Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Lecz to posłuszeństwo będzie wtedy przyjemne Bogu i miłe ludziom, gdy rozkaz będzie wykonany spokojnie, nie opieszale, bez opóźnień, bez szemrania i bez słowa sprzeciwu. Albowiem Bogu okazujemy posłuszeństwo, okazując je przełożonym. On bowiem powiedział: Kto was słucha Mnie słucha. Zaś samo posłuszeństwo uczniowie powinni okazywać z pogodą ducha, bo Bóg miłuje radosnego dawcę. Jeżeli bowiem uczeń jest posłuszny z niechęcią, jeśli nie tylko ustami, ale i w sercu szemrze, to chociażby rozkaz wykonał, nie będzie to podobało się Bogu, który widzi serce szemrzące. Za takie postępowanie nie będzie żadnej wdzięczności ze strony Boga i owszem, spadnie kara na szemrzących, jeśli nie będzie poprawy i zadośćuczynienia.
Rozdział 5, 14-19
Cnota posłuszeństwa
Konkludując nauczanie o posłuszeństwie jako pierwszej cnocie monastycznej i pierwszym stopniu pokory, święty Ojciec Benedykt mówi, że ma być ono „Bogu przyjemne i miłe ludziom”, acceptabilis Deo et dulcis hominibus. Jeśli zestawimy to z klasyczną etyką, zrozumiemy, że Reguła wymaga, aby praktykowane w jej duchu posłuszeństwo było cnotą, a nie tylko wymogiem moralnym.
Cnota to dobra sprawność, a ta z kolei jest (habitus) taką utrwaloną umiejętnością duchową, która sprowadza radość do wykonywania działania. Można więc być posłusznym, nie posiadając tej cnoty. Wówczas jednak ta postawa, nawet jeśli będzie materialnie, zewnętrznie tym samym, przyniesie raczej udrękę niż radość. Będzie jedynie ciężarem dla tak posłusznego. Czy może być wtedy „Bogu przyjemne i miłe ludziom”? Zapewne nie: Bóg widzi, że wewnątrz człowiek rzekomo posłuszny jest cały spięty i może zbuntowany. Zaś ludzie – ci, którym mamy być posłuszni, i ci, którzy mają być posłuszni razem z nami, albo i ci, którzy mają być posłuszni nam – też zwykle wychwytują ową nerwowość i gorycz lub niepewność czy obłudę, którymi podszyte jest posłuszeństwo nie będące cnotą, spełniane przez konformizm lub mechanicznie.
Bez słowa sprzeciwu
jest posłuszeństwo nie będące cnotą, spełniane przez konformizm lub mechanicznie.
Reguła nie jest Etyką Nikomachejską, nie zawiera teoretycznych rozważań o cnotach. Natomiast podaje krótko przejawy ujawniające to, że czyjeś posłuszeństwo jest już coraz bardziej ugruntowaną cnotą. „Nie wahając się”, non trepide, jest posłuszny ten, kto w swym sercu nie przeżywa konkurencji sprzecznych poleceń. Wśród mnóstwa sygnałów przychodzących z różnych stron wykrywa nieomylnie te wymagające posłuszeństwa, wobec tego, kto może go oczekiwać, i wtedy „bez zwłoki” reaguje momentalnie wewnętrznym „tak jest, amen”. „Nie ociągając się”, non tarde, jest posłuszny ten, kto nie stał się za „ciężki” swoimi własnymi przywiązaniami i nawykami, a więc nie utracił zwrotności i nie praktykuje jedynie „posłuszeństwa” inercji. „Nie ozięble”, non tepide, jest posłuszny ten, kto nie traktuje posłuszeństwa w kategoriach chłodnego funkcjonaryzmu, wykonywania obowiązków służbowych w wąskich ramach wymagań regulaminowych, z zastrzeżeniem jakiegoś „prawa do prywatności”. „Bez szemrania”, non cum murmure, jest posłuszny ten, kto umieszcza przyjemność posłuszeństwa w wykonaniu polecenia, a nie w zaznaczeniu swej osoby. „Szemrzą” zwykle ci, którzy przy trudzie pracy z posłuszeństwa chcą sobie dogodzić choćby wyobrażeniem, że mogliby tego nie robić i że i tak stoją przynajmniej na równi z przełożonym. „Bez słowa sprzeciwu”, non cum responso nolentis, są posłuszni ci, którzy szanują całość społeczną, jej hierarchię i potrafią powstrzymać swe sprzeciwy przynajmniej dla nieszkodzenia jej.
Słuchanie Boga
Z Reguły można wyczytać, że tak doskonałe posłuszeństwo – w którym zbierają się wszystkie te wyżej wymienione dobra – może powstać w człowieku jedynie wtedy, gdy słuchając „starszych”, będąc posłuszny ludziom ma pewność, że słucha Boga, jest posłuszny Bogu. Ta pewność należy do fundamentów hierarchii we wspólnocie mniszej. Zapewne w świecie, tam, gdzie nie chodzi o relacje zdefiniowane przez ślub posłuszeństwa, rozpoznanie kiedy, jak i komu z ludzi trzeba być posłusznym „bez zwłoki”, ze wszystkimi cechami cnoty posłuszeństwa – wymaga także roztropności.
Nic jednak nie przeszkadza spojrzeć na wszystkie nasze trwałe relacje posłuszeństwa przez pryzmat wymagań Reguły.
Święty Ojciec Benedykt dopomina się, by „posłuszeństwo uczniów” było „pogodne”, a więc bez „buntu w sercu”. Jest to oczywiście przede wszystkim wymaganie zwrócone do owych „uczniów”, ale na pewno także przestroga dla przełożonych – aby nie wystarczało im wymuszenie uległości, by – jak to powiedział święty Paweł - wchodząc w relacje między rodzicami i dziećmi, nie wywoływać samemu tego buntu.
Mocno brzmi zastrzeżenie Reguły, że posłuszeństwo praktykowane ze „zbuntowanym sercem”, cum malo animo, „z szemraniem”, murmurans, „nie może podobać się Bogu”, „nie przyniesie żadnej łaski”. Można by dopowiedzieć, że oczywiście z punktu widzenia dyscypliny i porządku potrzebnego każdemu domowi pożyteczne, niepozbawione wartości jest i to uboższe posłuszeństwo – jednak Reguła interesuje się bardziej zbawieniem każdego i jego idącą wzwyż drogą do Boga. Zresztą także dla każdego domu perspektywa opierania się jedynie lub głównie na czysto formalnym posłuszeństwie ludzi pogniewanych jest złudna. Pomyślmy o Kościele, naszym domu.
* Fragment "Reguły" św. Benedykta w tłumaczeniu o. Bernarda Turowicza OSB opublikowany w serii Źródła Monastyczne pt. "Reguła Mistrza. Reguła św. Benedykta"