Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
„Koro al koro, feliĉan naskiĝtagon Patro Stanisław, ni deziras al vi feliĉajn 200 jarojn!”, czyli „Serce do serca, wszystkiego najlepszego ojcze Stanisławie, życzymy ci szczęśliwych 200 lat!” Tak niezwykłe życzenia w języku esperanto można było usłyszeć w czasie uroczystych – bo 90. urodzin, które obchodził ze swoimi parafianami i przyjaciółmi, ks. kanonik Stanisław Płatek z parafii św. Jadwigi Śląskiej w gdańskim Nowym Porcie.
Uroczystość tym cenniejsza, że połączona z 55-leciem kapłaństwa duszpasterza ludzi esperanto, który aktywnie zajmował się popularyzacją tego międzynarodowego języka przez 30 lat, sprawując liturgie, a także uczestnicząc ze swoimi podopiecznymi w krajowych i międzynarodowych spotkaniach.
Ale to tylko wycinek pasjonującego życia człowieka z „krakowskich ziem”, który od ponad pół wieku mieszka nad polskim morzem. Urodził się bowiem w 1933 roku w Raciborsku, koło Krakowa. Wcześnie stracił mamę, a w ciągu kilku miesięcy i ojca. Trudno było żyć bez rodziców, bez ich czułej obecności, miłości i troski, ale to umocniło relację z rodzeństwem, rodziną i sąsiadami.
Trzeba było od najmłodszych lat wzajemnie się wspierać. Zastanawiał się nad swoją drogą życia i odkrył, że to ma być służenie i głoszenie dobrej nowiny w być może nawet trudnym środowisku, ale świadomie wybranym.
Już jako dojrzały człowiek ukończył Wyższe Seminarium Duchowne w Gdańsku i od razu został skierowany do parafii świętej Jadwigi Śląskiej, w której jest do dzisiaj lubiany, szanowany i zawsze dobrze wspominany przez swoich parafian. „Kiedy 10 lat temu zostałem proboszczem tej parafii, przygotowywałem dzieci do Pierwszej Komunii Świętej. Do dzisiaj pamiętam sytuację, kiedy wszystkie dzieci miały pójść po raz pierwszy do spowiedzi. Były przygotowane trzy konfesjonały, a ja naprawdę z sympatią i zrozumieniem zauważyłem, że prawie wszystkie dzieci idą do konfesjonału, w którym czekał ksiądz Stanisław” – wspomina ks. Paweł Górny.
„Wielokrotnie też do naszej starej plebanii przychodzili różni ludzie prosząc o pomoc. Czasami bywało, że nie wszyscy tak naprawdę potrzebowali tego wsparcia, ale ks. Stanisław mówił, że zawsze udzieli pomocy, dzieląc się nawet «ostatnią kromką chleba». A czy rzeczywiście wszystkie te osoby tego potrzebują, to jest to sprawa ich sumienia i czystego serca – dodawał zawsze ksiądz Stanisław. Wszyscy bardzo doceniamy jego wielkie, duszpasterskie serce” – puentuje ks. Paweł.
„Są w naszym życiu osoby, które traktujemy jak własną rodzinę. Na pewno do takich osób należy «nasz ksiądz Stasio», legenda Nowego Portu. Ochrzcił naszą dwójkę dzieci, Paulinę i Daniela, od niego przyjęły Pierwsza Komunię Świętą. Dla nas rodziców był i jest ikoną wspaniałego kapłana i dobroci serca człowieka «na każdym kroku»” – opowiada Iwona Sobisz.
„O duszpasterzu środowisk esperantystów, honorowym kapelanie Związku Solidarności Polskich Kombatantów, a także przez lata honorowym Prezesie Morskiego Domu Kultury w Nowym Porcie, można by napisać obszerną i wielką «złotą księgę», w której każda strona jest naprawdę ważna” – podsumowuje parafianka Alicja Mianowska.
Duszpasterz Strajków 1988
Ksiądz Stanisław otoczył duszpasterska opieką strajkujących robotników w Stoczni Remontowej i Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1988 roku. „Dowiedziałem się, że strajkujący od kilku dni stoczniowcy, zaczęli głodować: jak się później okazało jedli tylko jabłka i popijali wodę. Zaczęło być naprawdę ciężko i niebezpiecznie, bo zomowcy otoczyli z pałkami wszystkie możliwe wejścia do Stoczni, czyli Bramę numer 1, a także – znaną wszystkim – Historyczna Bramę numer 2 i Bramę numer 3. Zastanawiałem się jak pomóc? Przecież jak wezmę wielkie torby z jedzeniem, to mnie zatrzymają ludzie z ZOMO. Pomyślałem, że zwyczajnie kupię czekolady i je ukryję pod ubraniem.
Wybrałem się do Bramy numer 3 i szybko przekazałam czekolady robotnikom na «wzmocnienie sił». Wiadomo, że to był tylko symboliczny gest. Robotnicy powiedzieli mi, że zomowcy już mnie zauważyli i idą w moim kierunku. Szybko zapytałem się strajkujących stoczniowców, w jaki sposób mogę nazajutrz przedostać się do nich na teren stoczni. Plan był taki, że już z samego rana miałem przyjść na Zielony Trójkąt (jedna z dzielnic Gdańska) i wsiąść do autobusu, którym są przewożeni robotnicy przez bramę do stoczni. Najbardziej przełomowym dniem był dla nas wszystkich 26 sierpnia, czyli Uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej. O godzinie 20:00 zacząłem mszę świętą, w której uczestniczyło bardzo dużo strajkujących. Wszyscy byliśmy razem. Praktycznie przez całą noc z 26 na 27 sierpnia spowiadałem i komunikowałem uczestników strajków. Mieliśmy nadzieję, że przyjdą dobre owoce i tak też się stało” – wspomina ze wzruszeniem ksiądz Stanisław.
Do dzisiaj strajkujący stoczniowcy wspominają, że bohaterska obecność księdza Płatka podnosiła ich na duchu, podnosiła morale, i budowała wiarę i nadzieję, że SOLIDARNOŚĆ zwycięży wszelkie podziały i zło. Wiarę w to, że zwycięży dobro.
Rekolekcje z Matką Teresą z Kalkuty
W życiorysie księdza Stanisława można odkryć wiele niezwykłych historii, ale wrodzona i pielęgnowana lata całe skromność nie pozwala przecież „o wszystkim opowiadać”. To, co najważniejsze ma być ukryte przed oczami, a zauważone w sercu. Można by naprawdę wiele wspominać dobrego, bo tylko takie zdarzenia i sytuacje pamięta ks. Płatek.
Jeszcze jedną z niezwykłych historii „zapamiętaną na całe życie”, jest udział w rekolekcjach w Rzymie dla kapłanów z całego świata.
„Wśród zaproszonych gości, którzy przygotowali dla nas katechezy była Matka Teresa z Kalkuty. Mówiła, że ubodzy są wśród nas i nie musimy ich gdzieś daleko szukać. To mogą być ubodzy bez dachu nad głową, ubodzy, którzy nie mają – jak to się mówi – co do garnka włożyć. Są też ubodzy, którzy są bogaci w dobra materialne, pieniądze, ale mogą być głęboko osamotnieni, dlatego nie można osądzać i mieć swoje «wyrobione» z góry zdanie. Największą choroba współczesnego człowieka jest samotność, dlatego trzeba każdego dnia pamiętać o lekarstwie na tę trudną dolegliwość: czyli miłość, odpowiedzialność, troska, a także zwyczajna konkretnej pomoc. Często towarzyszenie drugiej osobie w drodze jaką jest życie. W moim powołaniu towarzyszenie duszpasterskie” – puentuje ks. Stanisław Płatek.