separateurCreated with Sketch.

Cudowne uzdrowienie podczas pielgrzymki do Fatimy. Świadectwo siostry Marii

Our-Lady-of-Fatima-and-Suor-Maria-Fabiola-Villa
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Silvia Lucchetti - 20.05.23
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
W chwili konsekracji poczułam ból nie do zniesienia. Byłam bliska omdlenia, przekonana, że umieram. Udało mi się tylko wyjąkać: Boże, jestem w twoich rękach. Ale potem…
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Magazyn Maria con te opowiada historię 88-letniej siostry Marii Fabioli Villa i jej uzdrowienia z nieuleczalnego zapalenia trzustki. 26 kwietnia 1988 roku, po 14 latach choroby i cierpienia, Maria Fabiola została cudownie uzdrowiona z przewlekłej choroby za wstawiennictwem Matki Bożej Fatimskiej.

14 lat choroby

Maria Fabiola urodziła się w Verderio Inferiore (Lecco) i w wieku 18 lat wstąpiła do Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusowego. Niedługo potem zaczęła się źle czuć: miewała bardzo silne skurcze brzucha i wysoką gorączkę.

Została poddana operacji zapalenia wyrostka robaczkowego, jednak sytuacja się nie zmieniła, wręcz przeciwnie, jej stan zdrowia się pogorszył. Następnie przeszła terapię oczyszczania wątroby, jednak poprawy nie było.

Nie mogła prowadzić normalnego życia. Jadła jedynie suchy chleb i całe dnie leżała w łóżku z powodu nękającego ją bólu. Potem usłyszała diagnozę: nieuleczalne przewlekłe zapalenie trzustki.

Brak enzymów trzustkowych aktywujących procesy trawienne powodował zniszczenie trzustki. To był druzgocący obraz kliniczny.

„Ślepo ufałem Dziewicy”

Jednak w długiej próbie choroby, która dotknęła jej ciało, zakonnica nigdy nie straciła wiary w Pana i nadal zawierzała się Jezusowi i Matce Niebieskiej:

 „Okrucieństwo tego zła nigdy nie pokonało mojej nadziei, nigdy nie sprawiło, żebym ​​straciła kontakt z Matka Bożą. Nadal ślepo ufałem Dziewicy, będąc jej wyznawczynią. Podczas gdy strasznie cierpiałam, w sercu czułam się wolna, radosna, pełna wiary”.

To była pierwsza łaska, jaką otrzymała: pokój serca. Nie przeklinała swojej historii, ofiarowała ją i modliła się ze spokojną duszą.

Pielgrzymka do Fatimy

Mimo straszliwego bólu zakonnica zdecydowała się na pielgrzymkę do Fatimy, gdyż czuła, że ​​Matka Boża ją wzywa. Lekarze odradzali jej podróżowanie w takim stanie, ale siostra Maria nalegała. Nie chciała się poddać. W dniu wyjazdu musiała poddać się zwyczajowym zastrzykom i nie mogła uczestniczyć we mszy św.

„Ktoś z grupy, która miała wyjechać do Fatimy stwierdził, że obecność tak poważnie chorego pacjenta uniemożliwi im dotarcie do celu. Odpowiedziałam, że umrę u stóp Maryi. Ale dobrze zrobiłam, że poleciałam”.

Samolot był spóźniony o dwie godziny i zakonnica skorzystała z okazji, aby pomodlić się w kaplicy na lotnisku:

„Zobaczyłam tam krzyż ze stylizowanym Chrystusem, który zrobił na mnie szczególne wrażenie. I spontanicznie zwróciłam się do Jezusa, mówiąc: Jezu, ja też jestem na tym krzyżu... Idę do Twojej Matki, ale nie słuchaj mnie, zawsze słuchaj Twojej Matki".

26 kwietnia 1988 r. – jej życie się zmieniło

Pewnego razu, już w Fatimie, pielgrzymi spotkali się na obiedzie, ale siostra María Fabiola źle się poczuła. Pragnęła odwiedzić sanktuarium, lecz nie było to możliwe. Postanowiła więc zaśpiewać pieśń ku czci Matki Boskiej w hotelowym hallu i zaprosiła pozostałych gości, by zaśpiewali wraz z nią.

W krótkim czasie powstał chór, który z entuzjazmem i wiarą wychwalał Matkę Bożą: „W powietrzu unosiła się szczególna energia. Dobrze to pamiętam".

Następnego dnia, 26 kwietnia 1988 roku, zakonnica w końcu poszła do kościoła, aby zobaczyć się z Matką Boską Fatimską. I tam zdarzył się cud. Słowami pełnymi zdumienia, wzruszenia i wdzięczności Siostra María Fabiola opowiada:

„Skoncentrowałam się na mszy świętej I w chwili konsekracji poczułam ból nie do zniesienia. Byłam bliska omdlenia, przekonana, że umieram. Udało mi się tylko wyjąkać: Boże, jestem w twoich rękach... Kiedy ksiądz podniósł hostię, ból nagle zniknął, jak za pstryknięciem wyłącznika. Nie pomyślałam o cudzie. Byłam szczęśliwa, że dobrze się czuję”.

„Matka Boża z Fatimy wzięła mnie w swe ramiona”

„Matka Boża z Fatimy wzięła mnie w swe ramiona i obdarowała mnie łaską uzdrowienia”. Siostra Maria nikomu się nie zwierzyła z tego  przeżycia. Pozostała w błogiej ciszy, aby cieszyć się owocami tak nagle odzyskanego dobrego samopoczucia.

Jadła ze wszystkimi, bez odczuwania bólu, uczestniczyła w wycieczkach i podróżach, przestała brać lekarstwa. Po powrocie do domu lekarz powiedział jej, że całkowicie wyzdrowiała, że to był cud:

„Wróciłam do Fatimy, aby podziękować Maryi, aby opowiedzieć ludziom, co mi się przydarzyło, aby mówić o tym, jak Pan posługuje się ubogimi takimi jak ja, jak Bóg uzdrawia ciało, ale przede wszystkim serce, jak wskazuje nam drogę ku radości. Bo cudem jest przede wszystkim wiara w Niego, w Jego Miłość”.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.