Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Był rok 2002. Pewna imigrantka urodziła w Madrycie chłopca. Po dwóch dniach wyszła ze szpitala i nie miała gdzie się podziać. Conrado Giménez znalazł ją, jej dziecko i ojca dziecka na ulicy i uratował ich wszystkich.
Gimenez niedługo wcześniej założył Fundację Matki Chrzestnej (Fundación Madrina), organizację, która pomaga kobietom w ciąży i niemowlętom. W tamtym czasie Giménez pracował jeszcze sam. Dopiero niedawno, jak mówi, rozeznał, że Bóg chce, aby zrezygnował z pracy w banku i zainicjował działalność, która dziś znana jest właśnie jako Fundacja Matki Chrzestnej.
Conrado w ogóle nie spodziewał się, że pewnego dnia otrzyma list od jednego z uratowanych dzieci, którym dał szansę w życiu. Jak sam przyznaje, nigdy wcześniej się to nie zdarzyło.
28 grudnia Conrado otrzymał – jak sam utrzymuje – „bez wątpienia najlepszy prezent świąteczny”. Wzruszył się bardzo, kiedy przeczytał list od dziecka, któremu pomógł w 2002 roku, obecnie 20-letniego mężczyzny o imieniu David.
List Davida
Oto treść listu:
List do mojego ojca chrzestnego:
Dziś mija 20 lat, odkąd pojawiłeś się w naszym życiu. Miałem zaledwie 2 dni, dopiero co opuściłem szpital, i choć nie pamiętam tego spotkania, kiedy byłem dzieckiem, moja mama opowiadała mi wielokrotnie o tej chwili.
Mama i ojciec byli młodymi ludźmi, w obcym kraju, tysiące mil od swoich krewnych. Seria niefortunnych zdarzeń sprawiła, że znaleźli się na ulicy, z noworodkiem, w środku grudnia. Moja matka nigdy nie przestaje mi dziękować, bo tamtego dnia byłem najodważniejszym członkiem rodziny. Jak mi powiedziała, w ciągu 17 godzin, kiedy błądzili po ulicach Madrytu, ani razu nie otworzyłem ust. Po prostu patrzyłem ogromnymi oczami na tych dwoje dorosłych, którzy błądzili bez celu i chwilami zalewałem się łzami.
Anioł znikąd
David pisał dalej:
Wiem, że to były trudne chwile. Widzę to na twarzy matki za każdym razem, gdy opowiada mi o tym dniu. Jednak, gdy wspomina ciebie, nagle jej twarz rozjaśnia się; często opowiada mi, jak... zupełnie nagle... pojawiłeś się TY.
Byłeś aniołem przybyłym z nieba, aby osuszyć jej łzy. Byłeś dla niej superbohaterem, i to nie takim z peleryną, ale takim, który daje ciepło swych rąk i pełen czułości uśmiech.
Mówią, że życie mierzy się momentami, które zapierają nam dech w piersiach. Ale to nieprawda; życie mierzy się ludźmi, którzy użyczają ci tlenu, kiedy ciężkie uderzenie pozostawia cię bez tchu.
Jak dobrze jest po katastrofie spotkać kogoś, kto wreszcie cię zrozumie i doceni.
Jak dobrze jest upaść i znaleźć ręce gotowe cię podnieść.
Jak dobrze jest być dumnym z tych, którzy stawiali na ciebie od początku.
Jak dobrze, że są ludzie, którzy nie muszą słuchać twoich wyjaśnień, bo po prostu ci ufają.
Jak dobra jest twoja szczerość i jak dobra jest miłość bez warunków, bez miary, bez wymagań.
Podziwiam takich ludzi jak ty. Jesteście tacy wspaniali!!! Podziwiam ludzi, którzy mają coś do powiedzenia, nawet jeśli nie mówią zbyt wiele, ludzi, którzy są latarniami morskimi, pomagającymi zagubionym w ciemności duszom odnaleźć drogę, ludzi, którzy oklaskują i cieszą się z sukcesów innych.
(...)
Podziwiam ludzi, którzy – choć odchodzą – zawsze pozostają. Choć wychowałem się z dala od ciebie, zawsze czułem twoją obecność. Dzięki tobie zrozumiałem, że życie zawsze będzie się toczyć, więc możemy dalej pisać nowe rozdziały, bo szczęście istnieje i powraca. (...) Ja na nie zasługuję i ty na to zasługujesz. Czytam to na twarzy mojej mamy za każdym razem, gdy wymawia twoje imię.
Dla mnie jesteś superbohaterem bez peleryny, takim, który ryzykuje codziennie, niosąc pomoc tysiącom kobiet w ich niesamowicie pokręconym życiu. Przepraszam za to wyrażenie, ale wiem, że rozumiesz to lepiej niż ktokolwiek inny.
Masz dar wiedzy, co zrobić, by serca pompowały entuzjazm i nadzieję, by te dzieci, które przychodzą na świat, mogły się uśmiechać w sytuacjach, które nigdy nie powinny mieć miejsca. (...)
Dziękuję za to, że nigdy się nie poddajesz, że spędzasz długie godziny na rozwiązywaniu nagłych sytuacji w setkach przypadków, że umiesz działać i dodawać otuchy w każdej chwili. Dziękuję za tak wiele darowanej nadziei.
„Przeżyłem dzięki tobie”
David wyjaśnia, jaki jest dziś jego stosunek do życia, wiedząc, jakie były jego początki. W szczególny sposób dziękuje Conrado Giménezowi:
Dzięki tobie jestem dziś młodym człowiekiem, który toruje sobie drogę ze spokojem i pewnością siebie, jakie przekazujesz w świecie, który nie zawsze jest przychylny.
Dzięki tobie ocalałem; jestem jednym z tych, którzy idą do przodu powoli, ale konsekwentnie, ponieważ planuję zajść daleko. Jestem jedną z tych osób, które cieszą się każdą chwilą i zachowują najlepsze doświadczenia, bo dzięki tobie wszystko, co najlepsze, zawsze będzie nosiło twoje imię.
W tych wszystkich słowach jest 20 lat, ale będzie jeszcze wiele do napisania.
Tymczasem zachowuję cię w swojej duszy i sercu.
David
Obecnie Fundacja Matki Chrzestnej to duża organizacja. Od 22 lat niesie pomoc kobietom w ciąży, matkom i dzieciom w trudnej sytuacji życiowej.
Matka miała do Boga szczególną prośbę
Conrado Giménez jest uradowany z otrzymania listu z podziękowaniami. Krótko odpowiedział na słowa Davida:
Dziękuję ci, mój mały Davidzie. Warto umierać każdego dnia, aby dać życie, bo „każde dziecko, które się rodzi, niesie ze sobą przesłanie. Zaświadcza o tym, że Bóg nie stracił jeszcze nadziei co do człowieka”.
Pamiętam, jak powiedziałem do twojej matki, przed Matką Bożą w kaplicy: „Z powodu aktu miłości, którego dokonałaś, mówiąc 'tak', Bóg da ci wszystko, czego pragniesz dla swojego syna”. Pamiętam, Ioana, że prosiłaś Boga, aby mały Dawid został papieżem. Jestem przekonany, że Bóg wybiera i uzdalnia dzieci niechciane i niekochane przez świat, a przecież tak bardzo chciane i kochane przez Boga.