separateurCreated with Sketch.

Niezwykła historia związana z miejscem urodzenia św. Andrzeja Boboli

Święty Andrzej Bobola i Strachocina
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Joanna Operacz - 30.11.24
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
W życiorysach św. Andrzeja Boboli możemy przeczytać, że ten męczennik urodził się 30 listopada 1591 r. w Strachocinie na Podkarpaciu. Za drobnym szczegółem biograficznym kryje się niezwykła historia, m.in. interwencje zza grobu.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Młody ksiądz Józef Niżnik, proboszcz parafii w Strachocinie koło Sanoka, jadąc w 1987 r. z wizytą do jezuitów w Warszawie był w sporym kłopocie. Musiał skonsultować się z zakonnikami w niełatwej sprawie. Obawiał się, że zostanie wyśmiany albo uznany za niezdrowego na umyśle. Otóż miał powiedzieć, że… ukazuje mu się Andrzej Bobola.

Zjawa na plebanii

Wszystko zaczęło się w nocy z 10 na 11 września 1983 r. Ksiądz Niżnik, który był wtedy cztery lata po święceniach, spał na plebanii w Strachocinie. Przyjechał tu trzy dni wcześniej na trzy tygodnie, na zastępstwo za chorego proboszcza Ryszarda Muchę. Miał wkrótce rozpocząć studia podyplomowe z historii na KUL. Była godzina 2.10 w nocy, kiedy ksiądz obudził się, bo poczuł uderzenie w ramię. Otworzył oczy i w szybie okna, do którego był zwrócony twarzą, zobaczył odbicie stojącego za nim brodatego mężczyzny w sutannie. Kiedy się odwrócił, postać zniknęła.

Pierwsza myśl księdza była taka, że to jest napad na plebanię. Dopiero półtora miesiąca wcześniej został zniesiony stan wojenny i w kraju wciąż czuło się atmosferę „wojny polsko-jaruzelskiej”. Poza tym w latach osiemdziesiątych sporo się mówiło o atakach na księży, najczęściej w celach rabunkowych. Jednak w budynku nie było nikogo.

Święty Andrzej Bobola i Strachocina

Kiedy rano ksiądz Niżnik opowiedział siostrze zakrystiance o dziwnym nocnym zdarzeniu, dowiedział się, że w okolicy mówi się, że na plebanii w Strachocinie straszy. Brodata postać ukazywała się różnym osobom już przed wojną. Wtedy też po raz pierwszy ks. Niżnik usłyszał, że choroba proboszcza, którego zastępuje, ma podłoże psychiczne i zapewne została spowodowana tymi nocnymi wizytami. Czy raczej – jak dodaje dzisiaj – nieodpowiednią reakcją otoczenia na to, co mówił jego poprzednik.

„Zacznijcie mnie czcić”

Ksiądz Niżnik przez pierwszy tydzień nie spał na plebanii, tylko jeździł na nocleg do kolegów księży, a przez drugi tydzień drzemał przy włączonej lampce. Ale przede wszystkim zastanawiał się, co się dzieje. Może zjawiła mu się dusza czyśćcowa, która prosi o modlitwę? Może to kapłan, który ma coś do odpokutowania? Modlił się za niego i odprawiał msze w jego intencji.

Niestety, nic nie pomogło. Po jakimś czasie gość znów się pojawił – znowu o godzinie 2.10 w nocy. Tym razem nie ukazał się w widzialnej postaci, tylko zapukał do drzwi. Nocne wizyty trwały jeszcze cztery lata. Ktoś pukał do drzwi zawsze o tej samej nocnej godzinie, ale nieregularnie – czasem dwa razy w tygodniu, a czasem raz na kilka miesięcy.

Ks. Niżnik postanowił zająć się tą sprawą. Zrezygnował z planów związanych ze studiami i został w Strachocinie. „Z czasem uświadomiłem sobie, że jeśli ktoś puka, to chce wejść, a ja powinienem mu otworzyć. Od tej pory intencje moich modlitw się zmieniły. Teraz prosiłem, żebym umiał rozpoznać, czego ode mnie chce” – wspomina. Postanowił, że zapyta nieznajomego wprost. Ale kiedy ten się pojawiał, strach jednak brał górę. Nie tak łatwo zagaić rozmowę z – jak mu się wtedy wydawało – pokutującą duszą.

W końcu w nocy z 16 na 17 maja 1987 roku ks. Niżnik zebrał się na odwagę i zapytał: „Kim jesteś i czego chcesz?”. I dostał odpowiedź: „Jestem święty Andrzej Bobola. Zacznijcie mnie czcić w Strachocinie”. Ten głos nie był słyszalny fizycznie, ale rozległ się jakby w duszy księdza, przenikając go. Od tej pory straszenie na plebanii się skończyło i nigdy już się nie powtórzyło.

Święty Andrzej Bobola i Strachocina

Święty Andrzej Bobola? Kto to taki?

Andrzej Bobola? Ksiądz Niżnik nie wiedział, kto to taki. XVII-wieczny męczennik, skazany w PRL na zapomnienie, był wtedy bardzo mało znany. Dlaczego wybrał sobie akurat Strachocinę? Opowiedział o całej sytuacji swojemu biskupowi abp. Ignacemu Tokarczukowi, a ten poradził mu, żeby porozmawiał z jezuitami w Warszawie, którzy w swoim kościele przechowują zachowane od rozkładu ciało.

Tak zrobił. Jednak okazało się, że obawy się nie sprawdziły. Ksiądz Niżnik przedstawił się o. Mirosławowi Paciuszkiewiczowi jako proboszcz parafii w Strachocinie. Zanim zdążył powiedzieć coś więcej, jezuita odparł, że zna nazwę Strachocina, bo… to rodzinna wieś świętego Andrzeja Boboli.

I wszystko stało się jasne! Dopiero później ksiądz Niżnik dowiedział się, że wzgórze koło kościoła jest nazywane przez miejscowych Bobolówką i że przed wojną stał tam dwór. Bobolowie od dawna już nie mieszkali w Strachocinie, ale po poszukiwaniach w źródłach historycznych okazało się, że jedna z gałęzi rodu żyła tam do XVII wieku.

Rodzina zapisała się w annałach głównie z powodu licznych sporów sądowych z sąsiadami o granice, pojedynków i innych zatargów z prawem. Ale Bobolowie byli też znani jako żołnierze i gorliwi katolicy. Nawet w czasie reformacji, kiedy znaczna część polskiej szlachty przeszła na protestantyzm, nie odnotowano ani jednego Boboli protestanta. Kto pozna trochę życiorys Andrzeja Boboli, nie będzie wcale zdziwiony – on sam był nieodrodnym dzieckiem swojej epoki i swojego rodu. W zakonnych aktach zachowały się świadectwa, że miał on niełatwy charakter: był uparty, zadziorny i wybuchowy. Ale przełożeni zanotowali też, że z wielkim zacięciem pracował nad swoim charakterem i pod koniec życia „ujmował ludzi łagodnym i przyjemnym usposobieniem”.

Ksiądz Niżnik dowiedział się też, że nocne zjawienia to "specjalność" Andrzeja Boboli. Wcześniej ukazywał się kilku osobom. Poznał też historię tego gorliwego i ofiarnego jezuity, okrutnie zamordowanego przez Kozaków w 1647 r. na terenach dzisiejszej Białorusi.

Sanktuarium, łaski i cuda

Nocne wizyty św. Andrzeja Boboli na plebanii w Strachocinie doprowadziły do tego, że w jego rodzinnej miejscowości powstało sanktuarium – znany ośrodek kultu męczennika. Rocznie odwiedzają je teraz tysiące osób. Ksiądz Niżnik dostaje świadectwa wielu łask, których ludzie doświadczyli po modlitwie za wstawiennictwem Boboli. Z czasem zrozumiał, że w tej sprawie chodzi o coś więcej niż powołanie sanktuarium - że Andrzej Bobola to święty dana nam na te czasy. To wszystko walnie się przyczyniło też do tego, że XVII-wieczny jezuita jest teraz jednym z najbardziej znanych polskich świętych. W 2002 r. został ogłoszony patronem Polski.

Święty Andrzej Bobola i Strachocina
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!