Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Kościół błogosławi więc każdego, kto chce wyznać grzechy, nawet jeśli potem nie mógłby udzielić mu rozgrzeszenia. I podobnie na końcu mszy św. błogosławi wszystkich, którzy przyszli – „złych i dobrych” (Mt 22,10). Błogosławieństwa Kościół nie odmawia nikomu.
Nie znaczy to jednak, że każde błogosławieństwo ogłasza publicznie. Uroczyste akty Kościoła, jak publiczne wezwania do modlitwy czy błogosławieństwa, zawsze nabierają znaczenia przykładu, apelu i tak działają. Tak „Fiducia supplicans” odebrał np. Chris Christie, republikański kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych, który w przeszłości, jako gubernator, przeciwstawił się ustanowieniu tzw. „małżeństw homoseksualnych”. Polityk twierdzi, że zmienia swoje stanowisko, bo Kościół (według niego) zmienia je również.
„Fiducia supplicans” odwołuje się do otwartości Kościoła, jego powszechności. Ale z deklaracją tą nie idą w parze zapewnienia o błogosławieństwie protestów przeciw rewolucji homoseksualnej. A przecież można by taką ewentualną deklarację opatrzyć „roztropnym” zastrzeżeniem, że solidarność z ruchami, środowiskami i rodzinami, które odrzucają ideologię gender, demontaż prawa małżeńskiego i edukacji publicznej, nie oznacza solidarności z każdym transparentem na ich demonstracjach. To jednak – można by w takiej deklaracji dalej podkreślić – nie umniejsza prawa tych środowisk do błogosławieństwa Kościoła dla ich intencji i chwalebnego zaangażowania. Tego jednak z Rzymu nie słyszymy.
Zmiany stanowisk przywódców społecznych nie można lekceważyć, bo są barometrem głębszych zmian moralnych. Również w Polsce pojawiali się już liderzy polityczni, którzy w swym projekcie nadania rangi prawnej „związkom partnerskim” powoływali się na papieża. Coraz bardziej więc jesteśmy sami. Tym bardziej musimy – jak wzywał nas Benedykt XVI – „trwać mocno w wierze” (por. 1 Kor 16,13). Bóg nigdy swego Kościoła nie opuści.