separateurCreated with Sketch.

Dlaczego modlimy się za dusze, skoro wyznajemy zmartwychwstanie ciała? [Katecheza 18+]

Znicz na grobie
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Piotr Krawczyk - 18.11.24
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Od początku chrześcijańska wiara w zmartwychwstanie spotykała się z niezrozumieniem i oporami. «W żadnym punkcie wiara chrześcijańska nie spotyka więcej sprzeciwu niż w stosunku do zmartwychwstania ciała». Bardzo powszechnie jest przyjmowane przekonanie, że po śmierci życie osoby ludzkiej trwa w sposób duchowy. Ale jak wierzyć, że to ciało, którego śmiertelność jest tak oczywista, mogłoby zmartwychwstać do życia wiecznego?” (Katechizm Kościoła Katolickiego pkt 996)
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Co właściwie zmartwychwstaje?

Pewnego dnia na lekcji religii omawiałem z młodzieżą temat życia po śmierci. Klasyczne w nauce katolickiej pojęcia nieba, czyśćca i piekła okazały się dla uczniów mało problematyczne. Oczywiście, wymagały komentarza i oczyszczenia ze zbyt plastycznych wyobrażeń. Jednak dla wszystkich akceptowalna była teza o duszy, która po śmierci ciała nie umiera, ale przechodzi w inny rodzaj egzystencji. Problem zaczął się, kiedy powiedziałem o zmartwychwstaniu ciała.

– Jak to? Przecież ciało… umiera. Każdy o tym wie, a niektórzy nawet widzieli na własne oczy.
– To co, według was, zmartwychwstaje? – zapytałem.
– Dusza – odpowiedzieli zgodnie.

W tamtym momencie uznałem, że najlepiej będzie jeśli zatrzymamy się przy definicji pojęć. Zwrócenie uwagi na samą konstrukcję słowa z-martwych-wstanie już może nam coś wyjaśnić. Sugeruje ona, że mamy do czynienia z czymś, co najpierw było martwe, a potem powstało. Czym jednak jest owo „coś”? Czy może tu chodzić o duszę? Skoro dusza jest nieśmiertelna (z przyjęciem tego zazwyczaj nie mamy trudności), nie może umrzeć. Mówimy co prawda niekiedy o śmierci duchowej, ale to na zasadzie metafory. Jeśli dusza nie umiera, w zmartwychwstaniu musi więc chodzić o ciało.

Człowiek to jedność

Aby to zobrazować, sięgnijmy do ewangelicznych opisów Zmartwychwstałego Pana. Jezus nie był tylko duszą, skoro jadł i pił z uczniami. Pozwalał siebie dotknąć, a nawet pokazywał im rany po męce. Jego ciało było wcześniej martwe, o czym najwyraźniej zaświadcza Ewangelista Jan: „Gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że On już nie żyje, nie połamali Mu goleni, natomiast jeden z żołnierzy włócznią przebił Jego bok, z którego zaraz wypłynęła krew i woda” (J 19, 33-34). Martwe ciało Jezusa zostało przez Boga ożywione. Na tym zasadniczo polega zmartwychwstanie. Zasadniczo, choć nie tylko. 

Koniecznie trzeba dodać, że zmartwychwstanie Jezusa, a za Nim i nasze w przyszłości, to nie prosty powrót do wcześniejszego życia. W taki sposób można by traktować wskrzeszenia, na przykład Łazarza. Tymczasem ciało Pana po wyjściu z grobu jest przemienione. Jest to ciało w jakiś sposób związane z materią, ale już należące do innego rodzaju egzystencji. Święty Paweł nazywa je ciałem „chwalebnym” lub „duchowym” (Flp 3,21, 1 Kor 15,44). Myślę, że ta prawda jest logiczną konsekwencją zamysłu Bożego, który możemy odkryć w dziele stworzenia. Człowiek został stworzony jako jedność duszy i ciała. Pełnia osoby ludzkiej to zintegrowanie tych dwóch elementów.

Modlitwa za dusze czy ciała?

Dlaczego zatem, zwłaszcza teraz, w listopadzie, modlimy się za dusze zmarłych, nie wspominając o ich ciałach? Powód jest prosty: to, o czym była mowa wyżej odnosi się do rzeczywistości ostatecznej. Jezus już w niej uczestniczy, my doświadczymy jej na końcu czasów. Zmartwychwstanie ciał nastąpi w dniu ostatecznym, teraz zaś ludzie po śmierci istnieją jako dusze.

A ciało? Czy nie powinniśmy się modlić za całą osobę, również za jej ciało? W pewnym sensie to robimy. Świadczy o tym szacunek, jakim obdarzamy ciała po śmierci. Zmarłym zapewniamy godny pochówek, odwiedzamy ich groby i dbamy o ich wygląd. Znaczy to, że w naszej wierze to, co dzieje się z ciałem ma znaczenie. Ostateczny jego los pozostawiamy jednak Bogu. Tylko On ma moc wskrzesić je w dniu ostatnim i wierzymy, że tak właśnie uczyni. Tymczasem modlimy się za dusze, bo, jak również wierzymy, w nich jest siedlisko życia i ich los również zależy od kochającego nas Boga.

Zło dobrem zwyciężaj i… pomagaj duszom

Dlaczego nasze modlitwy mogą pomóc tym, którzy cierpią w rzeczywistości pozaczasowej? Dlatego, że zło, które uczynili pozostawiło konsekwencje tu, na ziemi. My możemy te konsekwencje załagodzić lub zniwelować. W jaki sposób? Czyniąc dobro. „Zło dobrem zwyciężaj” (Rz 12,21) – tę biblijną maksymę można śmiało odnieść do relacji, jaka łączy nas ze zmarłymi. Każda nasza modlitwa to wzrost w miłości, a więc jakieś przymnożenie dobra. Każdy akt nawrócenia i dobry uczynek to mniej zła na tym świecie. Jeśli wzbudzając intencję, powiążemy to dobro z konkretną duszą, neutralizujemy zło, jakie ona po sobie pozostawiła.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.