separateurCreated with Sketch.

Paddy Kelly na ŚDM, czyli koncert zamienia się w prawdziwe nabożeństwo

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Monika Szewczyk - 28.07.16
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Perkusja, gitary i kolumny przesunięto na bok, a ekipa ze Wspólnoty Emmanuel błyskawicznie zainstalowała ołtarz. Monstrancja w blasku scenicznych świateł wyglądała imponująco.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Środa wieczorem, Nowa Huta, kolejny dzień Światowych Dni Młodzieży w Krakowie z 2016 roku. Ten koncert rozpoczyna się całkiem typowo. Dźwięki perkusji, kilku gitar, wejście frontmana na zadymioną scenę i wrzaski publiki.

Śpiew, taniec i łopocące flagi z całego świata. Wszystko nagle traci swoją formę, tłum cichnie, przestaje podrygiwać i… pada na kolana. A rockowy koncert irlandzkiego wokalisty Michaela Patricka Kelly’ego niespodziewanie zamienia się w poruszające nabożeństwo.

Dziesiąte dziecko z rodziny Kelly, znany wszystkim jako „Paddy”, przybył do Krakowa na zaproszenie Wspólnoty Emmanuel, która działa w dwudziestu krajach (jak zaznaczył Kelly podczas koncertu, jeden z członków zespołu, gitarzysta Franz Kinski także jest jej członkiem).

Narodowe flagi i flaga narodów

Paddy przywitał się z przybyłymi w kilku językach: „Do you speak English a bit?” , „Parlez Vous Francais?”, „Sprechen Sie Deutsch?”, etc.

Wokalista był bardzo energetyczny, chciałoby się nawet rzec – nadpobudliwy. Biegał, tańczył, wskakiwał na kolumny znajdujące się przed sceną. Gdy stał na jednej z nich, zaledwie kilka kroków od publiczności, ktoś rzucił w jego kierunku irlandzką flagę.

– O, Irlandczycy są tutaj! – ucieszył się na obecność swoich rodaków.

Po chwili, kolejne narodowości rzucały Paddy’emu symbole swoich państw, a on kolejno je witał. Na końcu tej krótkiej prezentacji narodów zniknął gdzieś na moment. Wniósł na scenę wielką flagę świata, z barwami wszystkich krajów oraz wyrysowaną na niej gołębicą – symbolem Ducha Świętego oraz pokoju.

Pamięć o bracie

Artysta podczas występu odniósł się także do wydarzeń z Francji, do których doszło na kilka dni przed koncertem. Balladę „Brother, brother” zadedykował księdzu zamordowanemu w kościele w Normandii – ks. Jacquesowi Hamelowi. Kelly, który sześć lat spędził w klasztorze jako mnich, wydaje się wciąż utożsamiać z duchownymi.

Po koncercie opowiedział o swoim życiu, rodzinie, zmęczeniu show-biznesem, które dotknęło go kilkanaście lat temu, a także pobycie w zakonie i odradzaniu. Wspominał o swoich ŚDM, które przeżywał w 2000 roku w Rzymie i przestrzegał przed tym, by tańcząc i śpiewając, nie zatracić tego, co jest najważniejsze w tym spotkaniu. Gdy skończył mówić swoje świadectwo, stało się coś nieoczekiwanego.

 

Mogę jeszcze?

– Czy mógłbym zaśpiewać jeszcze jedną piosenkę? – zapytał pokornie znany na całym świecie artysta. – To będzie moja modlitwa.

Kelly zawołał na scenę pięcioro dzieci Kinskiego, które – podobnie, jak ich ojciec – także należą do Wspólnoty Emmanuel. Fani zespołu „Kelly Family” mogli mieć wrażenie, że są świadkami wielkiego come backu. Zespół wprowadził publikę w stan modlitwy, niemal tak, jak wprowadza się ludzi w stan hipnozy. Kilkutysięczny tłum falował delikatnie w prawo i w lewo nucąc Ave Maria.


Monstrancja w blasku

Na scenie rozpoczęły się roszady. Perkusję, gitary i kolumny przesunięto na bok. Ekipa Emmanuela błyskawicznie zainstalowała ołtarz, zapaliła lampiony, przystroiła miejsce kwiatami. Procesja księży wniosła uroczyście monstrancję, która w blasku scenicznych świateł wyglądała jeszcze bardziej imponująco.

Widzowie padli na kolana. Podobnie jak Paddy, który odtąd śpiewał i grał na gitarze, klęcząc.

Modlił się na głos w języku angielskim. Wplótł jednak do modlitwy polskie „Jezu, ufam Tobie!”.



Czytaj także:
Michael Patrick Kelly: co powstrzymało mnie przed samobójstwem



Czytaj także:
Ta dziewczynka zaczęła się rodzić… na Jasnej Górze podczas papieskiej mszy