separateurCreated with Sketch.

Matko Boża, jeżeli rzeczywiście istniejesz, to odmień moje życie [świadectwo czytelnika]

Umięśniony i wytatuowany mężczyzna stoi w zadymionym studiu fotograficznym
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Redakcja - 26.07.23
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Darek przeszedł od bycia Szawłem do bycia Pawłem.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Darek-Szaweł

Mam na imię Darek i mam 52 lata. Mieszkam w Zduńskiej Woli, chociaż jestem urodzonym wrocławianinem. Swoje świadectwo nawrócenia zacznę od tego, że zanim poprosiłem Pana Boga o pomoc, byłem prawdziwym „Szawłem”. 

Byłem ponad 25 lat poza Kościołem, byłem osobą, której Bóg nie interesował, a ksiądz dla mnie był pijakiem i złodziejem. Interesowały mnie tylko kobiety, zabawy, pijaństwo, narkotyki i przemoc. Poraniłem swoim zachowaniem wielu ludzi. Za nic miałem członków mojej rodziny, interesowały mnie tylko używki i kobiety. I tak przeżyłem wiele lat wpadając w nałóg alkoholizmu, seksu. Wpadałem w coraz większą otchłań grzechu. Zło rządziło w moim życiu i to od czasu, gdy miałem 15 lat!

Małżeństwo nie zmieniło mojego życia

Zajmowałem się ściąganiem długów w sposób mało zgodny z prawem. Pewnego dnia trafiłem do Zduńskiej Woli i tu, będąc „w interesach”, poznałem swoją przyszłą żonę, z którą po paru latach wzięliśmy ślub cywilny, gdyż w tamtym czasie nie przywiązywałem wagi do wiary i ślub kościelny był mi zbędny

Jakiś czas żyliśmy we Wrocławiu i w ukryciu przed żoną dalej prowadziłem hulaszczy tryb życia. Nie dało się tego ukryć przez dłuższy czas. W międzyczasie urodziło się nam dwoje dzieci, ale to nie zmieniło mojego zachowania.

Chcąc zmienić coś w życiu postanowiliśmy, że przeprowadzimy się do Zduńskiej Woli. Ale to też niewiele pomogło, gdyż tu poznałem towarzystwo tej samej reputacji jak we Wrocławiu. 

Matko Boża, jeżeli istniejesz

Pewnego razu wyjechałem do pracy w delegację do Skrzatusza koło Piły. Jest tam sanktuarium maryjne, pod którym spożywałem alkohol i pobiłem człowieka. Po wytrzeźwieniu coś poruszyło moje sumienie i poczułem wstyd i żal za moje zachowanie. Spojrzałem w niebo i wypowiedziałem takie oto słowa: „Matko Boża, jeżeli rzeczywiście istniejesz, to proszę – odmień moje życie! Spraw, abym wrócił na łono Kościoła świętego”. 

Dałem tam księdzu na mszę w tej intencji i dostałem od niego pierwsze w moim życiu Pismo Święte oraz płytę ze świadectwem Josepha Marie Verlinde. Poruszyło ono moje sumienie i coś zaczęło kiełkować w moim sercu, choć nie umiałem określić co dokładnie.

Wróciłem do domu w Zduńskiej Woli. Odbyła się msza w mojej intencji, na której byłem z moją żoną, która jest osobą wierzącą, ale żadnych cudów nie było – dalej żyłem, jak żyłem. 

Darek-Paweł

Dopiero po dwóch miesiącach trafiłem na mszę z modlitwą o uwolnienie i uzdrowienie i tam zaczęła się mocna przemiana. Moje całe ciało drżało jakby w konwulsjach. Ogromne poczucie winy z powodu mojej przeszłości. Olbrzymie wyrzuty sumienia i wielki płacz żalu i prośby o przebaczenie Pana Boga i mojej żony. Nie mogłem opanować tego płaczu i tak przeżyłem całą mszę świętą. 

Wracając do domu jechaliśmy w milczeniu czując, że stało się coś ważnego, coś bardzo dobrego, ale nie wiedziałem co. Nazajutrz gdy się obudziłem, poczułem ogromne pragnienie Eucharystii, ale stało się coś jeszcze: przestałem w tym dniu palić, pić i przeklinać. Postanowiłem zmienić swoje życie i prostować ścieżki. Wzięliśmy ślub kościelny. Miałem pierwszą od wielu lat spowiedź świętą, pełną emocji i płaczu, w której to usłyszałem też takie słowa: „Dariuszu nie jesteś już Szawłem, ale jesteś już Pawłem”. 

Będę Ci służył do końca

W międzyczasie zachorowałem na raka trzustki. Prof. Strzelczyk ze szpitala Uniwersyteckiego im. Barlickiego w Łodzi, który prowadził mój przypadek, dawał mi 10 procent szans na przeżycie po operacji. Opisuję to w wielkim skrócie, ale mój stan, był poparty wieloma badaniami. Czułem jednak ogromny pokój i obdarzyłem Pana Boga ogromnym zaufaniem co do mojej przyszłości. Padłem na kolana i wypowiedziałem te oto słowa: „Panie Boże, jeżeli  obdarzysz mnie łaską uzdrowienia i życia, będę Ci wiernie służył do końca życia”. 

Poddałem się operacji usunięcia głowy trzustki, gdyż tam się mieścił guz. Po kilku godzinach obudziłem się na sali pooperacyjnej, widząc kręcącego głową profesora oraz to na przemian płaczącą, to śmiejącą się moją żonę. Poprosiłem ją, aby mnie pobłogosławiła, co też uczyniła, a lekarz powiedział, że stał się cud! Guza tam już nie było!

Nowe życie

Dziś jestem lektorem i służę w parafii św. Maksymiliana w Zduńskiej Woli, a także pracuję w zakładzie pogrzebowym, gdzie prowadzę modlitwy przy zmarłych oraz otaczam ich swoją opieką służąc do każdej mszy pogrzebowej. Zajmuję się też ubieraniem i kosmetyką zmarłych osób. Mam też nabożeństwo do dusz czyśćcowych. 

Tak oto Pan Bóg, przez wstawiennictwo Matki Bożej Bolesnej Skrzatuskiej, interweniował w moim życiu, za co jestem Mu ogromnie wdzięczny. 

Darek

Tytuł, lead, śródtytuły i podkreślenia pochodzą od redakcji Aletei.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.