Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Dziś niedziela handlowa. W mojej głowie teraz taka niedziela to już odstępstwo od normy. Przyzwyczailiśmy się do tego, że zakupy robi się od poniedziałku do soboty. Siódmy dzień przeznaczony jest na spacery, spotkania z rodziną, odpoczynek. Do tego stopnia weszło mi to w głowę, że na wiadomość o przedświątecznej niedzieli handlowej robię duże oczy ze zdziwienia, że jeszcze coś takiego funkcjonuje. Pamiętam ile kontrowersji wzbudzał pomysł pozamykania sklepów w ten jeden dzień w tygodniu. Dziś już o tym nawet nie myślimy, tylko przyjmujemy to za normę.
Na święta musi być?
Za dwa dni wigilia. Dziś pewnie wiele osób skorzysta z tego dodatkowego zakupowego dnia, żeby kupić jakiś prezent albo poskreślać kilka pozycji z listy „muszę-to-mieć-na-święta-w-lodówce”. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Święta otwierają nasze portfele, uruchamiają dodatkowe skrytki w spiżarniach i chłodziarkach. Przyzwyczailiśmy się do tego, że „na święta musi być” i jest to już trochę taka norma, tak samo jak pozamykane w niedziele sklepy. Przygotowania świąteczne pochłaniają nas czasami aż za bardzo. Przystrojony dom, wigilijne menu, prezenty. To wszystko są zewnętrzne znaki, ale no właśnie, czego?
Żyjemy w kraju bogatym w tradycje, piękne tradycje. Kultywujemy nauki ojców i dziadków, przekazując je dalej potomnym. I dobrze, bo to świadczy o nas, że jesteśmy narodem. Czasami jednak mam wrażenie, że robimy pewne rzeczy bez namysłu, mechanicznie, automatycznie. I tak przyzwyczailiśmy się do nich, że stały się normą, od której odstępstw nie akceptujemy.
Bywa, że budzi się we mnie bunt na myśl, że mogłoby dojść do pominięcia któregoś z tradycyjnych elementów spuścizny dziadków. Otwieram szeroko oczy, gdy ktoś mówi mi, że w tym roku to chyba bez choinki. Ale czy właśnie o to chodzi w te Święta? O choinkę, karpia, prezenty i sprzątanie w domach? Czy cała ta otoczka nie przysłania prawdziwego sensu? Mam trudność z tymi Świętami. Gdy po wigilii pełnej pysznego jedzenia, radości i emocji, jestem w kościele po północy i mam skupić się na tajemnicy Narodzenia, nie potrafię.
Tajemnica Wcielenia
Jak z tej bogatej celebracji przejść w kontemplację tajemnicy zwiastowania i wcielenia? Jak skupić się na wydarzeniu, które nadało chrześcijaństwu innego znaczenia? Trudno jest mi zdać sobie sprawę z tego, że gdyby nie to, co stało się w Betlejem, nie byłoby Krzyża, bez Krzyża nie byłoby Zmartwychwstania. A bez Zmartwychwstania, na co nam chrześcijaństwo? Bo to już teraz się wydarza.
Bóg, który się rodzi (a nie zstępuje w chwale z Nieba) już rozpoczyna Drogę Zbawienia. Ta tajemnica jest trudna do ogarnięcia ludzkim umysłem. Moja głowa na pewno jest na to za mała, a w dodatku przeszkadza jej choinka, itd. Chciałbym spróbować choć na chwilę się odzwyczaić od tych „niehandlowych niedziel” i pójść w niedzielę do Bożego Sklepu, żeby dostać choć szczyptę Tajemnicy Wcielenia zważonej na Boskiej wadze. Może w tym roku się uda? Może również tobie… Dobrych Świąt.