem Jessego wraz z dziećmi – ornamenty można wykonać samemu, pobrać wzór z internetu (np. z naszej strony) albo kupić gotowe.
Ornamenty, pytania do refleksji czy materiały dodatkowe, które można znaleźć na naszej stronie, są nastawione na dzieci. Wzory ornamentów można ściągnąć i wydrukować: czy to w kolorze, czy do pomalowania. Każda ozdoba odnosi się do czytanego słowa i ułatwia zapamiętywanie dzieciom tych treści.
Anna Pliś: Z racji tego, że mamy trójkę chłopców: w wieku dziesięciu i ośmiu lat, a najmłodszy ma pięć i pół roku, kierujemy nasze treści do rodzin z dziećmi. Nie tworzymy jeszcze niczego dla nastolatków. Natomiast proponowanymi przez nas tekstami Biblii może się modlić każdy. Mogą je wykorzystać także osoby samotne, małżeństwa, które nie mają dzieci lub te dzieci są dużo starsze.
Ireneusz Pliś: Zauważyłem kiedyś, że nasz najmłodszy syn zobaczył gdzieś obrazek z Mojżeszem nad Morzem Czerwonym i dzięki temu, że rok wcześniej czytaliśmy o tym i wieszaliśmy ozdobę na drzewku, potrafił dokładnie przypomnieć całą tę opowieść, że Izraelici szli przez Morze Czerwone, Mojżesz wznosił do góry ręce i wtedy rozstąpiły się wody i mogli przejść. To dobra mnemotechnika.
Anna Pliś: A także dobra okazja do katechezy, usystematyzowania historii biblijnych. Znam osoby, które wykorzystują tę metodę, by przygotować dzieci do Pierwszej Komunii Świętej.
Jak wpływa modlitwa z Drzewem Jessego na wiarę waszych dzieci?
Anna Pliś: Nasze dzieci co roku wyczekują Adwentu. Widzimy też, że mają wiedzę o Biblii. Gdy byliśmy w jednym z kościołów w Lublinie i było tam dużo symboli ze Starego Testamentu, bez trudu mogły je rozpoznać. Są jednak rzeczy ważniejsze niż ta wiedza. Drzewo Jessego daje gwarancję, że codziennie spędzimy razem czas. Coś przeczytamy, porozmawiamy, zrobimy coś ciekawego.
Ireneusz Pliś: Staramy się ubogacać ten czas przez gry, zabawy czy drobne wyzwania, na przykład przeznaczenie nieużywanej zabawki dla potrzebujących dzieci.
Anna Pliś: Mamy okazję, by odpowiedzieć na ich pytania dotyczące Biblii i wiary. Gdyby ich zetknięcie z Pismem Świętym sprowadzało się tylko do niedzielnej mszy, to nie mieliby tej przestrzeni na rozmowę.
Oto katecheza domowa w praktyce!
Anna Pliś: Chodzi nam o pogłębienie wiary, a nie o to, by tylko miło spędzić Adwent, codziennie jedząc czekoladkę z kalendarza.
Ireneusz Pliś: Choć i u nas pojawiają się czekoladki!
W końcu Słowo Boże jest w ustach słodkie jak miód! (śmiech)
Anna Pliś: Jest też na słodko. Ale chcieliśmy, by dzieci poznały sens oczekiwania, zwłaszcza dziś, gdy wydaje się, że nie potrafimy już czekać. “Magię świąt” czuć już w listopadzie, a jak przychodzi Wigilia, to igły opadły z choinki. Jak tak dalej pójdzie, to w drugi dzień świąt będziemy mieli Walentynki! (śmiech)
Dużo mówiliśmy o waszych dzieciach, a co wam daje modlitwa za pomocą Drzewa Jessego?
Ireneusz Pliś: Od kiedy przeżywamy Adwent według Drzewa Jessego, to widzę, że coraz lepiej znam teksty biblijne. Dawniej może je czytałem, ale nie znałem. Zaprzyjaźniam się z tym słowem!
Anna Pliś: Dla mnie ta modlitwa to niesamowite umocnienie relacji w rodzinie. Rok temu wydaliśmy audiobook Drzewo Jessego, gdzie znajdują się opowiadania na każdy dzień Adwentu nawiązujące do czytań z Drzewa Jessego (w tym roku ukazała się wersja papierowa – to jedyna taka książka na rynku). Nagrane są tam także teksty Pisma Świętego. Słuchaliśmy ich kiedyś w samochodzie i czułam wtedy, że ten tekst jest mi bliski, że czuję się z nim jak w domu.