Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Znacie pewnie historyjki o tym, jak mały Jezus lepił z gliny ptaszki, które potem ożywiał. Ale uwaga! Znacie też takie, w których Jezus rzuca klątwę na chłopca, który drażni go w trakcie zabawy, w konsekwencji czego malec usycha…? Albo takie, gdzie nauczyciel rozgniewany impertynencją Jezusa uderza go i natychmiast pada martwy? No to poczytajcie.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Niewiele wiemy o dzieciństwie Jezusa. Ewangelista wspomina jedynie, że czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi (Łk 2, 52). Jednak poza krótkim epizodem o tym, jak pozostał w świątyni, kiedy miał 12 lat, przysparzając rodziców o palpitację serca, Ewangelie kanoniczne całkowicie milczą o tym okresie Jego życia.
A tymczasem chcielibyśmy wiedzieć, jakim był dzieckiem: czy chorował; czy bawił się i śmiał jak każdy inny chłopiec; czy miał przyjaciół; co najbardziej lubił robić; czy grymasił przy jedzeniu; jak układały się jego relacje z rówieśnikami; kiedy i jak odkrył, że jest Synem Boga?
Apokryfy i wiara pierwszych chrześcijan
Ponieważ życie nie lubi próżni, napisano na ten temat wiele apokryfów, pobożnych rozważań i medytacji. Wielu ludzi wypełniło białą plamę w Jego życiu własną fantazją. Zainteresowanie dzieciństwem Pana Jezusa sięga samych początków chrześcijaństwa.
Już w II wieku powstały takie utwory jak „Protoewangelia Jakuba”, „Ewangelia Tomasza”, „Ewangelia Pseudo-Mateusza” i inne pisma apokryficzne, które wiele uwagi skupiały na pierwszym okresie życia Jezusa.
Teksty te wyrażały pobożność pierwszych chrześcijan. Można tam znaleźć mnóstwo różnych cudów, bo takie były ludzkie wyobrażenia o Jego dzieciństwie. W syryjskiej „Opowieści o Magach” (z IV lub V w.) dowiadujemy się, że leżący w żłóbku Jezus, już jako noworodek, powitał Mędrców ze Wschodu słowami:
Pokój wam, wtajemniczeni w moje ukryte tajemnice, synowie Wschodu Światła Najwyższego, bowiem wy i wasi ojcowie zasłużyliście na to, by ujrzeć pierwotne, wieczne Światło.
Jezus ożywia gliniane ptaszki
W innych apokryfach mamy między innymi historyjkę o małym Jezusie, lepiącym z gliny ptaszki, które potem ożywiał. Krótko mówiąc, bardzo zmyślny chłopiec był z tego Jezuska. Kiedyś nawet spacerował po promieniu światła.
W późniejszych kazaniach szczególnie chętnie wysławiano zachowanie małego Jezusa, ukazując Go jako niedościgniony wzór dla wszystkich malców. Do dziś przedszkolaki na zajęciach z religii uczą się piosenki, której słowa brzmią:
Gdy Pan Jezus był malutki,
nigdy nie próżnował.
Z Matką Bożą i z Józefem
ochoczo pracował.To piłował, to heblował,
to wełenkę zwijał.
Nosił wodę, zmiatał wióry
i gwoździe przybijał.
Mdły Jezusek
Wizja Jezusa jako wcielenie ideału, grzecznego, pracowitego, posłusznego, szlachetnego, zawsze słuchającego rodziców i mającego w sobie ogromne pokłady współczucia oraz zrozumienia jest dość powszechna. Przyznam się jednak bez bicia, że opowieści na ten temat nieodparcie kojarzą mi się z socrealistycznymi żywotami komunistycznych świętych.
Dla przykładu Michaił Zoszczenko napisał „Opowiadania o Leninie”, zbiór 16 historyjek z dzieciństwa i życia twórcy rosyjskiego komunizmu. Lenin przedstawiany jest tam w sposób krystaliczny, a każda jego decyzja jest prawa i sprawiedliwa.
Helena Bobińska, autorka socrealistycznego apokryfu „Soso. Dziecięce i szkolne lata Stalina”, w podobnym stylu pisała o przyszłym genseku, wysławiając jego troskę o lud pracujący i wrażliwość na krzywdę społeczną, które już we wczesnym dzieciństwie stanowiły treść życia małego Stalina.
Analogicznie w niektórych pobożnych kazaniach mały Jezus jest tak grzeczny, że aż może zemdlić. Zawsze wie, jak należy właściwie postąpić i zawsze tak postępuje.
Czytaj także:
Co Biblia mówi na temat brody?
Fanaberie małego Jezusa
Co ciekawe, istnieją jednak także apokryfy, które prezentują kompletnie odmienny punkt widzenia. Szczegółowo opisują szokujące wręcz fanaberie małego Jezusa, ukazanego jako istota złośliwa, arogancka i wywyższająca się nad rówieśnikami.
W kuriozalnej „Ewangelii Dzieciństwa Tomasza” czytamy, jak Jezus rzuca klątwę na syna Annasza, który drażni go w trakcie zabawy, w konsekwencji czego chłopiec usycha…
Inne dziecko pada martwe po tym, jak niechcący trąca Jezusa w ramię. Jezus popisuje się własną wiedzą i złośliwie zawstydza swego nauczyciela, zadając mu liczne pytania o naturze liter. Kiedy inny nauczyciel, rozgniewany impertynencją Jezusa, uderza go, natychmiast pada martwy.
Jezus oskarżony zostaje nawet o zepchnięcie kolegi z dachu (bo nie miał dobrej reputacji). Wskrzesza go tylko po to, aby chłopiec potwierdził, że sam spadł.
W apokryfie jest jeszcze dużo więcej podobnych dziwacznych historii. Czytając „Ewangelię Dzieciństwa Tomasza”, mimowolnie nasuwa się myśl, że przydałoby się wobec takiego dziecka postąpić zgodnie z biblijną zasadą: Kto miłuje swego syna, często używa na niego rózgi (Syr 30, 1; por. Prz 13,24; 22,15; 23,13-14).
Maryja karcąca Jezusa
Gdyby faktycznie takie rzeczy wyczyniał Jezus, to jego rodzice powinni jakoś zareagować. Zresztą Maryja karcąca Jezusa pojawiła się w starożytności na jednym z fresków w klasztorze Bahar Dar (w Etiopii). Oczywiście opowieści zawarte w „Ewangelii Dzieciństwa Tomasza” zostały zmyślone przez kogoś, kto w niezbyt fortunny sposób chciał ukazać boską wszechmoc Jezusa. Miała to być polemika z tymi, którzy uważali, że Boski Logos zstąpił na Jezusa dopiero podczas chrztu.
W konsekwencji wyszła zaś przerażająca historia o małym rozkapryszonym psychopacie obdarzonym boską wszechmocą. Dziś ten apokryf jest dla nas taką humorystyczną ciekawostką, na jakie manowce potrafi zboczyć ludzka wyobraźnia.
Oczywiście nie wiemy, czy Jezus faktycznie stwarzał problemy wychowawcze. Myślę raczej, że pod wieloma względami nie różnił się od innych dzieci. A dzieci, jak wiemy, są ciekawe świata, pełne entuzjazmu i zachwytu nad tym, co nam wydaje się już banalne. Dziecko powinno mieć obowiązki domowe (na miarę swych możliwości), ale musi także bawić się, cieszyć życiem, skakać, biegać, wrzeszczeć. No po prostu musi. Dzieci już tak mają.
Poza tym nawet najwspanialszemu i najbardziej kochanemu dziecku zdarza się coś rozbić, upuścić, zepsuć albo spsocić. Często jest to konsekwencją właśnie tej nieokiełznanej ciekawości i rozpierającego pierś entuzjazmu. Jezus pewnie też taki był, nawet jeśli od pewnego momentu pomagał Józefowi w warsztacie, ucząc się zawodu cieśli.
Jezus w Brytanii
Powstało bardzo wiele powieści o dzieciństwie Jezusa. Wśród ogromnej ilości książek, które podejmują ten temat, wiele cechuje wtórność. Są jednak również książki niezwykłe. Na przykład powieść Marguerite Steedman „Ucieczka do Avalonu” przedstawia dzieje Józefa z Arymatei i jego spotkanie z małym Jezusem.
Autorka wykorzystała milczenie Ewangelii o latach dorastania Jezusa, nawiązując zarazem do starodawnej brytyjskiej legendy. Według niej młodociany Zbawiciel przebywał przez pewien czas w Anglii. Józefa z Arymatei uczyniła rodzonym bratem Joachima, ojca Maryi, czyli de facto stryjecznym dziadkiem Jezusa.
To on zabiera chłopca w podróż do Brytanii, do miejsca Avalon, z którego Fenicjanie sprowadzają cynę. Tam celtycki kapłan Bron rozpoznaje w chłopcu oczekiwanego Zbawiciela, czego Józef absolutnie nie chce zaakceptować.
Czytaj także:
Co Biblia mówi o seksie?
Jezus jak mały Sherlock Holmes
Są też książki mające charakter humorystyczny. W powieści „Baranek” Christophera Moore’a ukryte lata życia Jezusa zostały opowiedziane ze swadą przez niejakiego Biffa, kumpla Chrystusa z czasów jego dzieciństwa.
Z kolei „Niezwykła podróż Pomponiusza Flakkusa”, którą napisał Eduardo Mendoza, ukazuje dwunastoletniego Jezusa, który zleca wędrownemu filozofowi przeprowadzenie śledztwa w sprawie morderstwa. Morderstwa, o które oskarżony został niesprawiedliwie jego ojciec Józef. Jezus jest tu właściwie takim małym Sherlockiem Holmesem o przenikliwej inteligencji.
Mi osobiście najbardziej podoba się jednak ujęcie dzieciństwa Jezusa w powieści Anne Rice „Chrystus Pan. Wyjście z Egiptu”. Autorka (kiedy nawróciła się i przestała pisać o hedonistycznych, tudzież dekadenckich wampirach) stworzyła jedną z najlepszych powieści o Jezusie, jaką znam.
Jezus nie jest tam ani jakimś nadmiernym łobuzem, ani wcieloną doskonałością i ucieleśnieniem posłuszeństwa. Jest po prostu wrażliwym chłopcem, który, jak to dzieci, popełnia czasem błędy, bo dopiero uczy się życia i pod wpływem niezwykłych wydarzeń zadaje sobie pytanie: kim jestem?
W powieści jest scena, gdy Maryja próbuje poważnie porozmawiać z chłopcem (mającym 7 lat) i opowiedzieć mu, że został poczęty bez udziału mężczyzny. Jezus przyjmuje to do wiadomości bez jakiegoś wielkiego zdziwienia. Maryja zrezygnowana stwierdza, że jednak jest jeszcze zbyt mały, aby to zrozumiał.
Powieść Anne Rice została zekranizowana jako „Młody Mesjasz” „(Young Messiah”, reż.: Cyrus Nowrasteh, 2016), ale niestety film zagubił wiele z powieściowego pierwowzoru. Tym niemniej zdecydowanie warto go obejrzeć i spróbować spojrzeć na życie naszego Zbawiciela z nieco innej perspektywy. Perspektywy dziecka.