Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
W dawnych czasach świętość postrzegana była jako zdobywanie stromego szczytu. Stąd słynne dzieło św. Jana od Krzyża – Droga na Górę Karmel. Teresa od Dzieciątka Jezus postawiła wszystko do góry nogami – wjechała windą do nieba. Z pominięciem żmudnego wleczenia się po schodach na górę...
Skąd wzięła swoją inspirację? Żyła w II połowie XIX wieku. Charakterystyczną cechą tamtej epoki była rewolucja technologiczna. Obserwując jeden z nowych wynalazków, doznała inspiracji:
Co to oznacza w praktyce? Nie wzrastać, przeciwnie – stawać się coraz mniejszym. Dlatego droga, którą zaprezentowała światu Teresa, nazywa się „małą drogą” lub „drogą dziecięctwa duchowego”. Przejedźmy windą przez jej kolejne piętra!
Piętro I: Stać się jak dziecko
Teresa wycisnęła z Ewangelii sedno. Zrozumiała, że „największy w królestwie niebieskim” jest ten, kto się „uniży jak dziecko”. Jak to zrobić? Uznać swoją nędzę i bezradność w zdobywaniu kolejnych „stopni świętości”. Oczekiwać wszystkiego od Boga. Jak małe dziecko, które wszystkiego oczekuje od matki.
Piętro II: Ufać na ślepo
Czujesz, że opowieści o „świętych ekscesach” Franciszka czy heroizm Matki Teresy z Kalkuty są poza twoim zasięgiem? Tereska dobrze wiedziała, że nie ma szans w konkurowaniu z „dużymi” świętymi. Jej drogą do nieba było więc „ufne rzucenie się w ramiona Ojca”. Zamiast intensywnie pościć – zuchwale oczekiwała wszystkiego od Boga.
Piętro III: Przyjmować, co przychodzi
W praktyce najczęściej trzeba pozwolić się „ukrzyżować”. Nie jest to ukrzyżowanie cielesne, ale ukrzyżowanie swojej woli, ambicji, życiowych planów. To najtrudniejsze piętro dla gorliwych osób. Bóg może nie chcieć, abyś został księdzem, została zakonnicą; abyś poślubił tę kobietę czy poślubiła tego mężczyznę. Choć ty tego pragniesz... Dlaczego nas tak krzyżuje? Być może za życia nie poznamy odpowiedzi. Na tym polega „heroizm” małej drogi – ufać Mu w ciemno.
Piętro III: Chcieć być „mniej niż zero”
Nie chcieć być wielkim – mistykiem, świętym, kimś kto wskrzesza zmarłych, wypędza duchy, ewangelizuje etc. W tym pragnieniu kryje się bowiem ukryta pycha. Tereska nazywa się więc „ziarenkiem piasku”, „małym nic”. Proponuje, aby ten kto jest mały, stał się jeszcze mniejszy – wie, że nędza przyciąga Wszechmoc jak nic innego.
Piętro IV: Kochać „aż do bólu”
Kluczem nie jest: robić dużo, ale: wiele kochać. Gotowanie zupy i zbijanie półki może mieć charakter zbawczy. Podobnie większy sens może przynieść picie nieposłodzonej herbaty niż biczowanie do krwi. Wszystko zależy od pragnienia miłości. Jak się to dzieje? Ech, Bóg jest nieprzewidywalny!
Piętro V: Wysypiać się na modlitwie
To chyba najprzyjemniejsze z pięter. Ale tylko pozornie. Jeżeli potrafisz iść przed Najświętszy Sakrament i zasypiać z ufnością w objęciach Mistrza z Nazaretu, to znaczy, że chwytasz cza-czę. Jest to „zasypianie” bez wyrzutów sumienia, że się zmarnowało czas. To jest szczyt mistyki i przedsionek nieba.
Czy to wystarczy, aby ominąć czyściec i zdobyć Mount Everest świętości?
Ostatecznie nie mamy wyjścia – musimy spełnić polecenie papieża. I to nie jednego, ale kilku. Bo wszyscy oni, od samego początku XX wieku, zachwycali się „rewolucją” Teresy od Dzieciątka Jezus. Pius XI wypowiedział się w sposób jednoznaczny: „(...) świat cały wejść musi na tę małą drogę”. W ten sposób papież oddelegował Kościół „ze schodów do windy”. Nie mamy wyboru – musimy jechać windą do nieba. Już słyszę jak „koń do taktu zamiata ogonem”...