Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Módl się
Nie trzeba ci żadnego warunku wstępnego, byś mógł się modlić do Boga. Gdziekolwiek jesteś, kiedykolwiek Go wzywasz, słyszy cię. Nie trzeba rzeczywiście do tego żadnej czynności, żadnej osoby pośredniczącej, żadnego sługi.
Powiedz tylko: „Panie, zmiłuj się nade mną!”, a natychmiast masz łączność z Bogiem. On nie czeka, kiedy skończysz swą modlitwę. Otrzymasz dary, zanim skończysz się modlić” (św. Jan Chryzostom).
Naczelne przykazanie Boże brzmi: Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem – jedynym Panem (Pwt 6,4). „Słuchaj!” – Bóg żąda od nas słuchania.
Wychodząca od nas modlitwa ma być czymś w rodzaju słuchania, zanim nastąpi słowo, odezwanie się, wypowiedź Boża. Pewien psychiatra powiedział do mnie raz tak: „Gdy chory zaczyna słuchać, co mówię, co inni do niego mówią, i zaczyna to przyjmować, to wtedy już jest dobrze”.
Gdy i ty słuchasz Boga, gdy w rzeczy samej przyjmujesz Jego słowo, gdy Jego obecność czynisz czymś swoim, to wtedy jesteś uleczony, zdrowy, uratowany. Wtedy stajesz się pod tym względem podobnym do Matki Pana, Maryi, która zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu (Łk 2,19).
Modlić się czystym sercem
Pewnego dnia zapytano opata Agatona: „Które spośród wszystkich zajęć wymaga najwięcej trudu?”. On odpowiedział: „Wybaczcie! Sądzę, że nie ma większego znoju niż ten, by modlić się do Boga. Jak tylko człowiek zechce się modlić, to zaraz próbują mu demony w tym przeszkadzać. One wiedzą, że nikt im nie kładzie w drodze większej przeszkody nad modlitwę!”.
I rzeczywiście tak jest! Jak bowiem może wcisnąć się do serca człowieka modlącego się kłamstwo czy próżność? Nienawiść nie znajduje już żadnej możliwości powrotu na ten świat, by zasiać nie tylko rozbicie, lecz także i wojnę!
O ile pozbyliśmy się wszelkiej własności, by kupić drogocenną perłę, o ile nie zawarliśmy małżeństwa, o ile wyrzekliśmy się majątku i własnej woli, to po to, by zdobyć skarb ustawicznej modlitwy. O ile uwolniliśmy się od wszelkich doczesnych trosk, to po to, by móc modlić się sercem czystym do Boga. Modlitwa ma być zatem jedynym zajęciem mnicha.
Modlić się bez przerwy
Dla zniweczenia wszelkiej pokusy nie ma nic tak ważnego, jak Pańskie przykazanie. To, że zawsze powinniśmy się modlić i nie ustawać (Łk 18,1). Dla odzyskania naszej wolności dzieci Bożych i pierwotnego piękna, opartego na Bożym obrazie i podobieństwie, nie ma nic ważniejszego, jak wzywanie bez przerwy Jego Imienia.
Cokolwiek i kiedykolwiek czynicie, czy to w kościele, czy w celi waszej, czy w pracy, czyńcie to wszystko na chwałę Bożą, tzn. z sercem miłującym Boga i modlącym się do Niego: Wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu (Mt 6,6).
Zamknij usta! Myśl o Jezusie Chrystusie obecnym w sercu twoim! Myśl o Jego Duchu, a miłość niech cię nauczy w prawdzie modlić się: „Abba, Ojcze!”.
O, gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest Ten, który ci mówi: „Daj mi się napić” (J 4,10). Najpierw masz przyzwyczaić do modlitwy twe ciało i twe wargi. Możesz stawać przed ikoną Chrystusa czy Matki Bożej. Możesz bić pokłony. Możesz głośno wzywać Imienia Jezusowego. Możesz Go przyzywać jak ów ślepiec czy celnik. Modlitwa serca jest darem Bożym. Otrzymasz go wtedy, kiedy zechce Bóg. Tymczasem możesz się przygotowywać na przyjęcie tego Bożego daru. Możesz nieść w dani twe ciało, wargi, sposób myślenia, a On ze swej strony uczyni z ciebie świątynię Swego Ducha.
Jakość modlitwy nie zależy od nas. Jest ona dziełem Bożym. Ale ilość modlitwy zależy od nas. Możemy Imię Jezusowe niezmordowanie powtarzać tak, jak owa kobieta z Ewangelii. Trzeba nam bezustannie wołać: Zmiłuj się nade mną! (Mt 15,22), a Bóg okaże nad nami swe miłosierdzie.
Do czego ci się przyda mnóstwo wypowiedzi na temat modlitwy, jeżeli nie zabrałbyś się zaraz do dzieła? Nie martw się o to, by zdobywać wiedzę o modlitwie. Nie zastanawiaj się zbyt wiele nad tym, czym ona jest, ale raczej módl się bez przerwy! Jakiekolwiek są twoje modlitwy, liturgia, wzywanie Imienia Bożego, to nie daj się i nie dopuszczaj do zmącenia twego wewnętrznego spokoju takimi myślami. Trzymaj się mocno tego powiedzenia: „Żywym i Żyjącym jest Ten, przed którym stoisz!”
Idź do jakiegoś spokojnego miejsca. Zostań tam! Skieruj twój umysł ku sercu! Tam, gdzie czujesz się najgłębiej u siebie, w domu! Zasadź tam Imię Jezus! Jest to niełatwe, ale gdy będziesz tam trwał, przyjdzie Jezus do ciebie, by w tobie zamieszkać. Wtedy będziesz się zwracał do Ojca Jego i Ojca naszego bez towarzystwa niepotrzebnych myśli. Będziesz też wychodził na spotkanie twych braci bez czczych słów.
Modlitwa – umiłuj tę sztukę
„Modlić się oznacza wydawać swą własną krew!” – mawiał chętnie starzec Sylwan. Tylko ten, kto wiele umiłował, zrozumie to powiedzenie. Tak należy się modlić, bo i Chrystus tak właśnie modlił się do Ojca, zanim cierpiał.
Mojżesz tak samo kochał swych braci, a kochał ich tak bardzo, że właśnie dlatego prosił, by go Bóg wymazał z Księgi Żyjących, do której go przecież wpisał, w przypadku gdyby lud nie otrzymał przebaczenia (Wj 32,32). Św. Paweł chciał dla dobra jego współplemieńców według ciała w danym przypadku być pod klątwą, (odłączonym) od Chrystusa (Rz 9,3). Zastanów się nad postawą tych Świętych i zauważ, że modlitwa kiełkuje w miłości.
Ta właśnie sztuka modlitwy, sztuka miłości, o której mówi Ewangelia, wymaga całej naszej uwagi i pełnego zaangażowania. Kto nie wyrzekł się w pełni samego siebie i swoich małych, drobnych życzeń, ten nie dojdzie do takich osiągnięć. To, że potrafisz dobrze pisać na maszynie, nie sprawia, że będziesz dobrym fletnistą. Gdy chcesz się modlić, nie czyń czego innego, a serce swoje trzymaj z dala od wszelkiej innej troski.
Modlitwą serca: „Panie Jezu, Synu Boży, zmiłuj się nade mną!”... Chcę przez to powiedzieć: „Udziel mi i wszystkim ludziom Twego miłosierdzia. Panie Jezu, ześlij na mnie Twego Świętego Ducha!”. Chcę też przez to powiedzieć: „Tyś jest tu i ja jestem tu. Bądź wola Twoja. Ja wychodzę Ci całkiem naprzeciw”.
Milczenie miłości
Modlitwa serca wiedzie nas do milczenia. Co w tym milczeniu jest pierwsze, nie da się dokładnie określić, ale o ile nie wychodzisz z większą miłością ku twoim braciom, a z większą wdzięcznością ku Bogu, to wtedy milczenie takie jest diabelskie.
Skoro zamierzasz budować świątynię, trzeba ci rozpocząć od wykopu na fundamenty. Bóg sam buduje świątynię, a do ciebie należy tylko dokonanie wykopu. Dokładniej powiedziawszy, do ciebie należy pozwolenie na dokonanie tego wykopu. Złóż Bogu w dani wiele z twego czasu, z twych ust, warg, zaangażowania! Tym sposobem dokonuje Bóg w tobie tego wykopu w duchu pokoju.
Powtarzanie Imienia Jezus to nie to samo, co nieustanne recytowanie hinduskiej mantry, używanie modlitewnego młynka. Dla ciebie bowiem nie jest celem wyłącznym trzymanie się z daleka od każdej obcej myśli, lecz także spotkanie z drugim człowiekiem.
Milczenie praktykującego hezychię polega na czym? Na próżni? Nie! Nie pramatka wszystkiego, tzn. próżnia, stanowi hezychię. Milczenie praktykującego hezychię jest milczeniem duszy, która wiele umiłowała. Jest to milczenie duszy, która zarazem kontempluje Tego, którego bardzo umiłowała.
Ale może mi powiesz: „To są obrazki, a rzeczywistość jest poza obrazami!”. To prawda, ale taki jest też biblijny sposób mówienia. Kto uchyla ten sposób mówienia, uchyla i Objawienie.
Byt nieogarniony, odwieczny, niepojęty, istniejący w pierwszym rzędzie „po tamtej stronie”, objawił się jako Osoba, a mistyczne doznanie – to nie stopienie się fali z oceanem, ale niepojęta miłość, jedność, wolność, swoboda i wolna wola. Bóg bowiem nie niszczy natury człowieka. Człowiek nie zatraca się w Bogu.
Dla wyjaśnienia używają często ojcowie [Kościoła] obrazu, porównania, włożonego do ognia miecza. Można powiedzieć, że żelazo płonie, a ogień tnie. Jest zarówno szabla, jak i ogień. Jeśli chodzi o naturę samą, to nie stopiła się natura ognia z naturą szabli czy miecza. Podobnie ma się zarazem rzecz i ze zjednoczeniem się człowieka z Bogiem.
Czy istnieją techniki modlitwy?
Dziś mówi się dużo o modlitewnych technikach. Zalicza się do nich także hezychazm czy modlitwę serca. Dla zrealizowania założenia, by wziąć kogoś w objęcia, może być wiele technik, ale najlepsza polega na tym, żeby, z zapomnieniem o wszelkich technikach, prawdziwie kochać tę osobę. Dlatego są nam potrzebne techniki w naszych stosunkach z Bogiem, że występuje w nas jeszcze brak wiary i miłości prawdziwej.
W hezychii uczy się człowiek w miarę postępu zapominania o technicznej stronie. Cóż pomoże powtarzanie imienia kogoś, kogo by się nie znało? Cóż by pomogło wymawianie jego imienia, jeśli nie kochałoby się go wcale? Moc Imienia Jezusowego będzie dla naszego serca wyczuwalną jedynie w miarę naszej wiary i miłości.
Tak, jak nie należy wszystkiego oczekiwać po technikach związanych z modlitwą, tak też nie można zbyt odżegnywać się od ich znaczenia. Nie jesteśmy przecież czystymi duchami. Boże miłosierdzie działa już wtedy, gdy szukamy środków wiodących nas do zjednoczenia z Bogiem. W celu doprowadzenia do ust pokarmu możesz posłużyć się widelcem lub własnymi palcami, ale przecież nie zjadasz własnych palców. Jak bowiem widelec, tak i one są tylko środkiem pomocniczym wiodącym do celu.
Podobnym sposobem możesz i ty używać jakiejś techniki modlitwy, by wprowadzać Imię Jezusowe do głębi twego bytu, ale strzeż się zarazem zabawiania się taką techniką i trzymania się jej jako skutecznego środka z natury swojej. Tak wykorzystasz radę twego mistrza z dziedziny życia wewnętrznego.
Użyteczność pędzla polega na tym, że w ręku mistrza jest w pełni uległym narzędziem i przystosowanym do pełnienia tego właśnie celu. Sam zaś w sobie nie ma on możności odmalowania np. twego oblicza.
Fragment książki: Jean-Yves Leloup, „Słowa z Góry Athos”, Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów. Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji Aleteia.pl.