separateurCreated with Sketch.

I że Cię nie opuszczę aż do śmierci – ciąg dalszy historii Emily Meyers

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

18 miesięcy temu zakochani w sobie małżonkowie usłyszeli diagnozę: nowotwór złośliwy. 5 miesięcy po śmierci Martina Emily poinformowała swoich fanów, że jest gotowa na “nowy rozdział”.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Im bliżej było do dnia mojego ślubu, tym większy rodził się we mnie sprzeciw wobec jednego z przyrzeczeń. Niezrozumienie, niedosyt, poczucie niesprawiedliwości. Bo przecież jestem gotowa tu i teraz oddać życie za tego człowieka, więc dlaczego śmierć ma być końcem naszego małżeństwa? “I że Cię nie opuszczę, aż do śmierci” to za mało – myślałam.

Przyjmowanie nie tylko wolą ale i sercem Jezusowej nauki o małżeństwie, przychodzi równolegle z dojrzewającą miłością do mojego męża. Im jej więcej, tym mniej egoizmu, zawłaszczania, lęku, poczucia zagrożenia, straty, a tym więcej wolności, służby i szczęścia.

Niedoścignioną praktykantką tej dojrzałej wiary i miłości jest dla mnie Emily Meyers, której historię opisywałam już kiedyś na Aletei. To 25-letnia kobieta, matka pięciorga dzieci i… wdowa po Martinie, którego pochowała w czerwcu tego roku.

18 miesięcy temu szaleńczo zakochani w sobie małżonkowie usłyszeli mrożącą krew w żyłach diagnozę: nowotwór złośliwy czwartego stopnia. Emily zawzięcie i niezwykle mężnie walczyła o życie kochanego partnera, przyjaciela, męża, ojca ich dzieci. Walczyła też o życie całej rodziny, opisując tę batalię na swoim blogu. Tych dwoje rozkochało w sobie tysiące ludzi. Tym, co działało jak magnes na serca czytelników jej wpisów, była ich małżeńska jedność – radosna, oddana i szczera.

Po pięciu miesiącach od pogrzebu Martina Emily poinformowała swoich fanów, że jest gotowa na „nowe wspomnienia, nowe słodkie chwile, nowe uśmiechy dla siebie i swoich dzieci”. Że jest gotowa na nowy rozdział, pełen szczęścia i radości. Ten nowy rozdział nosi tytuł: Richard. 

 

Emily i Richard są przyjaciółmi z dawnych lat. Byli dla siebie mocnym wsparciem i w radościach, i w cierpieniu. Teraz zdecydowali się na wspólne życie w miłości, wierności, uczciwości. Aż po grób.

Na swoim blogu Emily napisała:

“Głęboko wierzę, że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. Wierze, że ten mężczyzna został zesłany, by scalić nasze serca z powrotem w jedno i podnieść nas, gdy potrzebowaliśmy tego najbardziej.

Doświadczenia, przez które przeszedł w przeszłości, przygotowały go do stawienia czoła sytuacji, w jakiej znalazła się moja rodzina. Richard wiedział, w co się pakuje. To niezwykłe, ale on rozumie i szanuje naszą miłość do Martina i pragnie, by pamięć o nim była w naszym domu zawsze żywa. Jego obecność w naszym życiu jest dla nas błogosławieństwem.

Nasze życie jest teraz przepełnione nadzieją, miłością i pokojem. Moje serce ogarnia ciepło, gdy widzę jak Richard tuli nasze dzieci, gdy płaczą i czyta im do snu, gdy chorują. Widzę, jak się śmieją i cieszą każdym kolejnym dniem. Jestem gotowa, by iść do przodu bez strachu i z wiarą w sercu.”

Młoda para została zalana morzem błogosławieństw od swoich fanów, ale też falą ludzkiej złośliwości. 

Bo żałoba “powinna” trwać rok.

Bo jak można pokochać kogoś w tak krótkim czasie?

Bo to prawie jak zdrada zmarłego męża.

Znamienny jest pokój serca, który płynie z każdego napisanego słowa Emily. Jej miłość do Martina działa jak falochron. Ona wierzy, że jej zmarły mąż jest w Niebie. Że kiedyś się tam spotkają. Ich pożegnanie trwało kilka długich miesięcy. Każdego dnia mówili: “kocham Cię”, godząc się, że jutra może już nie być. Rozmawiali o tym, co będzie potem, o tęsknocie, o braku, o cierpieniu, o pragnieniach, o szczęściu, o tym wszystkim, z czym zostanie tu na ziemi Emily i jej pięć małych, rudych lisków.

 

Jej miłość do Richarda to nie nastoletnie zakochanie lub ucieczka przed emocjami. To – jak sama mówi – wybór drogi miłości. “Nie jest dobrze, by człowiek był sam” – taki zamysł miał Stwórca na konstrukcję naszych serc.

“I że Cię nie opuszczę aż do śmierci” – to miłość dojrzała, która nie trzyma kurczowo za rękę, która wierzy, że wielkie rzeczy przygotował nam Pan w Niebie. I na ziemi.

Tej łaski doświadcza właśnie Emily.

 

Tags: