Nieśmiertelny Bóg zgodził się wejść w śmierć. Nie zawahał się. Wszedł tam po Ciebie. Ty jesteś owcą i drachmą, dla której oszalał Bóg.
11 września chyba już zawsze będzie dla mnie dniem, w którym wracam pamięcią do 2001 roku i dramatycznych wydarzeń z Nowego Jorku. Właśnie mija 15 lat, a ja ciągle mam w głowie obrazy z tamtego dnia. Szczególnie widok strażaków i policjantów wbiegających do płonących wież World Trade Center, aby ratować ludzi.
Kiedy runęła pierwsza wieża, było już pewne, że każde wejście do tej, która jeszcze stała, to śmiertelne ryzyko. Nikt nie wiedział, czy zostały godziny, minuty czy może sekundy. Dookoła pełno dymu i pyłu, z którego wyłaniali się strażacy wyprowadzający lub wynoszący ranne osoby, aby za chwilę znowu wbiec do budynku w poszukiwaniu kolejnych.
Nikt nie kalkulował, ilu ludzi uda się uratować. Liczył się każdy ocalony. Wskakiwali w wieże World Trade Center, żeby uratować choćby jedno życie. Ci strażacy i policjanci mieli świadomość, jakie ryzyko podejmują, kiedy za każdym razem wchodzili do World Trade Center. I nie zawahali się go podjąć. Wielu z nich oddało swoje życie. Zostawili żony, dzieci, rodzinę i przyjaciół, aby ratować innych. Pomódlmy się dzisiaj za nich i za ich bliskich.
Rocznica zamachu na WTC jest bardzo bliska dzisiejszej liturgii słowa, która mówi o szaleństwie Boga robiącego wszystko, żeby uratować człowieka od śmierci. Kiedy Jezus pytał słuchaczy o to, który z nich zostawiłby sto owiec, żeby szukać jednej, pewnie ludzie stukali się w głowy. Nikt normalny by tak nie zrobił. Nie opłaca się podejmować ryzyka dla jednej, zostawiając sto.
Kiedy pytał o to, kto ze słuchaczy przetrząsnąłby cały dom w poszukiwaniu jednej drachmy, a potem sprosił sąsiadów, żeby razem świętować, pewnie byli przekonani, że to szaleniec. Komu by się chciało robić tyle zachodu o jedną drachmę, a potem wydać jeszcze przyjęcie, które będzie kosztować więcej niż ta jedna drachma. To się nie kalkuluje.
Na szczęście Bóg nie patrzy, czy się opłaca, czy się kalkuluje. Jest naprawdę szalony w swojej miłości do człowieka. Jezus wiedział, co oznacza przyjść na świat w poszukiwaniu tych, którzy zaginęli. Wiedział o krzyżu.
W wyznaniu wiary mówimy: „zstąpił do piekieł”. Po co? Żeby szukać człowieka i wyrwać go z objęć śmierci, samemu w nie wchodząc.
Nieśmiertelny Bóg zgodził się wejść w śmierć. Nie zawahał się. Wszedł tam po Ciebie. Ty jesteś tą owcą i tą drachmą, dla której oszalał Bóg.
I: Wj 32, 7-11. 13-14
II: 1 Tm 1, 12-17
E: Łk 15, 1-10