…której imienia jeszcze nie znam.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Najukochańsza przyszła Żono,
to będzie dziwny list, bo nawet nie wiem, czy kiedykolwiek go przeczytasz…
Dokąd właściwie miałbym go wysłać? Nie znam przecież Twojego adresu. Nie znam numeru telefonu, pod który mógłbym do Ciebie zadzwonić. Tym razem nie pomoże mi Facebook, Skype ani Instagram…
Choć jeszcze na siebie nie trafiliśmy, chcę, żebyś wiedziała, że tu jestem. Że mam nie tylko numer telefonu i swój profil na Facebooku, ale również swój świat – przyjaciół, rodzinę, hobby. Cieszę się, że pewnego dnia nasze światy się spotkają. Cieszę się na ten moment, kiedy otworzymy nasze światy dla siebie nawzajem i kiedy zaczniemy razem wzrastać w miłości.
Czytaj także:
Jak znaleźć sobie męża i dlaczego nic na siłę
Chcę, żebyś wiedziała, że czekam na Ciebie. Dlatego odrzucam wszystkie te złudne obrazy życia i miłości, które dyktuje nasza kultura. Odrzucam rozwiązłość i egocentryzm. Moje serce porusza i rozpala jedynie myśl o Tobie, myśl o tym, że nadejdzie dzień, kiedy będę mógł oddać całego siebie w bezwarunkowej miłości do Ciebie.
Jest jednak parę rzeczy, o których musisz wiedzieć. Nie jestem ideałem. Jestem normalnym chłopakiem, który stara się na co dzień kierować prawdziwą miłością, tak jak robi to wielu innych normalnych facetów – oni naprawdę istnieją! Czasami to bywa trudne. Znam aż nazbyt dobrze swoje słabości, dlatego – musisz to wiedzieć – nie będę Twoim wybawcą.
Jest jednak Ktoś, kto już nim jest – Bóg. Mam nadzieję, że Go spotkałaś. Chociaż ja nie znam jeszcze Twojego imienia, On już je zna. Mam nadzieję, że – gdziekolwiek teraz jesteś – wiesz, że On kocha Cię miłością nieskończenie bardziej doskonałą, niż ja kiedykolwiek będę potrafił.
Chcę Ci powiedzieć, że rozmawiam o Tobie z Bogiem. I modlę się o to, abym kiedyś mógł Cię głęboko pokochać. Zresztą Bóg codziennie, w przeróżny sposób uczy mnie, jak kochać miłością prawdziwą i co to właściwie oznacza: oddać za Ciebie życie. Będę więc nadal uważnie strzegł mojej duszy, żebyś mogła mi pewnego dnia zaufać i pozwoliła, bym także strzegł Twojej. W ten sposób z Bożą pomocą razem będziemy szli w kierunku nieba.
Na razie to pieśń przyszłości. Jednak nie chciałbym, żebyś zamartwiała się tym, kiedy wreszcie się spotkamy.
Będzie lepiej, jeśli po prostu pobiegniesz na spotkanie z Bogiem. Ja też do Niego biegnę. Chociaż w moim przypadku to bardziej bieg na 3 000 metrów z przeszkodami niż sprint na setkę. Ale nawet jeśli do mety dotrę nieco poobijany, to w Bogu znajdę siłę i gotowość na przyjęcie Ciebie. Jeśli nasze spojrzenia będą w Nim utkwione i oboje ruszymy w Jego kierunku, to pewnego dnia nasze drogi na pewno się przetną.
Najukochańsza przyszła Żono, gdziekolwiek jesteś, wiedz, że miłość jest wyborem. I choć jeszcze Cię nie znam, choć nie wiem, co wywołuje Twój uśmiech, a co jest dla Ciebie trudne czy bolesne, bądź pewna, że wybrałem właśnie Ciebie. I że Cię odnajdę.
Mam nadzieję, że wszystko u Ciebie dobrze.
Mam nadzieję, że wiesz, że jesteś kochana i najdroższa sercu Boga oraz mojemu sercu.
Niech Twój anioł stróż czuwa nad Tobą.
Proszę, pomódl się za mnie,
Twój przyszły mąż
Czytaj także:
Dlaczego nie boję się kochać męża bardziej niż on kocha mnie
Tekst opublikowany we francuskiej edycji portalu Aleteia