Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Przez prawie całe moje dorosłe życie byłam satanistką. Moja przygoda z Bogiem zaczęła się pięć lat temu, ale wolna jestem od paru miesięcy. Chwilę byłam po stronie Boga, a po chwili wracałam do Lucyfera. Nie miałam siły całkowicie od niego odejść. Udało się to dzięki Maryi!
To było myślenie satanistki
Od lat nie zapinałam pasów samochodowych w nadziei, że zginę w wypadku. Tego dnia rano coś kazało mi je zapiąć. Nie myśląc za wiele odruchowo to zrobiłam. Jadąc do pracy myślałam o tym, że mam dziś umówioną spowiedź – miałam nadzieję, że może ona cokolwiek pomoże. Nachodziły mnie jednak złe myśli: po co mi ta spowiedź? Jestem szczęśliwa z dala od Boga! Biłam się z tymi myślami. Pomyślałam wreszcie, że jak nie dziś, to w ogóle już nie pójdę do spowiedzi.
Kiedy skręciłam w stronę kościoła uderzył we mnie samochód. W tej chwili usłyszałam: „Patrz – tak będziesz mieć z Nazarejczykiem!”. To było myślenie satanistki!
Zjechaliśmy na parking, spisałam dane drugiego kierowcy i z rozwalonym całym tyłem samochodu stałam na parkingu, a w głowie bluźniłam przeciw Bogu. W tamtym czasie straciłam też kogoś bliskiego bardzo mojemu sercu, kto pokazał mi Boga i od którego czerpałam siłę do walki. Znów czułam bunt i nienawiść do Boga.
Maryjo ratuj!
Między tymi bluźnierstwami, w rozpaczy głośno powiedziałam jednak: „Maryjo ratuj!”. Nigdy Jej o nic nie prosiłam. Wręcz przeciwnie – zawsze Jej ubliżałam. I wtem moje myślenie się wyłączyło. Nie tylko to satanistyczne, poczułam się, jakby ktoś mną sterował.
Poszłam do sklepu, kupiłam linę, związałam bagażnik, żeby nie odpadł i tak pojechałam do spowiedzi. Po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że był wtedy 8 grudnia uroczystość Niepokalanego Poczęcia Matki Bożej.
Maryja była przy egzorcyzmie, który mnie uwolnił, była przy tym jednym, ostatnim. Wcześniej nie czułam Jej obecności. Od czasu kiedy narodziłam się na nowo, czuję Jej bliskość.
Chcę żyć!
Mój świat wartości i podejście do życia zupełnie się zmieniły. Zawsze byłam buntowniczką. Teraz zupełnie nie ma we mnie buntu – jest ufność do Boga. Chcę modlić się cały czas. Być ciągle w kościele. Jak kiedyś chciałam umrzeć, tak teraz chce żyć tak, żeby sprawiać Jezusowi i Mamie Maryi radość. Straciłam większość przyjaciół, przez moją odmianę w „świętoszkę”, ale jakoś mi to nie przeszkadza, choć kiedyś nie mogłam bez nich żyć.
Choć często muszę walczyć z pokusami powrotu do satanizmu, to Mama zawsze mi pomaga przez ludzi, przypadkowo usłyszane słowa i różne sytuacje. Wpadają mi w ręce informacje o praktykach religijnych, o których wcześniej nigdy nie słyszałam, a które w danym momencie są mi potrzebne dla pokoju ducha.
Moje życie to świadectwo
Może jesteś kompletnie niegodny, brudny i na dnie. Myślisz, że Boga cieszy twój upadek i cię nie słyszy. Może nie masz siły podnieść się z bagna, w które wpadłeś… Maryja zawsze jest obok! Wystarczy tylko prosta myśl skierowana do Niej i dzieją się cuda. Narodziłam się na nowo dzięki Maryi. Moje życie jest tego świadectwem!
Czytelniczka
Tytuł, lead, śródtytuły i podkreślenia pochodzą od redakcji Aletei.