Więcej śpię, czytam rzeczy, które lubię, słucham muzyki, więcej się modlę… A to pozwala mi odpocząć.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Po raz kolejny papież Franciszek spędza swe wakacje w Domu św. Marty w Watykanie, gdzie mieszka na co dzień. Zmienia się tylko rytm jego zajęć w mini-mieszkaniu nr 201.
Według portalu „Il sismografo” Franciszek nadal wstaje rano o 4.45, schodzi do stołówki na posiłki, wydawane o stałej porze, a po obiedzie jak zwykle ucina sobie drzemkę, co czyni z niego „osobę, która wstaje dwa razy o 4.45”: pierwszy raz rano, a drugi raz po południu. Dzień papieża kończy się między 22.15 a 22.45 długą modlitwą przed pójściem spać.
W czasie swych domowych wakacji Ojciec Święty ma więcej czasu na modlitwę, lekturę, słuchanie muzyki, „przemyślenie tego, o czym się już myślało”. Rzadko wychodzi ze swego domu, a jeśli już, to jego pobliże, najczęściej wtedy, gdy odprowadza któregoś ze swych gości do drzwi Domu św. Marty. Przyjmuje ich zwykle popołudniami. Spotyka się też z najbliższymi współpracownikami i szefami urzędów kurii rzymskiej.
W swym wpisie na Twitterze z 10 października 2015 r. papież podkreślił, że odpoczynek jest równie ważny jak praca.
Praca jest ważna, ale równie ważny jest odpoczynek. Uczmy się szanować czas odpoczynku, zwłaszcza niedzielnego.
— Papież Franciszek (@Pontifex_pl) October 10, 2015
Wiemy jednak, że nie miał na myśli odpoczynku polegającego na nicnierobieniu lub marnowaniu czasu. Chodzi o zmianę tego, czym normalnie wypełniamy dzień.
Wracając z podróży do Korei Południowej Franciszek tak odpowiedział w samolocie na pytanie dziennikarki Deborah Ball o niepokojący wielu ludzi rytm jego pracy: „Teraz w domu miałem wakacje, tak jak to czynię zazwyczaj. Kiedyś czytałem ciekawą książkę, zatytułowaną: «Ciesz się, że jesteś nerwicowcem». Ja też mam pewne nerwice, ale trzeba je dobrze traktować! Codziennie dać im mate… Jedną z tych nerwic jest to, że jestem zbyt przywiązany do mieszkania. Ostatni raz byłem na wakacjach poza Buenos Aires, ze wspólnotą jezuicką, w 1975 roku. Od tamtej pory zawsze biorę urlop – naprawdę! – ale tam, gdzie mieszkam: zmieniam rytm. Więcej śpię, czytam rzeczy, które lubię, słucham muzyki, więcej się modlę… A to pozwala mi odpocząć”.
pb (KAI/Il sismografo) / Watykan