separateurCreated with Sketch.

Byli bezdomni, spotkali się na życiowym zakręcie. Dziś marzą o ślubie kościelnym

Carine i Yannick

Carine i Yannick

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Oboje są w wieku, w którym spokojnie mogliby być dziadkami! Od decyzji do małżeństwa wiedzie jednak kręta droga.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Historie jak z bajki zdarzają się nie tylko w opowieściach zasłyszanych w dzieciństwie. Yannick i Carine mają za sobą długą drogę. Życie Carine, pochodzącej z Mons w Belgii, wywróciło się do góry nogami za sprawą pierwszego małżeństwa, które zawarła mając 24 lata. Jako ofiara przemocowego męża przez osiem lat zaciskała zęby, aż do dnia, w którym poczuła, że zagrożone jest życie jej dzieci. Wtedy spakowała cały swój dobytek i uciekła, rozpoczynając tułacze życie od jednego miasta do drugiego, zalękniona i zawsze czujna.

Obdarzona pięknym głosem, radziła sobie pracując w radiu, a także jako animatorka karaoke. Aż do pamiętnego dnia w 2001 roku, gdy zdiagnozowano u niej guzki na strunach głosowych. Z powodu długotrwałej niezdolności do pracy tułała się od jednego przytułku do drugiego, do czasu, gdy dowiedziała się o Stowarzyszeniu św. Łazarza w Brukseli – jedynym takim ośrodku działającym na terytorium Belgii. Jako osobę wierzącą, bardzo ujęła ją formuła działalności stowarzyszenia, która zakłada zamieszkiwanie pod jednym dachem, przez pewien określony czas, młodych chrześcijan z więźniami.

Niezatapialny wilk morski

Jeśli chodzi o Yannicka, on również z niejednego pieca chleb jadł. Bretończyk z Saint-Malo pracował między innymi na statku rybackim, nim popadł w poważne uzależnienie od alkoholu. On również doświadczył ciągłych pielgrzymek między kolejnymi miejscami pobytu (Les Petits Riens, l’Armée du Salut, Poverello).

Gdy w 2018 roku zdecydował się dołączyć do Stowarzyszenia św. Łazarza, zerwał z dawnymi demonami, wielkim wysiłkiem woli skończył z autodestrukcją i z dnia na dzień rozpoczął życie w trzeźwości. Dziś, jak najsłuszniej zresztą, jest to jego ogromny powód do dumy.

Jako złota rączka i człowiek chętny do działania, Yannick stał się jednym z filarów placówki: „To niezwykle uczynny i wrażliwy człowiek” – zapewnia 29-letni Thomas, który miał okazję mieszkać z Yannickiem przez 2 lata. „Bardzo się zaangażował w życie wspólnotowe, na przykład w ogródku, gdzie sadzi kwiaty, warzywa, sałatę… Ale też w kuchni. Obdarował nas na przykład swoimi ulubionymi daniami: domowej roboty galaretką z pigwy czy bretońskim specjałem – gryczanymi naleśnikami z jajkiem sadzonym”. I dodaje, nie bez złośliwości: „Trzeba przyznać, że Bretania jest mu naprawdę bliska! Najgorsza obelga, jaką można usłyszeć z jego ust, to określenie szczur lądowy albo niedzielny marynarz!”

Yannick hojnie dzieli się też swoim czasem, angażując się w działalność społeczną. Jest wolontariuszem w gospodarstwie edukacyjnym i trenerem drużyny piłkarskiej… Z możliwości kohabitacji w ramach Stowarzyszenia św. Łazarza korzystał już od ponad trzech lat, gdy na swojej drodze spotkał Carine.

Łagodne oswajanie się

W Brukseli, w ośrodku Stowarzyszenia św. Łazarza, przestrzeń damską i męską dzieli jedynie garaż na rowery. Różne aktywności, jak gry planszowe, świąteczne posiłki, wieczorki taneczne czy bale kostiumowe, proponowane są zarówno panom, jak i paniom.

Mężczyźni i kobiety mijają się w ogrodzie, w części wspólnej, w czasie przerwy na kawę lub herbatę… „Pomimo mojego lęku przed mężczyznami, dobrze się czułam w towarzystwie Yannicka” – wspomina Carine. „Jest człowiekiem pełnym humoru i zawsze mnie rozśmiesza. Nabrałam zwyczaju siadać obok niego. Skończyło się tak, że to ja puszczałam do niego oko. Tego dnia, gdy opowiedzieliśmy sobie nawzajem o naszej przeszłości, powiedział, że nigdy nie był żonaty, jeśli jednak ja bym chciała…”

Od wzajemnej życzliwości do sakramentu

Od tej chwili nie tracą czasu. W końcu oboje są w wieku, w którym spokojnie mogliby być dziadkami! Od decyzji do małżeństwa wiedzie jednak kręta droga. Skomplikowana z punktu widzenia administracyjnego sytuacja nie pozwoliła im jeszcze stanąć przed urzędnikiem stanu cywilnego. Yannick i Carine robią jednak wszystko, co w ich mocy, by mogło się to udać. Na ten moment oficjalnie ogłosili swój związek, wydając z pomocą przyjaciół uroczyste przyjęcie w lokalu społecznego sklepu spożywczego Les Capucines. Zaprzyjaźnieni mieszkańcy dzielnicy połączyli siły, aby przygotować uroczystą kolację w stylu bretońskim: nie zabrakło muli, kalmarów, zupy rybnej czy tortu weselnego…

„To był prawdziwie magiczny i cudowny dzień” – cieszy się Carine. „Yannick jest wspaniałym mężczyzną. Oboje byliśmy bardzo wzruszeni zaangażowaniem wszystkich dokoła!” - dodaje. Thomas, towarzyszący także wielu innym mieszkańcom domu św. Łazarza, wspomina: „Panowała świąteczna atmosfera. Byliśmy bardzo szczęśliwi, mogąc wznieść toast za miłość Carine i Yannicka i wyrazić naszą wdzięczność za to, kim są”.

Carine i Yannick wyprowadzili się z domu św. Łazarza (ona po 4 miesiącach, on po 4 latach), aby zamieszkać razem. Kolejny, po urzędzie stanu cywilnego, etap ich związku to ślub kościelny. Obojgu im bardzo na tym zależy. Thomas podkreśla, że Yannick „z zaangażowaniem” służył do mszy świętej w kaplicy domu św. Łazarza, a także sumiennie brał udział w odprawianej codziennie rano jutrzni. Carine również „zawsze trzymała się mocno Bożej ręki, za wyjątkiem pięcioletniego kryzysu po śmierci ojca”. W tej bajce w miejscu wróżek, elfów i książęcego pałacu, umieścilibyśmy jednak ogród Eden i zastęp aniołów!

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!