separateurCreated with Sketch.

Niewidomy 93-latek z Wrocławia co roku zdobywa Ślężę. „Prawdziwy wzór do naśladowania”

Ultra Train Runners/ Facebook

Ultra Train Runners/ Facebook

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Pan Jan od ponad 60 lat zdobywa Ślężę – najwyższy szczyt Przedgóza Sudeckiego 717,5 m. n.p.m. Mężczyzna udowadnia, że ograniczenia istnieją tylko w naszych głowach, a dla chcącego nie ma nic trudnego.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Niewidomy mężczyzna co roku zdobywa Ślężę

Historia pana Jana została po raz pierwszy opisana na profilu „Reżyser Życia” na Facebooku. Pojawia się także na stronie „Reiki Master London”. Wiek nie przeszkadza seniorowi w pokonywaniu własnych słabości.

Spotykany na szlaku , mimo sędziwego wieku, nie narzeka, nie wspomina o trudnościach, chociaż widać, że każdy krok, zwłaszcza w cieplejsze dni, to dla niego nie lada wyczyn.

Okazuje się, że starszy pan nie robi tego, by komukolwiek zaimponować. „Chodzenie to życie” - wyjaśnia. 93-letni mężczyzna tłumaczy, że są jeszcze na tym świecie osoby, dla których musi żyć. Z komentarzy internautów w mediach społecznościowych dowiadujemy się, że Pan Jan był wykładowcą we Wrocławiu.

 „Pewnego razu rozmawiałem z nim. Dojeżdża pod Ślężę PKS-em. Wchodzi na szczyt, pije herbatę i schodzi, aby zdążyć na powrotny autobus. Nie narzeka na życie. Jest żywym przykładem, że wszystko jest możliwe. Był jednym z pierwszych ludzi, którzy przemierzali Karkonosze zaraz po wojnie. Jest człowiekiem bardzo honorowym i skromnym” – napisał pan Bartosz, którego wypowiedź cytuje portal turystyka.wp.pl.

„To jest Pan Jan. Niezwykle miły i uprzejmy człowiek. Odkąd go znam, co niedzielę w sezonie, gdy jeżdżą autobusy, wyrusza na Ślężę - jak sam mówi - na herbatkę” – wspomina  Patrycja.

„Chcieć to móc”

Z kolei inna osoba napisała, że często mija seniora na osiedlu Ołtaszyn w dzielnicy Krzyki we Wrocławiu. Internauci są pod wrażeniem kondycji pana Jana, jego formy i determinacji w osiąganiu zamierzonego celu.

„Spotkałem go kilka lat temu, kiedy wchodziłem na Ślężę. Ja szedłem szlakiem, a on w towarzystwie dwóch młodych chłopaków, prawdopodobnie studentów Akademii Wychowania Fizycznego, szli 10 m od szlaku, po tragicznym gołoborzu. Trzymałem się blisko nich, bo opowiadał mi o pierwszych latach powojennych we Wrocławiu, Niesamowicie ciekawe historie. Widziałem ich później w schronisku na szczycie Ślęży. Pan Jan kłócił się zajadle z towarzyszami, że wróci sam na dół, a oni nie chcieli się zgodzić. Spotkanie z nim uświadomiło mi jak twarde były przeszłe pokolenia i jakimi mamlasami jesteśmy my” – wspomina pan Witold.

Pan Grzegorz opisuje, że rozmawiał kiedyś z panem Janem na Ślęży. Senior opowiadał mężczyźnie, jaki córka sprawiła mu prezent kupując kijki do chodzenia. „Widywałem go jeszcze parę razy, będąc na górze w każdą niedzielę. To nie blef, co tu jest napisane, jest faktycznie bardzo miły i skromny” - dodaje mężczyzna.

„Zawsze dużo spacerował, pogodny człowiek”

„Kilka lat temu towarzyszyliśmy Panu przy zejściu ze Ślęży. To spotkanie było niesamowite, bo najbardziej zdziwiło mnie to, że on jest niewidomy, a sam dociera autobusem z Wrocławia do Sulistrowiczek, zdobywa górę i potem autobusem wraca znów sam do Wrocławia. Niesamowite  i niezapomniane przeżycie” - czytamy w kolejnym komentarzu na Facebooku.

Pani Jolanta opisuje, jak dwa lata temu spotkała pana Jana, jak czekał na autobus.

„Byliśmy zdziwieni, że mimo że jest niewidomy i jest sędziwego wieku, chodzi regularnie na Ślężę. Mieliśmy przyjemność go podwieźć do Wrocławia, do restauracji, w której jak opowiadał jest częstowany obiadem. Pan z racji tego że jest niewidomy doskonale znał trasę i jechaliśmy według jego wskazówek. Opowiadał też, że początkowo na Górę wchodziła z nim znajoma z papugą - kiedyś na szlaku spotkaliśmy tę Panią z żywa papuga na ramieniu. Dwa tygodnie temu wybralismy się z mężem na Śleżę i właśnie wspominaliśmy tego bardzo miłego i sympatycznego Pana. Tamte spotkanie długo pozostanie w naszej pamięci, a Panu życzymy 100 lat w zdrowiu i wytrwałości. Wielki szacunek” - podkreśla.

Jedna z internautek pamięta 93-latka, kiedy był  jeszcze młodszym mężczyzną, a ona była dziewczynką. Z jej wypowiedzi dowiadujemy się, że pan Jan prowadził w latach 90-tych ubiegłego wieku wypożyczalnię kaset video. „Zawsze dużo spacerował po osiedlu, pogodny człowiek” - wspomina kobieta.

Źrodła: turystyka.wp.pl; wroclaw.eska.pl; Reiki Master London/Facebook, Reżyser Życia/Facebook.