separateurCreated with Sketch.

Czy Bóg jest jeden, skoro ma syna? [Katecheza 18+]

Ojciec trzyma syna na ramionach
Piotr Krawczyk - 29.09.24
W religiach politeistycznych bogowie płodzą synów i córki, którzy też są bogami. Nie ma w tym sprzeczności, ponieważ politeizm to system wierzeń, który zakłada wielobóstwo. Chrześcijaństwo natomiast przedstawia siebie jako religię monoteistyczną, czyli uznającą istnienie jednego Boga. Tymczasem w Credo wyznajemy, że jedyny Bóg ma Syna, który również jest Bogiem. Monoteizm czy politeizm? Odpowiedź możemy znaleźć, jeśli uchwycimy specyfikę relacji, jaka zachodzi pomiędzy Bogiem Ojcem a Jego Synem.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Co było przedtem?

Objawienie, że Bóg to więcej niż jedna osoba, otrzymaliśmy od Jezusa Chrystusa. W Nim wyznajemy Syna Bożego, który stał się człowiekiem. „Zanim” jednak to się stało, istniał On odwiecznie jako równy Ojcu Bóg. 

Zwróćmy uwagę na cudzysłów w poprzednim zdaniu. Kiedy mówimy o ziemskim życiu Syna Bożego, określenia takie jak „zanim” czy „potem” mają znaczenie dosłowne. Jeśli natomiast odnosimy je do Boga samego w sobie, trzeba je ująć w cudzysłów. Ponieważ Bóg jest poza czasem, nie ma w Nim „przedtem” ani „potem”. 

Na to zresztą wskazuje imię, które objawił Mojżeszowi: JHWH, czyli JESTEM. W zasadzie poprawnie o Bogu należałoby mówić w czasie teraźniejszym. Jak to się ma do relacji Ojciec – Syn? Ano tak, że skoro Syn „z Ojca jest zrodzony przed wszystkimi wiekami” („przed” bierzemy w cudzysłów, jest zostawiamy), znaczy to, że nie było momentu, który poprzedzałby owo zrodzenie. Innymi słowy: rodzenie Syna przez Ojca jest odwieczne; relacja ta nie miała początku w czasie.

Pochodzenie bez początku

Coś może być zależne od czegoś innego, a nawet od niego pochodzić, niekoniecznie w tym znaczeniu, że pojawiło się później. Dla zobrazowania sięgnijmy po przykład z życia. 

Organizm jest zależny od serca. Nie myślimy jednak o sercu, jako o czymś, co pojawiło się wcześniej. Raczej chodzi nam o współzależność, w której bicie serca postrzegamy jako coś dla systemu podstawowego, można by rzec, źródłowego. Od pracy tego mięśnia zależy życie organizmu; można nawet w uproszczeniu powiedzieć, że zdrowie organizmu jest pochodną kondycji serca. 

Pomijając zagadnienie rozwoju prenatalnego, w tym porównaniu traktujemy serce i organizm jako zjawiska występujące równocześnie. Podobnie ujmujemy akt zrodzenia Syna przez Ojca: nie myślimy tu o następstwie, ale o istniejącej nieustannie relacji.

Pokrewieństwo, które różni

Wiemy już, że możliwe jest zrodzenie, które nie miało początku. Myślę, że dzięki temu łatwiej jest nam przyjąć, że Zrodzony jest równym Ojcu odwiecznym Bogiem. Jak jednak pojąć, że Ojciec i Syn, będąc dwiema Osobami, pozostają Bogiem jedynym? 

Żeby to zobrazować, wyobraźmy sobie strumień wypływający ze źródła. Kiedy na niego patrzymy, widzimy wodę, ale czy możemy ją nazwać źródłem, czy już strumieniem? Strumień pochodzi od źródła, ale ich tożsamą substancją jest woda. Bóg Ojciec jest jak źródło, z którego wypływa bóstwo Syna. Bóstwo jest jedno, podobnie jak jedna jest woda źródlana. A jednak jakaś różnica istnieje. Ojca od Syna różni bycie dla Niego Ojcem, a Syna Bożego od Ojca bycie Jego Synem. Różnicą jest więc jedynie zachodząca pomiędzy Nimi relacja.

Różnica, która łączy

W tym miejscu dochodzimy do przedziwnego paradoksu. To, co stanowi różnicę pomiędzy Boskimi Osobami, jest równocześnie tym, co Je łączy. Bycie Ojcem to dawanie całego siebie w miłości, bycie Synem to miłosna odpowiedź na dar Ojca. Ta miłość, która wydarza się „pomiędzy” to Duch Święty – również jedyny i niepodzielny Bóg, który w swej istocie jest miłością.

Czy Bóg ma syna? Może lepiej byłoby powiedzieć, że Bóg jest i Ojcem i Synem, pozostając jedynym Bogiem. Jakie praktyczne znaczenie mogą mieć dla nas rozważania na temat Trójcy Świętej? Myślę, że ogromne. Objawiając swoje relacje, Bóg objawia nam miłość, do której przecież jesteśmy powołani. My również, już nie przez zrodzenie, ale przez przybranie, jesteśmy Bożymi dziećmi. Skoro tak, to na wzór Syna Bożego możemy przyjmować miłość całymi sobą. Możemy też ją odwzajemniać, czyniąc z siebie dar. W ten sposób uczestniczymy w miłości, która jest istotą wewnętrznego życia Boga. 

Uczestniczymy w tym życiu i przekazujemy je innym – żonie, mężowi, dziecku, bratu; każdemu człowiekowi, który jak my jest Bożym synem lub córką – na wzór Jezusa, Bożego Syna.