Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Władysław Reymont opisując w „Chłopach” życie dawnej wsi w centralnej Polsce toczące się według rytmu wyznaczanego przez kalendarz liturgiczny, przybliżył zwyczaj „przęślicowej wieczornicy”. Pod koniec listopada i na początku grudnia kobiety z całej wsi zbierały się w jednym z domostw na wspólne przędzenie lnu, skubanie pierza lub łuskanie cebuli (warzywo to stanowiło długo jeden z najważniejszych produktów obecnych w chłopskiej kuchni).
Wspólne wieczory
Czasem jednak do tych kobiecych wieczorów, podczas których toczyły się długie rozmowy, opowiadano sobie klechdy i baśnie, dołączały dzieci i mężczyźni. Ruch kołowrotków i przęślic w wiejskich chatach niechybnie zapowiadał początek Adwentu. Z uwagi na brak poważniejszych prac w polu, zaawansowaną jesień i początek zimy, ludzie spędzali ze sobą więcej czasu niż latem i wiosną. Od liturgicznego wspomnienia świętej Katarzyny (25 listopada) nie urządzano jednak żadnych hucznych zabaw, uznając, że Adwent ma również pokutny charakter, a przygotowując się do Narodzenia Pańskiego należy powstrzymać się od tańców i wesołych rozrywek oraz pospolitych przyjemności, takich jak na przykład słodycze.
„Święta Katarzyna – śluby ucina”, „Święta Katarzyna klucze zgubiła/ Święty Jędrzej znalazł/ Zamknął skrzypki zaraz” – te i inne przysłowia ludowe pokazywały, że przed stuleciami kładziono mniejszy nacisk na radosne, adwentowe oczekiwanie, oczekując w duchu wyciszenia na wieczerzę wigilijną i świąteczne kolędowanie.
Śpiesząc na roraty
„W Adwenta ziemia święta” – mawiano w grudniu na Śląsku. Brak prac polowych rekompensowany był z jednej strony długimi wspólnymi wieczorami przy prządkach, ale też z uwagi na szybko zapadający zmrok, ludzie udawali się wcześniej na spoczynek. Wstawano za to wcześnie rano, „z kurami” i jeszcze przed brzaskiem jutrzenki udawano się grupami na roraty do najbliższego kościoła parafialnego, co często było kilkukilometrową wyprawą w śniegu lub późnojesiennym błocie.
Roraty są w zasadzie tradycją środkowoeuropejską – znane są nie tylko w Polsce, ale również w Czechach i na Słowacji, Chorwacji i Słowenii (jako „zornice”, czyli msze odprawiane wraz z pojawieniem się porannych zórz), na Węgrzech i w Austrii. Po powrocie z rorat spożywano dopiero pierwszy dzienny posiłek i wykonywano niezbędne prace w obejściu. Starano się przy tym zachowywać postny charakter jadłospisu, nie tylko w piątki, ale także w środy i soboty.
Szczególnie uroczyście celebrowano roraty na Wawelu, która to tradycja zaczęła się według historyków za panowania księcia krakowskiego i sandomierskiego Bolesława Wstydliwego w XIII w. W pierwszą niedzielę Adwentu najpierw władca, a następnie przedstawiciele innych stanów zapalali pierwszą świecę adwentową ze słowami „gotów jestem na przyjście Pana”. Drugą ze świec stawiał prymas Polski, trzecią senator, czwartą przedstawiciel ziemiaństwa, piątą rycerz, szóstą mieszczanin, a siódmą chłop. „Stał na ołtarzu przed mszą roraty/ siedmioramienny lichtarz bogaty/ a stany państwa szły do ołtarza/ a każdy jedną świecę rozżarza” – wspominał staropolskie tradycje romantyczny poeta Władysław Syrokomla.
Świat czeka na przyjście Pana
Na zachodnich, dominująco katolickich regionach Podlasia, na Kurpiach i na Mazowszu w pierwszą niedzielę Adwentu przed sumą i po nieszporach istniał zwyczaj „odtrąbywania Adwentu”. Młodzi mężczyźni wygrywali głośno melodie na długich, drewnianych instrumentach dętych nazywanych ligawkami. Było to nawiązanie do wiary, że pasterze z okolic Betlejem przygrywali małemu Jezusowi i Świętej Rodzinie przebywających w stajence.
W Polsce południowej i na Śląsku z kolei w pierwszą niedzielę Adwentu zrywano gałązki jabłoni, wiśni lub śliwy i wkładano je do słoika z wodą. Jeżeli do Bożego Narodzenia rozwinęły się na nich pączki, wróżyło to pomyślny przyszły rok, a młodym – możliwe zamążpójście. Z krajów niemieckojęzycznych oraz Czech i Słowacji przeniknął też do Polski południowej zwyczaj plecenia wieńców adwentowych i ozdabiania ich czterema świeczkami, symbolizującymi cztery kolejne niedziele adwentowe, które zapalano w czasie nieszporów każdej z tych niedziel.
Dostojny i tajemniczy, a jednocześnie ascetyczny czas Adwentu kończył się wraz z pierwszą gwiazdką na niebie w wigilijne popołudnie, która wzywała już do wspólnej wieczerzy przed Pasterką.