separateurCreated with Sketch.

„Szefowo, znalazła się ta kurtka dla mnie?” – Akcja „Zimno”. Pomagamy bezdomnym

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Co czwartek spotykamy się z bezdomnymi na ulicy. Próbujemy ofiarować im chwilę ciepła – herbatę, zupę, coś do ubrania oraz rozmowę.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

„Ale dziś zimno”, „Znowu leje, co za beznadziejny klimat”, „Mróz idzie” – jako Polacy uwielbiamy narzekać na pogodę. Czy to za gorąco, czy za zimno, czy susza, czy za dużo deszczu. Ale są tacy, dla których pogoda to nie tylko temat do „small talku”. Zwłaszcza mróz i śnieg to dla nich czasem sprawa życia i śmierci – na serio, nie w przenośni.

Bezdomni. Czyli właściwe kto? Przecież człowiek musi gdzieś spać. Kiedy poznaje się osoby bezdomne, okazuje się, że strategii radzenia sobie z tą dramatyczną sytuacją jest wiele. Niektórzy pomieszkują gdzieś bardziej na stałe, choć warunki są dalekie od tego, co można nazwać „domem”.

Pierwszy raz ze Wspólnotą Sant’Egidio odwiedzałam bezdomnych w ich miejscach zamieszkania latem. Wtedy namiot w spokojnych zaroślach wydał się taki wakacyjny, a dwa baraki – ustawione w kącie działki na Żeraniu, otoczone wyszperanymi skądś ogrodowymi meblami – niemal sielankowe. Nic, tylko wziąć grilla i dołączyć do imprezy.

Zmieniały się pory roku. Namiot zaczynał przeciekać z powodu ulewnych opadów, wilgoć w barakach stawała się nie do zniesienia, woda do picia zamarzała, a ogrodowe leżaki przykrywał śnieg. A nam, odwiedzającym te miejsca, robiło się zimno po pięciu minutach, mimo że przecież zakładaliśmy najcieplejsze kurtki i dwie pary skarpetek.

Tym, którzy mają w miarę stałe miejsce noclegu, bardzo potrzebna jest zimą jakaś forma ogrzewania. W niektórych przypadkach sprawdzi się staromodny piec typu koza, dla innych lepsza będzie butla z gazem i kuchenka, na której będą mogli coś ugotować. Niektórym udaje się pomóc nieco trwalej, na przykład zamieniając namiot na przyczepę kempingową. Można ją normalnie ogrzać, więc staje się już prawie jak dom, a przynajmniej jego dobra namiastka, zwłaszcza jeśli mieszkają w niej kochający się ludzie. Ile historii, tyle możliwych rozwiązań.

Ale nie wszyscy mają nawet tak prowizoryczne warunki. Nie dla wszystkich też starczy miejsc w schroniskach i noclegowniach. W Warszawie zabraknie ich zapewne dla kilkuset, a może i ponad tysiąca osób. Oni będą spędzać zimowe noce w autobusach, na klatkach schodowych, w wejściach do metra – wszędzie tam, gdzie uda się choć trochę ochronić od zimna. Jeszcze inni nawet w mróz będą próbowali przetrwać na ławce w parku. W lesie można przynajmniej rozpalić ognisko, wtedy jest trochę cieplej.

Pewien bezdomny, Robert, opowiadał mi kiedyś, jakie świetne miejsce ma do spania: nieużywany szyb windowy w jednym z bloków. Wchodzi tam, zawija się w płaszcz, jedną rękę chowa do kieszeni i pod siebie, drugą wkłada za pazuchę, płaszcz jest długi, więc nawet nogi może schować.

Jednak spanie w autobusach czy na klatkach schodowych to nie jest, jak tłumaczył mi inny bezdomny znajomy, prawdziwy sen – śpi się na siedząco, „z jednym okiem otwartym”, bo cały czas trzeba pilnować swojego małego dobytku. Bywa, że najbardziej odczuwalną stratą jest kradzież plecaka. Mniej chodzi o jego zawartość, a bardziej o to, że z plecakiem się wygodniej chodzi i mniej się wygląda na bezdomnego.

Tak więc dla wielu bezdomnych plecak to niemal towar luksusowy. Marzą o śpiworze czy chociaż ciepłym kocu. Kołdra świetnie się sprawdzi w pustostanie, żeby wymościć kawałek miejsca do spania. Brak ciepłych butów czy rękawiczek może odznaczać odmrożenia, dużo bólu i czasem nawet utratę palców. Albo i gorzej – minionej zimy w Polsce ponad sto osób zmarło z powodu wychłodzenia.

We Wspólnocie Sant’Egidio przez cały rok staramy się wspierać osoby bezdomne w podstawowych potrzebach odzieżowych, ale kiedy zaczyna się zima, te potrzeby stają się znacznie pilniejsze. Co czwartek słyszę pytania: „Szefowo, znalazła się ta kurtka dla mnie?”, „Siostrzyczko, może są jakieś skarpetki?”, „Aga, nie znajdziesz mi rękawiczek?”.

Dzięki pomocy wielu ludzi – którzy przekazują nam rzeczy używane, ale w dobrym stanie – udaje nam się zaspokoić część tych potrzeb, ale ciągle brakuje śpiworów, koców, plecaków, zimowych kurtek, bluz z kapturem, rękawiczek, a przede wszystkim porządnych butów, głównie dla mężczyzn.

Co czwartek spotykamy się z bezdomnymi na ulicy. Próbujemy dać im chwilę ciepła – herbatę, zupę, coś do ubrania oraz rozmowę. Po takim spotkaniu często wracam przemarznięta do mieszkania, robię gorącą herbatę, biorę ciepły prysznic i wskakuję pod kołdrę. Oni zostają.

Akcję „Zimno. Zbieramy na ciepło dla bezdomnych” prowadzoną przez Wspólnotę Sant’Egidio można wesprzeć poprzez wpłaty na konto Fundacji Sant’Egidio Polska: 43 1750 0012 0000 0000 3519 5197 (z dopiskiem „Zimno”). Można także przekazać zimowe buty, ubrania, koce, śpiwory – szczegóły na profilu Wspólnoty na Facebooku.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.