Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
W rosyjskich mediach nadal można przeczytać, że w 1945 roku Armia Czerwona „wyzwalała” Polskę spod niemieckiej okupacji. Pokłosie stalinowskiej propagandy co jakiś czas daje o sobie znać. Jak można mówić o „wyzwoleniu”, skoro 17 września 1939 roku wojska ZSRR dokonały agresji na Polskę. Agresorzy wyzwolicielami?
II wojna światowa i piekło kobiet
O tym, jak rosyjskie „wyzwalanie” wyglądało w rzeczywistości, można opowiadać godzinami. Tym bardziej, że opowieść snuć mogą tysiące, jeśli nie setki tysięcy kobiet zgwałconych przez sowietów w ostatnich dniach II wojny światowej i krótko po niej. Przede wszystkim Niemek. Według szacunków Antony’ego Beevora, brytyjskiego historyka, ofiarami radzieckiej przemocy padło nawet 2 mln niemieckich kobiet.
Ale nie tylko Niemki ucierpiały. Także kobiety z Węgier (od 50 do 120 tysięcy) oraz Czechosłowacji (od 10 do 20 tysięcy). Gwałtem napiętnowane zostały Polki. W oficjalnych źródłach podawane są liczby od kilkudziesięciu do powyżej 100 tysięcy. Ale prof. Bogdan Musiał mówi nawet o kilkuset tysiącach.
W gąszczu danych, statystyk, tabelek gdzieś może zagubić się człowiek i jego cierpienie. A przecież za okrągłymi liczbami stoją konkretne kobiety i ich przepełnione bólem historie. Jedną z nich jest Pelagia.
Nadzieja
Wojna ma się ku końcowi. Młodziutka Pela poznaje „Groszka”, handlarza mięsem. Chłopak jeździ trochę po Polsce, ma układy. Dziewczyna szybko zaczyna snuć plany o wspólnej przyszłości z Jankiem (bo tak ma naprawdę na imię). Rodzice na początku nie mają nic przeciwko tej miłości.
Wkrótce Niemcy zatrzymują przemytników z workami pełnymi prowiantu. Kilku rozstrzeliwują, pozostałych puszczają. Od tej chwili matka Peli zaczyna patrzeć na „Groszka” nieufnie. A kiedy do jej domu przychodzą Rosjanie i żądają wydania „zdrajcy”, natychmiast to robi. Chce chronić córkę, która – zatrzymana razem ze „zdrajcą” poniosłaby dotkliwe konsekwencje.
Pela nie może wybaczyć matce. „Byłam na nią zła, nienawidziłam jej za to, że wybrała moje życie, a jego postanowiła poświęcić. Wtedy wolałam być z nim, obojętnie czy w więzieniu, czy idąc na śmierć. Ale ona zdecydowała, że to ja mam spokojnie żyć” – wspomina Pelagia. Ale spokojne życie nie było jej dane.
„Wyzwoliciele” z Armii Czerwonej
W kwietniu 1945 roku w okolicach Torunia jest już sporo Sowietów. „Wyzwalają” Polskę, wypędzają hitlerowców. Ale Polaków też traktują jak wrogów. Nie wspominając już o Polkach.
„Kiedyś szłam przez wioskę, a tu tak przy drodze kilku żołnierzy gwałciło kobietę (…). Jak zwierzęta, jak psy, nawet się nie ukryli, tylko tak przy wszystkich, tak przy drodze! Boże mój, jak człowiek może upodlić siebie i innych” – wspomina Pela. Tamta kobieta tydzień później zmarła. Osierociła trójkę dzieci. „Całą wojnę kobiety jakoś przeżyły. A tu przyszli »wyzwoliciele« i tak naprawdę przynieśli nam piekło” – podsumowuje.
Ojciec próbuje uchronić Pelę. Zabrania jej wychodzić z domu. Ale oni przychodzą po nią. Wloką do opuszczonego budynku, w którym przebywa ich kapitan. Ten przez trzy dni i noce wielokrotnie ją gwałci, a w końcu wypuszcza. Życie 25-letniej Peli już nigdy nie będzie takie samo.
Mały człowiek
Świat dziewczyny legnie w gruzach. „Groszek” nie wraca, a pewnie jakby wrócił, to po czymś takim już by jej nie chciał. Tym bardziej, że szybko okazuje się, że Pela jest w ciąży. Z Sowietem. Nie może liczyć na wsparcie rodziców, którzy chcą, żeby abortowała dziecko. Załatwiają formalności, ale ona odmawia.
Jest zła, kiedy w domu mówią o jej dziecku „bachor”. Ona tak nie myśli, choć nie wie, dlaczego. „Przecież powinnam właściwie czuć do niego nienawiść, a czułam litość (…). Myślałam tylko, że skoro już we mnie jest i rośnie, to znaczy, że jest to po prostu mały człowiek. Poza tym, to nie jego wina, że zaczęło żyć” – opowiada Pela.
Bała się napiętnowania, choć wtedy mało którą kobietę oszczędzono. Gwałcili nawet dziewczynki i ciężarne. Jedną z ciężarnych, o której opowiada Pela, zgwałciło sześciu Sowietów. Przy drodze. Na koniec śmiali się, że dziecko, które się urodzi, będzie ruskie. Kiedy mąż kobiety się o tym dowiedział, porwał się na tych żołnierzy z siekierą. To go zabili. Kobieta miesiąc po porodzie popełniła samobójstwo.
Przebaczenie
Pela rodzi córeczkę. Gdy bierze ją w ręce, doświadcza cudu. „Naprawdę ją pokochałam. Może nie tak od razu, bo przez jakiś czas wracały wspomnienia z tamtych trzech okropnych dni, ale ona była też częścią mnie” – opowiada. W twarzy dziecka zaczyna dostrzegać nie cechy gwałciciela, ale cząstkę siebie. Kiedy Alusia pierwszy raz mówi „mama”, Pela w ogóle przestaje myśleć o gwałcicielu.
„Kiedy spała przy mnie, takie niewinne, czyste dziecko, przebaczyłam mu to, co ze mną zrobił. To dziecko było też częścią jego, ale ona była dla mnie już wtedy najcenniejszym skarbem…” – dodaje Pela.
Jej historię poznajemy z perspektywy wnuczki, której Pelagia u schyłku życia, chora na raka i coraz bardziej osłabiona, postanawia wyjawić skrywaną przez pół wieku pogmatwaną historię swego życia.
Pomnik pamięci
„Masowe gwałty na Polkach zaczęły się po rozpoczęciu ofensywy zimowej w 1945 roku w całym pasie natarcia Armii Czerwonej, od Pomorza i Mazur aż po Podgórze Sudeckie i Górny Śląsk” – przypomina Joanna Wieliczka-Szarkowa we wstępie do książki „Bóg liczy łzy kobiet”, która jest zapisem opowieści Pelagii. Jak tłumaczyli to Rosjanie?
„Nie łudźmy się. Po prawie czterech latach żołnierze Armii Czerwonej byli pod tym względem wyposzczeni (…). Byli tak wygłodzeni seksualnie, że często rzucali się na sześćdziesięcio-, siedemdziesięcio- czy nawet osiemdziesięcioletnie kobiety” – miał powiedzieć jeden z sowieckich majorów cytowany przez „The Sunday Times”, o czym przypomina historyczka.
Kiedy w 2013 roku w Gdańsku stanęła rzeźba sowieckiego żołnierza gwałcącego ciężarną kobietę, już po kilku godzinach interweniował ambasador Rosji, nazywając ją „znieważeniem pamięci 600 tys. radzieckich żołnierzy poległych w walce o wolność i niepodległość Polski”. Tymczasem pamięć o setkach tysięcy zgwałconych przez nich kobiet była przez lata przemilczana. Pierwsza autobiograficzna opowieść Pelagii, napisana piórem Małgorzaty Okrafki-Nędzy, to jeden z nielicznych pomników wystawionych ich pamięci.
*Na podstawie: Małgorzata Okrafka-Nędza, "Bóg liczy łzy kobiet", Fronda 2016