separateurCreated with Sketch.

Wypadek miał być końcem jego życia – okazał się początkiem. Robert zbudował kampera i ruszył w świat!

Trzy stopy w podróży

Trzy stopy w podróży

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Gdy Robert stracił nogę w wypadku nie zdawał sobie sprawy, że będzie prowadził życie w podróży i czerpał z niego garściami. Decyzja o zakupie vana i przebudowanie go na kampera zapadła bardzo szybko.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Koniec, który okazał się początkiem

Robert wpadł pod tramwaj. Stracił nogę. Przebywał w śpiączce i dopiero po wybudzeniu zdał sobie sprawę, co tak naprawdę się wydarzyło. „Wstąpiła do mnie doktor psychiatrii spytać, czy mam myśli samobójcze i czy nie uważam, że to kara od Boga za moje grzechy. To było nasze pierwsze i ostatnie spotkanie” – napisał w jednym z postów na Instagramie.

Robert tłumaczy, że wypadek, który miał być końcem jego życia, okazał się jego początkiem. Miłość spotkał w pracy. To Klaudia go poderwała. Kilka rozmów, pierwsza randka. Młodych połączyła wspólna pasja do podróżowania. Wybrali się z biurem podróży na Minorkę. Potem razem pojechali do Włoch. Sami zorganizowali ten wyjazd, spali w hostelu. Kolejnym punktem na ich podróżniczej mapie był Izrael, a następnie Maroko.

Decyzja o zakupie kampera zapadła bardzo szybko

„Końcowa wersja naszego auta kosztowała w sumie około 15 tysięcy złotych, ale przez pierwszy rok mieszkaliśmy w aucie z o wiele surowszą zabudową. Pozwoliło nam to dokładnie sprawdzić, czego nam naprawdę potrzeba w podróży, a bez czego możemy się obejść” – wyjaśnia Robert.

Skąd pomysł? „Zachorował nasz czworonożny towarzysz podróży i potrzebowaliśmy dla niego stałego dostępu do insuliny, która z kolei musi być przechowywana w lodówce. Wcześniej podróżowaliśmy głównie autostopem, śpiąc na dziko pod namiotem, ale nasz psiak nie dałby już rady z nami jeździć w tym formacie” – dodaje.

Robert zapisał się na kurs prawa jazdy i po dwóch podejściach do egzaminu odebrał dokument. Od razu poszukiwał samochodu z automatyczną skrzynią biegów. Wybór był ograniczony ze względu na niewielki budżet. Za bazę do nowego domu posłużył van. Na początku wraz z Klaudią musieli usunąć kilka usterek. Udało się.

„Pierwsza zabudowa była bardzo surowa, a prace nad nią trwały raptem dwa tygodnie. Druga była już o wiele lepiej dopracowana i wykonałem ją po powrocie z kilkumiesięcznej podróży. Wyjazd pozwolił nam ocenić, czego naprawdę potrzebujemy, bez czego możemy się obejść i co jest nam niezbędne do życia. Za pierwszym razem dostałem skrawki materiałów od firmy zajmującej się przebudową kamperów-vanów, ale za drugim razem zdecydowałem się na zakup sklejki po demontażu. Pozwoliło mi to samodzielnie zaprojektować przestrzeń do przechowywania tak, aby całe 3 metry kwadratowe vana w pełni wykorzystać. Za stelaż szafek i łóżka posłużyły kantówki, a na wszystkie materiały wydaliśmy około 500 złotych” – opowiada Robert.

Niezbędnym wyposażeniem okazał się panel solarny. W nowym vanie pojawiło się kolorowe wnętrze. Znajoma krawcowa uszyła pokrowce na przednie fotele z polskimi akcentami. Auto nabrało charakteru mimo niewielkiej przestrzeni. „Zawsze uważałem, że w rejonach, w które się zapuszczamy, powinniśmy mieć samochód wyglądający biednie, żeby nie przyciągał złodziei i innych kłopotów. Nasz van wstępnie miał być biały z delikatnymi kolorowymi akcentami, jednak finalnie wyszedł bardzo kolorowy, a biała barwa widoczna była jedynie miejscowo” – podkreśla podróżnik.

Dom na czterech kółkach

Farby, podkłady i lakiery Robert otrzymał z recyklingu. Materiały do plastików, boczków i deski rozdzielczej kupił w sklepie dla majsterkowiczów.

Młodzi mieszkali w vanie dwa lata. W podróżach Klaudii i Robertowi towarzyszyły trzy psy. Auto pozwoliło im odwiedzić Turcję, Bułgarię i wiele innych krajów. „Mieszkaliśmy w nim, pracowaliśmy i komfortowo podróżowaliśmy, gdyby nie kłopoty ze skrzynią biegów, służyłoby nam do dziś” – opowiada Robert.

Mężczyzna przekonuje, że podróże pozwalają na poznawanie świata i ludzi, a wspomnienia, które powstają z tych wycieczek są niezapomniane.

„Jeśli masz tylko możliwość pracy zdalnej, lub wcześniejszego odłożenia sobie trochę gotówki, ale wahasz się, ponieważ wszyscy dookoła mówią, że kampervan musi być luksusowy i na bogato, to włóż to między bajki. Widzieliśmy wiele tego typu aut na naszej drodze i ich właściciele ze strachu przed kradzieżą parkowali albo na polach namiotowych, albo na monitorowanych parkingach dużych sklepów, nigdy na dziko. Jeśli tak jak ja kochasz podróżować, to słuchaj głosu swojego serca i jedź, poznawaj ludzi i świat, kolekcjonuj wspomnienia, bo tego nikt ci nie odbierze” – podkreśla.

Romantyczny ślub i podróż marzeń

Robert tłumaczy, że brak nogi nigdy nie był dla niego barierą nie do pokonania. Mężczyzna chciałby kiedyś skoczyć ze spadochronem. Póki co jest to niemożliwe. „Na końcu trzeba wylądować równocześnie na obu nogach, więc w moim przypadku mogłoby się to skończyć złamaniem” – tłumaczy.

Trzy lata temu, 14 lutego, w walentynki, Robert i Klaudia zostali małżeństwem. Ślub był skromny, a ich ukochany pies Zygzak odpowiadał za obrączki. Młodzi każdą chwilę spędzają razem. Planują kolejne podróże. Marzy im się wycieczka do Ameryki Południowej, ale muszą się jeszcze do niej odpowiednio przygotować.

Ich relacje z podróży i przygotowania do kolejnych wypraw można śledzić na blogu „Trzy stopy w podróży”.

Źródła: trzystopywpodrozy.pl;  porady.sympatia.onet.pl; Trzy stopy w podróży/Facebook.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.