separateurCreated with Sketch.

Papież: Jaka jest najkrótsza droga do spotkania z Jezusem?

Pope-Francis-general-audience-Jan-25-2023
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Smutny chrześcijanin może mówić o rzeczach niezwykle pięknych, ale to wszystko na próżno, jeśli głoszenie, jakie przekazuje, nie jest radosne.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Do uczenia się od Jezusa przepowiadania Ewangelii przekazując radość, wyzwolenie, światło, uzdrowienie i zadziwienie zachęcił papież Franciszek wiernych podczas dzisiejszej (25.01) audiencji ogólnej. W swej katechezie papież ukazał Jezusa jako nauczyciela przepowiadania.

Jezus: nauczyciel przepowiadania

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry! W minioną środę zastanawialiśmy się nad Jezusem jako wzorem przepowiadania, nad Jego pasterskim sercem zawsze wyciągającym rękę do innych. Dziś patrzymy na Niego jako na nauczyciela przepowiadania.

Niech nas prowadzi wydarzenie, w którym wygłasza On mowę w synagodze swojej miejscowości, w Nazarecie. Jezus odczytuje fragment z proroka Izajasza (por. 61,1-2), a następnie zaskakuje wszystkich bardzo krótkim, jednozdaniowym „kazaniem”. Mówi: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli” (Łk 4,21).

Oznacza to, że dla Jezusa ów proroczy fragment zawiera istotę tego, co chce On powiedzieć o sobie. Dlatego zawsze, gdy mówimy o Jezusie, powinniśmy prześledzić tę Jego pierwszą mowę. Zobaczmy zatem, z czego się składa, na czym owo pierwsze przepowiadanie polega. Można wyróżnić pięć zasadniczych elementów.

Nie można mówić o Jezusie bez radości

Pierwszym elementem jest radość. Jezus ogłasza: „Duch Pański spoczywa na Mnie, [...] posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę” (w. 18). Jest to radosna nowina: nie można mówić o Jezusie bez radości, ponieważ wiara jest wspaniałą historią miłości, którą należy się dzielić z innymi.

Dawanie świadectwa Jezusowi, czynienie czegoś dla innych w Jego imię – to pośród wydarzeń życiowych otrzymanie tak pięknego daru, że żadne słowa nie są w stanie go wyrazić. Natomiast, gdy brakuje radości, Ewangelia nie dociera do innych, bo ona, jak mówi o tym samo słowo, jest dobrą nowiną, głoszeniem radości.

Smutny chrześcijanin może mówić o rzeczach niezwykle pięknych, ale to wszystko na próżno, jeśli głoszenie, jakie przekazuje, nie jest radosne. Pewien myśliciel powiedział: „smutny chrześcijanin, jest smutnym chrześcijaninem”. Zapamiętajmy te słowa.

Przepowiadanie musi przekazywać wyzwolenie

Przejdźmy do drugiego aspektu: wyzwolenia. Jezus mówi, że został posłany „aby więźniom głosił wolność” (tamże). Oznacza to, że ten, kto przepowiada Boga, nie może uprawiać prozelityzmu, nie może wywierać presji na innych, ale powinien im ulżyć: nie może nakładać ciężarów, ale z nich uwalniać; przynosić pokój, a nie poczucie winy.

Oczywiście, pójście za Jezusem pociąga za sobą ascezę, wyrzeczenia. Przecież jeśli każda dobra rzecz tego wymaga, to o ileż bardziej to, co najważniejsze w życiu! Ale ci, którzy dają świadectwo o Chrystusie, ukazują raczej piękno celu, niż znużenie podróży.

Zdarzy nam się opowiadać komuś o pięknej wyprawie, na którą się wybraliśmy: będziemy na przykład mówili o pięknie miejsc, o tym, co widzieliśmy i przeżyliśmy, a nie o czasie potrzebnym, aby tam dojechać i kolejkach na lotnisku! Zatem każde przepowiadanie godne Odkupiciela musi przekazywać wyzwolenie.

Jezus daje światło

Trzeci aspekt: światło. Jezus mówi, że przyszedł, aby przynieść „niewidomym przejrzenie” (tamże). Uderzające jest to, że w całej Biblii, przed Chrystusem, nigdy nie pojawia się uzdrowienie niewidomego. Był to rzeczywiście obiecany znak, który miał przyjść wraz z Mesjaszem.

Ale nie chodzi tutaj jedynie o wzrok fizyczny, lecz o światło, które sprawia, że człowiek widzi życie w nowy sposób. Istnieje „takie przyjście na świat”, odrodzenie, które realizuje się tylko z Jezusem. Jeśli się nad tym zastanowimy, to tak właśnie zaczęło się dla nas życie chrześcijańskie: od chrztu, który w starożytności nazywano „oświeceniem”.

A jakie światło daje nam Jezus? Światło usynowienia: On jest umiłowanym Synem Ojca, żyjącym na wieki. Wraz z Nim my również jesteśmy dziećmi Bożymi, umiłowanymi na zawsze, pomimo naszych grzechów i wad.

Wówczas życie nie jest już ślepym podążaniem ku nicości, nie jest kwestią losu czy szczęścia, nie jest czymś, co zależy od przypadku czy gwiazd, ani nawet od zdrowia i finansów, ale od miłości Ojca, który o troszczy się o nas, swoje umiłowane dzieci. Jakże wspaniale jest dzielić się tym światłem z innymi!

Czy przyszło wam na myśl, że życie każdego z nas, twoje życie, nasze życie, jest aktem miłości, jest zaproszeniem do miłości? To wspaniałe. Tak często zapominamy o tym w obliczu trudności, złych wiadomości, a także w obliczu światowości, światowego stylu życia.

Uzdrowienie

Czwartym aspektem przepowiadania jest uzdrowienie. Jezus mówi, że przyszedł, aby „uciśnionych odsyłał wolnymi” (tamże). Uciskanym jest ten, który w życiu czuje się przygnieciony czymś, co się wydarzyło: chorobami, trudami, tym, co ciąży na sercu, poczuciem winy, błędami, wadami, grzechami...

Pomyślmy na przykład o poczuciu winy: jak wielu z nas tego doznało! Tym, co nas gnębi, jest przede wszystkim właśnie to zło, którego nie uleczy żadne lekarstwo ani ludzki środek: grzech. Jeśli ktoś ma poczucie winy, czuje się źle.

Dobra nowina jest taka, że z Jezusem to odwieczne zło, grzech, które wydaje się niezwyciężone, nie ma już ostatniego słowa. Mogę zgrzeszyć, bo jestem słaby, ale to nie jest ostatnie słowo: ostatnim słowem jest ręka Jezusa, która podnosi z grzechu, zawsze. „Ojcze, ale ile razy On to czyni? Jeden raz czy dwa?” – Zawsze, gdy czujesz się źle, Pan ma zawsze wyciągniętą rękę: trzeba się jej tylko uchwycić, pozwolić się nieść.

Dobra nowina jest taka, że z Jezusem to odwieczne zło nie ma już ostatniego słowa. Ostatnim słowem jest wyciągnięta ręka Jezusa, który prowadzi cię naprzód. Z grzechu Jezus uzdrawia nas zawsze i bezinteresownie. Zaprasza wszystkich, którzy są „znużeni i uciśnieni”, by do Niego przyszli (por. Mt 11,28).

Bóg zapomina o wszystkim

Zatem towarzyszenie komuś w spotkaniu z Jezusem to przyprowadzenie go do lekarza serca, który wznosi jego życie ku górze. To powiedzenie mu: „Bracie, siostro, nie mam odpowiedzi na bardzo wiele twoich problemów, ale Jezus cię zna i kocha, może cię uzdrowić i ulżyć twojemu sercu”. Ten, kto dźwiga ciężary, potrzebuje czułości w odniesieniu do swej przeszłości.

Tak często słyszymy: „Muszę uzdrowić swoją przeszłość, potrzebuję czułości wobec tego grzechu, który tak bardzo mi ciąży, potrzebuję przebaczenia”. A kto wierzy w Jezusa, ma właśnie to do przekazania innym: moc Bożego przebaczenia, które uwalnia duszę od wszelkich długów.

Bracia i siostry, pamiętajmy: Bóg zapomina o wszystkim. Jak to możliwe? Tak, zapomina o wszystkich naszych grzechach, do tego nie ma pamięci. Bóg wybacza wszystko, bo zapomina o naszych grzechach: chce tylko, żebyśmy zbliżyli się do Pana, a On wszystko wybacza.

Pomyślcie o tym wydarzeniu z Ewangelii, kiedy syn mówi do ojca: "Panie, zgrzeszyłem", a ojciec przyłożył rękę do jego ust: "Nie, wszystko w porządku, nic się nie stało". Nie pozwala mi skończyć, to dobrze. Jezus czeka, by nam przebaczyć, by nas odnowić, zawsze. „Robię te same rzeczy zawsze”. I On będzie robił te same rzeczy zawsze: przebaczał nam, obejmował nas.

To właśnie czyni Jezus, aby uwolnić nas od wszelkich długów. Biblia mówi o roku, w którym człowiek został uwolniony od ciężaru długów: o jubileuszu, roku łaski. Tak jakby to był ostatni punkt przepowiadania.

Bóg jest mistrzem niespodzianek

Rzeczywiście, Jezus mówi, że przyszedł „obwoływać rok łaski od Pana” (Łk 4,19). Nie był to zaplanowany jubileusz, jak ten, do którego przygotowujemy się obecnie, ale z Chrystusem łaska, która czyni życie nowym, zawsze przychodzi i zawsze zadziwia. Chrystus jest jubileuszem każdego dnia i każdej godziny, przychodząc do ciebie, aby obdarzyć cię czułością, aby tobie przebaczyć.

A przepowiadanie Jezusa musi zawsze przynosić zadziwienie łaski. Bo to nie my dokonujemy wielkich rzeczy, lecz łaska Pana, który także poprzez nas dokonuje rzeczy nieprzewidywalnych. Boże niespodzianki.

Bóg jest mistrzem niespodzianek, zawsze nas zaskakuje, zawsze na nas czeka. Ewangelii towarzyszy poczucie cudowności i nowości, która ma imię "Jezus". Niech On nam pomoże głosić ją tak, jak On chce, przekazując radość, wyzwolenie, światło, uzdrowienie i zadziwienie.

Jaka jest najkrótsza droga do spotkania z Jezusem?

I jeszcze jedno: ta radosna nowina, jak mówi Ewangelia, jest skierowana „do ubogich” (w. 18). Często o nich zapominamy, a przecież są to adresaci wyraźnie wymienieni przez Jezusa, bo są szczególnie umiłowani przez Boga. Pamiętajmy o nich i pamiętajmy, że aby przyjąć Pana, każdy z nas musi stać się „ubogim wewnętrznie”, a nie samowystarczalnym.

Panie, potrzebuję przebaczenia, potrzebuję pomocy, potrzebuję siły” – to ubóstwo mamy wszyscy. Musimy uczynić się ubogimi wewnętrznie. Musimy przezwyciężyć wszelkie roszczenia samowystarczalności, aby pojmować siebie jako potrzebującego łaski, zawsze Go potrzebującego.

Jeśli ktoś mówi do mnie: „Ojcze, jaka jest najkrótsza droga do spotkania z Jezusem?”. Stań się potrzebującym. Uczyń siebie potrzebującym łaski. Potrzebującym przebaczenia. Potrzebującym radości, a On przyjdzie do ciebie.

Holocaust, jedność chrześcijan i Ukraina

Pojutrze, 27 stycznia, obchodzony będzie Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Pamięć o zagładzie milionów Żydów i osób innych wyznań nie może być ani wymazana, ani zanegowana. Nie może być stałego zaangażowania we wspólne budowanie braterstwa, bez uprzedniego wyrugowania korzeni nienawiści i przemocy, które podsycały koszmar Holokaustu.

Dzisiaj dobiega końca Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan, który zachęca każdego do przeżywania w swoim stanie życia wymagań jedności chrześcijańskiej, wypływających dla nas ze chrztu. Świadomi daru tego sakramentu, pracujmy, módlmy się i składajmy codziennie ofiary na rzecz jedności wszystkich wierzących w Chrystusa.

W naszych myślach i modlitwach niech nie zabraknie także udręczonej Ukrainy, tak bardzo cierpiącej. Dzisiaj rano odbyłem spotkanie z różnymi zwierzchnikami religijnymi Ukrainy – wszyscy trwają w jedności. Opowiedzieli mi o cierpieniu tego ludu. Stale pamiętajmy, każdego dnia, o modlitwie w intencji ostatecznego pokoju na Ukrainie.

[Do wiernych z Polski]

Pozdrawiam serdecznie pielgrzymów polskich. W minioną niedzielę obchodziliśmy Niedzielę Słowa Bożego. Jako uczniowie Jezusa mamy przywilej i obowiązek słuchać i medytować słowo Boże, zawarte w Piśmie Świętym.

Szczęście, którego pragniemy w życiu osobistym, rodzinnym i społecznym, znajdziemy otwierając się na mądrość pochodzącą od Boga, prowadzącą do miłości, pokoju i wzajemnego braterstwa. Z serca wam błogosławię.

Tłum. o. Stanisław Tasiemski OP
KAI/ks

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.