Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Książki, gry i… golf
Aleteia: Zdaję sobie sprawę, że pisarstwo nie jest księdza głównym zajęciem. Gdzie posługuje ksiądz na co dzień?
Ks. Michał Rogoziński: Jestem wikariuszem na parafii w Golubiu-Dobrzyniu, a dokładniej w Golubiu w diecezji toruńskiej. To już siódmy rok mojej posługi w tym miejscu. Księdzem jestem od trzynastu lat. Pracuję w szkole i zajmuję się duszpasterstwem. Interesuję się zaś kinem, literaturą i sztuką. Trochę gram w golfa – to jest moja pasja i można to dostrzec w mojej książce „Dekret”. Lubię też grać w gry wideo.
A w co ksiądz gra?
Ostatnio spędzałem dużo czasu nad Ghost of Tsushima. W tej grze wcielamy się w postać samuraja.
Słyszałem o niej, choć sam nie grałem. Ja ogrywam teraz Wiedźmina.
Klasyka!
Bardzo lubię i gry i książki w klimacie fantasy.
Co do książek to preferuję kryminały i thrillery. Odkrywam teraz thrillery medyczne. To bardzo ciekawe książki. Na jednym z kazań powiedziałem ostatnio, że lektura kryminałów poszerza nasze pole widzenia. Czasami wydajemy jakieś pochopne osądy, bazując na skrawkach rzeczywistości. Ktoś zobaczył jakiś fragment, coś usłyszał i myśli, że już wie wszystko o danej sprawie. Kryminały, w których prawda ukazuje się, dopiero gdy dojdziemy do ostatnich stron książki, uczą nas, że rzeczywistość może być o wiele bogatsza, niż nasze wyobrażenia.

Jak powstała powieść „Dekret”
Jak doszło do tego, że napisał ksiądz swoją książkę? I to nie na temat duchowości, czy teologii, ale powieść fabularną?
Już od dawna chciałem napisać książkę. Z racji na to, że jestem księdzem, chciałem napisać coś, co zainteresuje moich parafian, uczniów, czy ludzi, których spotykam na rekolekcjach i będzie dla nich pomocne, da im do myślenia. Książka „Dekret” powstawała przez kilka lat w dwóch etapach. Pierwszy przypadł na czas pandemii. Trochę z nudów zacząłem pisać. Ukończyłem 20 rozdziałów, które umieszczałem w mediach społecznościowych. Ludzie czytali to, byli zainteresowani, komentowali kolejne fragmenty i zachęcali do dalszej pracy. Po jakimś czasie porzuciłem jednak ten projekt, co nie spodobało się moim znajomym. Przy różnych okazjach prosili mnie, żebym do tego wrócił i wydał książkę.
We wrześniu minionego roku spisałem swoją bucket list, czyli listę marzeń i celów do zrealizowania w moim życiu. Jednym z nich było dokończenie rozpoczętej książki. To drugi etap pracy. Od września do listopada każdego dnia siadałem do komputera i pisałem. Często robiłem to o 5 rano, jeszcze przed mszą i szkołą, gdy było ciemno za oknem i panowała cisza. Udało mi się skończyć wszystkie rozdziały, potem była jeszcze redakcja i korekta a obecnie książka poszła do druku i lada dzień powinienem ją mieć u siebie.
Czy jest ksiądz pisarskim samoukiem, czy brał ksiądz udział w jakichś kursach?
Jestem totalnym samoukiem. Czytałem trochę o samym pisaniu. Między innymi świetną książkę Stephena Kinga „Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika”. King ma swoją rutynę pisarską. Zamyka się w swoim gabinecie i nie robiąc żadnego planu zaczyna pisać, dając się prowadzić swoim bohaterem. Zrobiłem podobnie, co jak wiem nie jest normą wśród naszych rodzimych autorów. Gdy siadałem do komputera, nie wiedziałem, co będzie dalej. Przychodziły do mnie różne myśli i cała historia układała się w spójną całość. Oczywiście pod koniec musiałem nanieść drobne korekty, by wszystko było logiczne, by poszczególne tajemnice odkrywały się jedna po drugiej. Bo to właśnie na nich oparta jest fabuła „Dekretu”.
1. marca natomiast rozpocząłem pisanie drugiej części i choć tu przygotowałem już ramowy plan, jest on bardzo wąski. Dalej chcę się dać poprowadzić bohaterom. Jest to niesamowicie wciągająca przygoda.
Ks. Paweł „Tiger” i jego dekret
O czym jest książka „Dekret”?
Dekret jest powieścią chrześcijańską, w której spotykamy młodego księdza Pawła, posługującego na jednej z warszawskich parafii na Ursynowie. Ma poukładane życie. Jest kapelanem szpitala i uczy w przedszkolu. Ma dobre relacje z pozostałymi współbraćmi w kapłaństwie na parafii, włącznie z księdzem proboszczem. W pewnym momencie wszystko wywraca się do góry nogami, bowiem otrzymuje dekret na proboszcza małej wiejskiej parafii o nazwie Modliniec – to oczywiście fikcyjna parafia. Umiera w niej nagle proboszcz, zostawiając po sobie niecodzienny testament. Wspólnota jest w wielkiej duchowej ruinie. Parafianie nie uczęszczają na Eucharystię, a to wszystko za sprawą sołtysa, który skłócił ich z proboszczem. Świeżo mianowany na stanowisko Paweł, po zaledwie ośmiu latach stażu kapłańskiego, ma za zadanie ożywić tę parafię, tchnąć na nowo ducha wiary i zaprowadzić ludzi do kościoła. To będzie dla niego bardzo trudne wyzwanie, co – mogę to powiedzieć bez spojlerów – jest zadaniem na więcej niż dwa tomy książki. Ważną postacią jest także tajemnicza Magdalena, która pojawia się w Modlińcu. Ma wiele tajemnic, które są po kolei odkrywane na kartach powieści. Sam zaś ks. Paweł toczy swoją osobistą walkę duchową. Właśnie ta walka jest ważnym elementem książki, a jej istotą jest modlitwa, która wręcz wylewa się z tej powieści. Nie chodzi o teksty modlitw, ale o jej ducha: zawierzenie Bogu oraz świętym swoich trudności.
Czy przez te tajemnice jest to powieść kryminalna?
Nie jest kryminałem, gdyż taka powieść ma swoje konkretne ramy. Moja książka jest określona jako powieść chrześcijańska. Jej głównym zadaniem nie jest tylko rozrywka polegająca na rozwikłaniu sekretów, ale przekazanie ważnych duchowych informacji za pomocą ciekawej historii i wartkiej akcji. Chciałbym, żeby ta książka umocniła czytelników duchowo, dała do myślenia, skłoniła do modlitwy i zawierzenia Bogu, a nade wszystko wlała nadzieję w serca odbiorców.
Wspomniał ksiądz o wątku golfowym, który przewija się w powieści…
A tak! Ks. Paweł ma ksywkę „Tiger”, na cześć Tigera Woodsa, wybitnego golfisty. Została mu ona nadana przez kolegów z pola golfowego, po jego pierwszym hole in one w klubowym turnieju. Paweł jest całkiem dobrym golfistą.

Karkówka w piątek
Napisanie książki to wielka praca. Kto pomagał księdzu w redakcji i korekcie?
Redakcją zajęła się Andrea Smolarz – mogę ją polecić innym autorom! Bardzo mi pomogła i zwracała uwagę na różne niuanse. W jednym z fragmentów zwróciła mi uwagę, że według jej wyliczeń dzień, w którym na plebanii podano na obiad karkówkę, był piątkiem. Karkówka została szybko zamieniona przeze mnie na łososia (śmiech). Korektą po składzie książki zajęła się Katarzyna Goworek „Detektywka Tekstów”. To osoba z niepełnosprawnością, poruszająca się na co dzień za pomocą wózka. W powierzone jej zadanie włożyła całe swoje serce.
Czy koledzy księża, słysząc o tym projekcie, nie stukali się w głowy, mówiąc, że jest dużo więcej do roboty, niż pisanie książek?
Myślę, że wiele osób ze środowiska kościelnego nie wiedziało nawet o tym, że piszę. Nawet mój proboszcz nie wiedział! Gdy zaś ukończyłem książkę, to akurat na mojej parafii nastąpiła zmiana proboszcza. Poinformowałem nowego proboszcza, że wydaję powieść. Nie spotkałem się z negatywnymi komentarzami ze strony duchownych. Sam jestem przekonany, że jest to dobra forma spędzania czasu, a później oczywiście ewangelizacji. Zresztą ludzie dziś w dalszym ciągu mało czytają, a ja staram się być promotorem czytelnictwa. Na kazaniach przemycam niekiedy jakieś teksty zaczerpnięte z literatury i proponuję konkretne książki, które mogą nas ubogacić duchowo a także poszerzyć nasze postrzeganie świata.
Premiera „Dekretu” już wkrótce
À propos ubogacenia – język kazań i homilii, charakterystyczny dla księży, jest dość specyficzny. Czy słychać go też w powieści „Dekret”?
No właśnie nie! Myślę, że niejeden ksiądz, który weźmie tę książkę do ręki, może się zdziwić, a może i obruszyć na język, który jest tam używany. Nie ma w niej wulgaryzmów, ale ciężko, żeby bohater negatywny, podpity, używał pięknej polszczyzny. Starałem się, żeby ta książka nie była jakimś modlitewnikiem, ale poruszała realne, egzystencjalne problemy i przedstawiała bohaterów z krwi i kości. Dlatego unikałem języka księżowskiego, chociaż pojawiają się w niej naturalnie terminy kościelne. Pojawia się w niej też postać złego księdza. W świecie realnym są i takie osoby, dlatego nie zabrakło jej i w moim powieściowym świecie.
Co napisanie tej powieści dało księdzu?
Wiem, że to zabrzmi trochę dziwnie, ale główny bohater ks. Paweł „Tiger” prowadził mnie przez te poszczególne rozdziały i uczył. Przychodziły mi do głowy różne pomysły, jak zachować się w rozmaitych sytuacjach. On sam dużo się modli, co motywowało także mnie do jeszcze częstszego spotykania się z Bogiem i zawierzania moich relacji z ludźmi.
Premiera książki „Dekret” przewidziana jest na 28 marca.
Już teraz możesz ją zakupić w przedsprzedaży na stronie: https://slowazdusza.pl/

