separateurCreated with Sketch.

Wino i chleb. Alkohol przy świątecznym stole? Rozmowa z kulturoznawcą

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Picie alkoholu ma sens wtedy, kiedy robimy to z odpowiedzialnością i świadomością, kiedy jest to forma świętowania, niepozostawiająca złych wspomnień. Taką kulturę powinniśmy budować.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Czy na świątecznym stole wypada postawić alkohol? Księża zachęcają do spędzania świąt w trzeźwości, ale przecież… wino jest dla ludzi, a świąteczny czas warto celebrować. Jak robić to mądrze, podpowiada dr Jacek Wasilewski, kulturoznawca z Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej.

 

Monika Florek-Mostowska: Przed Bożym Narodzeniem w kościołach co roku słyszymy, by święta spędzać bez alkoholu. Ale czy w Polsce to możliwe?

Dr Jacek Wasilewski: Niemożliwe, ponieważ w kulturze europejskiej alkohol jest najpopularniejszą „używką”, przyczyniającą się do tworzenia wspólnoty. I tak jest w większości krajów, poza krajami muzułmańskimi czy wschodnioazjatyckimi oraz kulturami, w których bardziej preferowane jest np. żucie tytoniu czy innych roślin.



Czytaj także:


 

Alkohol na świątecznym stole?

A jednocześnie picie alkoholu jest postrzegane jako coś złego.

Tak jest, ponieważ my, w Europie Wschodniej mieliśmy specyficzną historię związaną z propagowaniem mocnych alkoholi, w odróżnieniu od Włoch, Grecji czy Hiszpanii, gdzie piło się wino, u nas pito miody. Henryk Sienkiewicz pisze o tym, że alkohole sprowadzano do nas z Węgier. W pewnym momencie zaczęły w Polsce powstawać gorzelnie, często prowadzone przez Żydów. Nierzadko zdarzało się, że chłopom należność za pracę wypłacano w alkoholu, a chłopi stanowili 90 proc. społeczeństwa. Nic więc dziwnego, że złe nawyki picia alkoholu szybko się rozpowszechniły. Nikt sobie nie zdawał sprawy ze szkodliwego działania nadmiernego spożywania alkoholu, do tego stopnia, że nawet dzieci usypiano „smoczkiem” z gałganków nasączonych alkoholem. Często ludzie pili alkohol, żeby uciec od rzeczywistości, wprowadzić się w stan zapomnienia, a nie po to, by celebrować czy smakować. Inaczej było w krajach Południa, gdzie rosły bujne winogrona. Tam zamiast wódki było wino, które do tego rozcieńczano wodą i rzadziej się nim upajano.

Tam picie alkoholu nie było grzeszne?

Przypomnijmy tutaj niemieckie słowo „Bruderschaft”, które oznacza „braterstwo”, jest jak łamanie się chlebem, implikuje pozytywne nastawienie ludzi do siebie nawzajem. W Polsce takie „braterstwo” przy wódce kojarzy się bardziej ze zmuszaniem do alkoholu, w stylu: „ze mną się nie napijesz?!”, czy piciem na wyścigi. Zanikła też umiejętność wznoszenia toastów. Dawniej przy stole często wstawano, wygłaszano długie kwieciste toasty i wypijano kieliszek trunku. To sprzyjało równomiernemu, nie nadmiernemu piciu, nie objadaniu się i pomagało w trawieniu. We współczesnej kulturze toasty przybrały formę zachęcania do picia. Te w stylu: „no to cyk” świadczą o degrengoladzie tamtej tradycji. I to warto przywrócić.



Czytaj także:


 

Ewangeliczny chleb i wino

A dlaczego człowiek potrzebuje jakiejś szczególnej używki, która pomaga mu nawiązywać relacje z innymi?

Czas świąteczny jest szczególnym czasem, który wymaga innego nastroju niż codzienne życie. Tworzymy go przez ozdoby świąteczne, prezenty, próbujemy stworzyć wyjątkową atmosferę. Chcemy jakby „wyskoczyć” poza naszą codzienność, przeżyć coś niezwykłego. Jest to też czas, w którym odczuwamy szczególną potrzebę odnowienia więzi rodzinnych i relacji z bliskimi. Pomaga w tym wzajemne ucztowanie, można powiedzieć – ewangeliczny chleb i wino, które sprawiają, że ten czas jest niezwykły.

Zatem w Polsce spotykamy się z pewnego rodzaju hipokryzją. Nie pijemy alkoholu do obiadu, bo uważamy, że to coś złego, ale kiedy po obiedzie mąż wypija „cztery piwka” to już wydaje się naturalne. 

Tymczasem właśnie te „cztery piwka” świadczą o naszym zagubieniu i nieodpowiedzialnym używaniu alkoholu. Pijemy je, żeby odreagować. To jeden z najgorszych motywów picia alkoholu, jest jak spuszczanie psa ze smyczy. Tymczasem picie alkoholu ma sens wtedy, kiedy robimy to z pełną odpowiedzialnością i świadomością, kiedy jest to forma świętowania, niepozostawiająca złych wspomnień. I taką kulturę powinniśmy budować.


STÓŁ WIGILIJNY
Czytaj także:
Wigilia w tym roku wypada w niedzielę. Mamy pościć czy nie?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!