separateurCreated with Sketch.

Gorsze dzieci Boga. Gdy myślisz, że nie jesteś godzien Bożej miłości

Gospodarze witają z radością gościa przychodzącego do ich mieszkania
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Wielu z nich żyje w przekonaniu, że nie są godni zbliżyć się do Niego, że ich losy zostały napiętnowane i nieodwracalnie obciążone złem – do tego stopnia, że myślą o sobie jako o gorszych dzieciach Boga.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Nie jesteśmy godni zbliżyć się do Boga?

Takie myślenie pokutuje w nas niemal powszechnie. Często uważamy, że aby nawiązać duchową łączność z Bogiem – wejść z nim w autentyczną relację – musimy się wyzbyć grzechów i niedoskonałości. Dopiero gdy będziemy poprawni, niemal bezgrzeszni, grzeczni i układni, Bóg spojrzy na nas przychylnie i zaczniemy doświadczać w życiu Jego łaski.

Niby wiemy, że Boża miłość jest bezinteresowna i że nie trzeba na nią zasługiwać, ale w rzeczywistości trudno nam wyobrazić sobie, że moglibyśmy mieć jakąś więź z Bogiem, gdy jednocześnie nasze życie uwikłało się w grzech.

Oczywiście, wiemy doskonale, że gdy faktycznie wydarzy się coś, co oddziela nas od Boga i zamyka na Jego miłość, powinniśmy zrobić z tym porządek – wykonać rachunek sumienia, odbyć szczerą spowiedź, zmienić swoje życie. Jednak nie zawsze z grzechu do wolności wiedzie taka prosta droga.

Czasami jego konsekwencje, a także życiowe komplikacje, które powoduje, sprawiają, że porządkowanie życia bywa procesem rozciągniętym na lata. W konsekwencji możemy znaleźć wokół siebie mnóstwo ludzi, których relacja z Bogiem obciążona jest tego rodzaju „cieniami” przeszłości.

Wielu z nich żyje w przekonaniu, że nie są godni zbliżyć się do Niego, że ich losy zostały napiętnowane i nieodwracalnie obciążone złem – do tego stopnia, że myślą o sobie jako o gorszych dzieciach Boga.

Jezus jada z celnikami i grzesznikami

Czy Bóg ma na to jakąś odpowiedź? Znamienny pod tym względem jest fragment Ewangelii według św. Mateusza, w którym Ewangelista pisze:

„Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?»” (Mt 9, 10-11).

Oburzenie faryzeuszów może być po części zrozumiałe. W końcu ucztujący z Jezusem grzesznicy dalej byli grzesznikami – prawdopodobnie większość z nich nie zdołała się jeszcze nawrócić. Co więcej, wśród nich byli także celnicy.

Greckie słowo τελώνης (telones) oznacza poborcę podatków – grzesznika wyjątkowo zatwardziałego i szczególnie znienawidzonego w Izraelu. Żydzi pogardzali celnikami ze względu na kolaborację z rzymskim okupantem i bezpośrednie kontakty z nim, co czyniło ich nieczystymi; ponadto – za samowolne podnoszenie podatków i tym samym – ciemiężenie ziomków.

Doświadczenie Bożej miłości

Tymczasem Ewangelie synoptyczne ponad dwadzieścia razy używają tego słowa, zwracając uwagę na specyficzny stosunek Jezusa do tej grupy ludzi. On nie tylko spożywał z nimi posiłki, ale także z ich grona powołał jednego ze swoich apostołów. O czym to świadczy?

Na pewno nie o tym, że Jezus bagatelizuje grzech. Przeciwnie – wydaje mu ostrą walkę. Pokazuje jednak, że Jego miłość nie jest nagrodą za dobre sprawowanie, ale właśnie tym, na co przede wszystkim możemy liczyć w naszym zmaganiu z grzechem i nieprawością.

Dlatego Jezus odpowiada faryzeuszom: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają” (Mt 9, 12). Ostatecznie bowiem Boża miłość jest tak samo wielka i bezwarunkowa w stosunku do grzesznika jak i sprawiedliwego.

Czasami ci pierwsi muszą najpierw jej doświadczyć, żeby następnie móc się nawrócić i do Boga całym sercem powrócić. Problem w tym, że my wciąż próbujemy na miłość zasługiwać, zamiast w pełni w nią uwierzyć.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.