Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Trzy znaki przyjścia Ducha Świętego
Zesłanie Ducha Świętego ma miejsce w czasie Święta Tygodni. Posiada ono najmniejsze znaczenie spośród trzech żydowskich świąt pielgrzymich, a zwane jest także Pięćdziesiątnicą. [...] Z biegiem czasu treść święta powiązano ze wspomnieniem przymierza synajskiego. Pięćdziesiątnica jest świętem otrzymania Tory i odnowienia przymierza na Synaju.
Przyjście Ducha Świętego jest spektakularne. Czytamy najpierw o szumie z nieba, który był słyszalny niczym uderzenie gwałtownego wiatru. Daje się tu zauważyć kontrast ze sposobem, w jaki odczuł działanie Boga prorok Eliasz. W jego przypadku Duch Boży przyszedł w sposób łagodny. Gdy Eliasz, który uciekał przed gniewem Jezabel, usłyszał szmer łagodnego powiewu, wyszedł z groty, by spotkać Boga (1 Krl 19,11-13). [...]
Drugim znakiem zstąpienia Ducha są ogniste języki, które ukazały się nad głowami zgromadzonych. Symbol ognia, podobnie jak i szum z nieba, nierozerwalnie związany jest z biblijnymi teofaniami. [...]
Znakiem zstąpienia Ducha był wreszcie dar mówienia obcymi językami. Jaka była natura tego daru? Bo przecież i dziś ten, kto przybywa do Izraela, usłyszeć może na ulicach muzykę wielu języków. W Łukaszowym opowiadaniu o dniu Pięćdziesiątnicy nie chodzi jednak o języki wyuczone w szkołach i na kursach językowych. Chodzi o nadprzyrodzony dar Ducha Świętego, który uzdolnił uczestników całego wydarzenia do przemawiania językami, których nigdy się nie uczyli. A wszystko po to, by głosić „wielkie dzieła Boże” (Dz 2,11).
Glosolalia i ksenolalia
Co dokładnie należy rozumieć pod pojęciem „dar języków”? Pamiętam, że gdy pewnego razu we wrocławskim tramwaju linii 10 rozczytywałem się w książce Michaela Harpera, zatytułowanej Chodzenie w Duchu Świętym, z ogromną trudnością przychodziło mi przebić się przez gąszcz terminologii. A miałem wtedy kilkanaście lat. Z przejęcia, z wypiekami na twarzy starając się zapamiętać terminy, o których czytałem po raz pierwszy, przejechałem przystanek, na którym powinienem wysiąść! Dziś okazuje się, że to nowe słownictwo nie jest wcale takie trudne. Wystarczy zapamiętać dwa słowa: glosolalia, ksenoglosja. Glosolalię definiuje się jako wypowiadanie dźwięków uważanych za pochodzące z natchnienia Bożego, aczkolwiek niezrozumiałych dla samego mówiącego ani dla słuchających. Nie chodzi zatem o jeden z rozpoznawalnych języków naturalnych. Sam termin pochodzi od greckich słów: glōssa – „język” i lalein – „mówić”.
Fenomenem odmiennym od glosolalii jest ksenoglosja, której nazwa również pochodzi od dwóch greckich słów: ksenos – „obcy”, glōssa – „język”. Ksenoglosja polega na tym, że ktoś mówi rzeczywistym realnie istniejącym i rozpoznawalnym językiem, którego nigdy się nie uczył. To właśnie przydarzyło się apostołom w dniu Pięćdziesiątnicy w Wieczerniku.
Glosolalia jest darem służącym modlitwie. Osoba modląca się wypowiada słowa w obcym języku, których najczęściej sama nie rozumie, jednak przynoszą one wewnętrzne zbudowanie i umocnienie. Niektórzy bibliści właśnie do takiej formy modlitwy odnoszą Pawłowe wyzna nie: „[…] Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami” (Rz 8,26). Wydaje się, że z taką właśnie formą modlitwy mamy do czynienia w środowisku odnowy charyzmatycznej.
Glosolalia ma rezonans magnetyczny
Kilka lat temu prowadzono z wykorzystaniem rezonansu magnetycznego badania osób modlących się językami. Jak mówi dr Andrew Newberg, kierownik Centrum Duchowości i Umysłu Uniwersytetu Pensylwanii:
Glosolalia, zwana także mówieniem językami, nie jest naturalnym stanem umysłu. Jej występowanie jest udokumentowane od tysięcy lat i często związane z tradycjami religijnymi. W pierwszych tego rodzaju badaniach naukowcy starają się wyjaśnić, jak zachowuje się umysł osoby mówiącej językami. Radiolodzy Instytutu Medycyny Uniwersytetu Pensylwanii obserwują aktywność umysłu podczas mówienia językami. Następnie porównują otrzymane dane z tym, co dzieje się w umyśle, gdy osoby te mówią znanym sobie językiem.
Dr Newberg jest neurologiem, który w swych badaniach zajmuje się relacją pomiędzy aktywnością mózgu a różnymi stanami umysłu. Do badań nad mówieniem językami zaproszono kilku badaczy. W skład zespołu weszli: dr Nancy A. Wintering, dr Donna Morgan i dr Mark R. Waldman. Naukowcy pracują w dwóch ośrodkach badawczych: w Centrum Duchowości i Umysłu Uniwersytetu Pensylwanii oraz w Oddziale Medycyny Nuklearnej tej uczelni. Jako grupę badaną wybrano osoby w wieku od 38 do 52 lat, z których każda przynajmniej od pięciu lat praktykowała modlitwę językami. Wszystkie były osobami statecznymi, zaangażowanymi w życie rodzinne i w różnorodną działalność w swoich parafiach.
Badacze są zgodni, że podczas mówienia językami niemal całkowicie spada aktywność płata czołowego mózgu, który musi być niezwykle aktywny podczas mówienia rodzimymi językami. Dosłownie spełniają się zatem słowa Pawła Apostoła: „Jeśli bowiem modlę się pod wpływem daru języków, duch mój wprawdzie się modli, umysł jednak nie odnosi żadnych korzyści” (1 Kor 14,14). Dr Newberg potwierdza to, kontynuując:
Nasze odkrycia są fascynujące dlatego, że osoby mówiące językami twierdzą, że to Duch Boży uzdalnia je do takiej mowy i jest Dawcą nowego języka. Badani rezonansem magnetycznym pokazują nad wyraz jasno, że mózg osoby mówiącej językami nie jest aktywny w częściach odpowiedzialnych za zrozumiałą mowę, co oznacza brak intencjonalnej kontroli wymawianych sylab. Osoba taka twierdzi, że mówi pod wpływem Ducha Świętego. Jako naukowcy, przy obecnym stanie badań, posunąć się możemy jedynie do przypuszczenia, że inna część mózgu jest odpowiedzialna za mówienie językami. Jaka? Nie wiemy.
To prawdziwy język!
Ze względu na formę dar języków przybiera kształt rzeczywistego języka. Świadczy o tym różnorodność kombinacji dźwiękowych, rzadkość powtórzeń, kadencja, zawieszanie głosu i temu podobne cechy. John Sherrill, autor bestselleru Oni mówią innymi językami, opisuje eksperyment prowadzony w tym kierunku. Nagrano kilkadziesiąt osób korzystających z daru języków. Ich wypowiedzi trwały po kilkadziesiąt sekund. Pomiędzy te nagrania włożono dwa, które powstały w wyniku naśladownictwa daru przez osoby niemodlące się językami. Kilku lingwistów, którzy nie wiedzieli o tych dwu nagraniach, niezależnie od siebie bezbłędnie wyłowiło obydwie wypowiedzi jako „bełkot”, a nie język.
Fragment książki ks. prof. Mariusza Rosika „Wybrani przez Boga”. Wydawnictwo eSPe.
Tytuł, śródtytuły i podkreślenia pochodzą od redakcji Aletei.