Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
28-letni Jake Day i 25-letnia Cindy Braddock wraz z trójką swoich dzieci podróżowali z Northam do Kondinin, gdzie byli umówieni na świąteczne śniadanie z rodziną. Na ok. 5 kilometrów przed celem podróży prowadzony przez Jake'a samochód z nieznanych przyczyn wypadł z drogi. Policjanci podejrzewają, iż zmęczony nocną jazdą mężczyzna zasnął za kierownicą.
Gdy rodzina nie dotarła do swoich bliskich, ci wszczęli poszukiwania, zawiadamiając też służby. Dopiero jednak po ok. 55 godzinach od wypadku jeden z krewnych odnalazł rozbite auto w zaroślach na poboczu. Jake i Cindy już wówczas nie żyli, na ocalenie czekała jednak trójka maluchów.
5-letnia dziewczynka i jej młodsi bracia w wieku 2 i 1 l. (ich imion nie podano do wiadomości publicznej) przetrwali ponad dwie doby przy wraku w ok. 30-stopniowym upale. Gdy przybyła pomoc, dzieci zdradzały symptomy znacznego odwodnienia.
W samym wypadku maluchy nie odniosły jednak poważnych obrażeń. W najcięższym stanie był 2-latek, którego siostrzyczce nie udało się wydobyć z auta. Życiu i zdrowiu dzieci nie zagraża jednak na ten moment niebezpieczeństwo.
Jak w rozmowie z telewizją 9news zauważył krewny rodziny, Michael Read, najmłodsze z rodzeństwa prawdopodobnie zawdzięcza ocalenie swojej dzielnej siostrze. „Gdyby nie to, że odpięła klamrę fotelika samochodowego, nie byłoby go dzisiaj z nami” - stwierdził mężczyzna.
Ocalałe z wypadku dzieci w najbliższych dniach opuszczą szpital w Perth. W serwisie fundraisingowym GoFundMe trwa w tej chwili zbiórka na ich rzecz. Na ten moment zebrana kwota przekroczyła 100 tys. dolarów australijskich (niespełna 300 tys. PLN). W miejscu wypadku okoliczni mieszkańcy licznie pozostawiają zaś kwiaty.