W narzeczeństwie myślałam sobie: „Nasze małżeństwo będzie inne. U nas będzie lepiej”. Dziś widzę, jak złudne może być takie myślenie, o ile nie zostanie poparte konkretnymi ćwiczeniami.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Drodzy Czytelnicy! Ślub to dla wielu wymarzony i wyczekany moment, określany jako ten najważniejszy w życiu. Chcemy, wraz ze specjalistami i naszymi autorami, pomóc Wam przygotować się do Waszej wspólnej małżeńskiej drogi.
Publikujemy teksty w ramach „Aleteiowego kursu przedmałżeńskiego”. Nie wystawiamy zaświadczenia :), ale mamy nadzieję, że nasze teksty pomogą Wam „żyć bardziej” już teraz, u progu Waszego wspólnego życia, a także po „sakramentalnym TAK”! Korzystajcie, przekazujcie dalej, a przede wszystkim – kochajcie się mocno!
Praca nad sobą samym
Mało popularne jest mówienie, aby pracować nad sobą lub zmienić swoje działania i postrzeganie, kiedy w małżeństwie coś się sypie. Łatwiej jest powiedzieć, że ktoś inny jest winien. Nie możemy jednak zmienić na siłę drugiej osoby. To cena wolności każdego człowieka.
Możemy jednak zmienić siebie, a poprzez tę zmianę wpływać na innych – przede wszystkim na męża czy żonę. Jest to trud, ale z ręką na sercu piszę, że kiedy już zasmakuje się efektów i poczucia, że zaczynamy sami ze sobą czuć się lepiej, nie będziemy chcieli przestać nad sobą pracować.
Czytaj także:
To jedno proste pytanie uratowało moje małżeństwo
Oczywiście, możemy patrzeć na tę pracę nad sobą w kilku aspektach: duchowym, emocjonalnym, itd. Tomasz à Kempis pisze, że „gdybyśmy co roku zdołali wykorzenić jedną wadę, wkrótce stalibyśmy się doskonali”. Dlaczego nie odnieść tego także do związku?
Jeśli nie wiesz, od jakiej zmiany w sobie zacząć, zrób małżeński przegląd, taki rachunek sumienia. Wypisz mocne i słabe strony Waszego małżeństwa, spójrz na tyle, na ile umiesz obiektywnie na swoje zapiski i postaraj się określić, jaki jest Twój udział w tych mocnych i słabych stronach. Już tutaj wyklaruje Ci się pierwsze pole pracy.
Życzliwe spojrzenie na ukochaną osobę
Tu szczególnie mam na myśli różne wady i dziwactwa. Po ślubie nagle odkrywamy masę rzeczy, o których w narzeczeństwie nawet przez sekundę nie pomyślimy.
Rzuca skarpety przy łóżku, zamiast zostawić w łazience, nie wiesza płaszcza po powrocie z pracy w szafie, tylko kładzie na krześle obok, nie wyrzuca rolki po papierze toaletowym do kosza, tylko ją zostawia i czeka (?), aż ja to zrobię, dziwnie układa sobie jedzenie na talerzu itd.
Może myślisz teraz: Banał! Bez przesady. Tylko że w czasie, kiedy jesteśmy mniej cierpliwi, zmęczeni, kiedy to się powtarza ciągle i ciąąąągle, to rolka od papieru toaletowego może stać się zapalnikiem naszej wojny domowej.
Czytaj także:
Rytuały pomagają budować relacje. Spróbujcie tego w Adwencie
Co robić? Gdy jesteście wypoczęci, gdy Wasz małżeński czas to akurat okres radości, staraj się o rozwijanie nawyku życzliwości do ukochanej osoby. To jest do wyćwiczenia. (To też dobry moment, by życzliwie przypomnieć, że byłoby ci miło, gdyba ta rolka od papieru była jednak w innym miejscu).
John Gottman, ceniony znawca małżeństw zaznacza, że „szczęśliwi małżonkowie nie są zazwyczaj ani mądrzejsi, ani bogatsi, ani bardziej przebiegli psychologicznie od innych. W codziennym życiu znajdują jednak sposób, który nie pozwala negatywnym emocjom i myślom wobec partnera wziąć górę nad tymi pozytywnymi. Ich małżeństwo jest inteligentne emocjonalnie”.
Znajomość siebie i siebie nawzajem
Z tym punktem koresponduje cytat z polecanego już na Aletei filmu: „Kiedy mężczyzna chce zdobyć serce kobiety, uczy się jej. Co lubi, czego nie lubi, jakie ma zwyczaje. Ale gdy już ją zdobędzie i poślubi, przestaje się uczyć. Jeśli wiedzę zdobytą przed ślubem porównamy do matury, mężczyzna powinien dalej się uczyć, aż zdobędzie licencjat, magisterium i w końcu doktorat. To podróż przez całe życie, która wciąż przybliża jego serce do jej serca”.
Oczywiście, dotyczy to także kobiety. Prawdziwość tego stwierdzenia odnajdujemy także w badaniach naukowych nt. małżeństw prowadzonych przez Instytut Gottmana.
Przy opracowywaniu filarów szczęśliwego małżeństwa Gottman jako pierwszy punkt podaje: „Aktualizujcie mapy świata partnera”. Co to takiego? Nie zatrzymujmy się na poznaniu małżonka w momencie ślubu, bo każdy z nas zmienia się całe życie, zmienia się to, co lubimy, to, co nas interesuje itp. Czy podobają Ci się takie same tonacje kolorów jak 5 lat temu? Czy nie pojawił się nowy model samochodu, który wydaje Ci się być lepszym pomysłem na zakup niż ten sprzed roku?
Co zrobić? Pomyśl, ile wiesz o pasjach swojej ukochanej osoby? Jakie zmiany zauważasz w sobie? Zacznij zadawać proste pytania sobie i współmałżonkowi. Tak jak na pierwszych randkach.
Rozmawianie
Obecnie niemal do świętości wynosi się „komunikację małżeńską”. I słusznie. Milczenie w małżeństwie (to permanentne, niepozwalające się poznawać) nie wnosi nic dobrego do związku. Za komunikacją, rozmową stoi jednak tak wiele różnych czynników.
Marie Anne Le Roux w książce „Jak wygrywać walki duchowe?” przywołuje genialne powiedzenie: „Jeśli wziąć pod uwagę to, co myślę; to, co chcę powiedzieć; to, co mi się wydaje, że mówię; to, co mówię, i to, co ty chcesz usłyszeć; to, co słyszysz; to, co wydaje ci się, że rozumiesz; to, co chcesz zrozumieć, i wreszcie to, co rozumiesz – jest to co najmniej dziewięć możliwości, by się nie zrozumieć”.
Potrzeba naszej wielkiej uwagi i otwartości, aby nie wypaczyć całej naszej rozmowy i na przykład nie obarczać drugiej strony naszymi lękami. Wiele przydatnych i praktycznych informacji na temat dobrej komunikacji znajdziecie w tekstach Zuzanny Górskiej-Kanabus.
Czytaj także:
Każdemu małżeństwu przyda się mentor. Ale inny, niż myślisz!
Twórcze podejście do związku
Święta s. Faustyna pisze, że życie szare i monotonne jest piękne. Zachwyca się nim. Nie możemy jednak popadać w małżeński marazm, myśląc, że nasze małżeńskie życie MUSI być szare i monotonne, by podobało się Bogu.
Owszem, nasza codzienność może być piękna w szarości i monotonii, jednak warto, abyśmy jako małżonkowie umilali sobie i ubarwiali wspólne życie. Tu potrzebujemy twórczości, kreatywności, pójścia za marzeniami, polotu, chęci zrobienia ukochanej osobie przyjemności.
Nie patrz na to, że do tej pory tego nie było w Waszym związku czy że Ty może nic twórczego od swojej połówki nie otrzymujesz. Daj, a otrzymasz – wiele małżeństw to potwierdza.
Co zrobić? Zacznij od małych gestów. Może liścik miłosny, SMS, mail? Może drobny prezent? Zapewniam Cię, że Wasze spojrzenia od razu będą radośniejsze.