separateurCreated with Sketch.

Dlaczego Franciszek wstaje o 4.30 rano? Rozmowa z biografem papieża

Pope Francis general Audience September 28, 2016 © Antoine Mekary / ALETEIA

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Konrad Sawicki - 13.03.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Jak właściwie powinniśmy poprawnie wymawiać imię i nazwisko obecnego papieża? Okazuje się, że w Argentynie inaczej wymawia się nazwisko Franciszka, a we Włoszech inaczej.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Konrad Sawicki: Dlaczego papież Franciszek wstaje tak wcześnie rano – o 4.30, a najpóźniej przed 5.00?

Austen Ivereigh*: Jest tu typowym jezuitą. Jezuici to są ludzie akcji, działania, niemniej chcą te działania zakorzeniać w modlitwie. Stąd chwytają ten czas wcześnie rano – dla kontemplacji. Ale Franciszek w tych wczesnych godzinach nie tylko się modli. Podejmuje też wtedy ważne decyzje, na drodze rozeznania duchowego. Z tych dwóch powodów jest to dla niego bardzo ważna część dnia.

 

Jak wygląda dalsza część zwykłego dnia pracy papieża?

Poranki i przedpołudnia spędza głównie na sprawach watykańskich, związanych z zarządzaniem. Natomiast popołudnia przeznacza na sprawy duszpasterskie i spotkania. To niesamowite, jak wiele czasu poświęca na spotkania z ludźmi.

Co do wieczorów – to warto przywołać lata, gdy był biskupem i arcybiskupem w Buenos Aires. Tam panuje zwyczaj późnego siadania do stołu. Jada się nawet o 22.00. Kard. Bergoglio nigdy nie przyjmował zaproszeń na proszone kolacje. Raz, że nie bardzo to lubił, a dwa, że o tej godzinie już szykował się do spania…



Czytaj także:
Pasterz, który był we wszystkich slumsach swojego miasta. 80 urodziny Franciszka

 

Zdaje się, że nie był zwykłym arcybiskupem i kardynałem.

Nie był. Większość hierarchów regularnie chodzi na oficjalne przyjęcia, bankiety charytatywne itp. Dla Bergoglia ten świat jest zupełnie obcy.

 

Jak właściwie powinniśmy poprawnie wymawiać imię i nazwisko obecnego papieża, bo słyszy się różne wersje.

Jorge Mario Bergoglio – w Argentynie po hiszpańsku wymawiają: Horhe Mario Bergoglio, to drugie „g” też jest wymawiane. Natomiast we Włoszech drugie „g” znika, mówią Bergolio.

 

W biografii Franciszka podkreśla pan istotną rolę babci w procesie wychowania małego Jorge.

Tak, sądzę, że była ona nawet większa niż samych rodziców. Papież też tego nie ukrywa. Babcia Rosa była niezwykłą kobietą: o silnym charakterze, inteligentna, odważna, interesowała się polityką, jej pasją była sprawiedliwość. A jednocześnie pokorna.

 

Przyszły jezuita dorastał w domu dość purytańskim, prawda?

Nie tylko domu, ale i środowisku. Tak po prostu było w jego otoczeniu. Przykładowo z rozwodnikami się wtedy nie rozmawiało, a jeśli już, to na pewno nie odwiedzało się ich domów. Jorge dorastał ze świadomością takich podziałów, stygmatyzowania ludzi, stawiania barier. Wydaje mi się, że bardzo wcześnie ukształtowało się w nim pragnienie wychodzenia poza te mury. To jedna z bardzo charakterystycznych cech jego dojrzewania.

Drugą było to, że od zawsze lubił ludziom pomagać, kierować się ku potrzebującym, był bardzo troskliwy. Jego szkolni koledzy do dziś to wspominają.

 

Ważna była też dla niego piłka nożna. Wiemy, że ojciec zabierał go wraz z bratem, Alberto, na mecze.

Ale tu pojawia się smutna historia śmierci ojca. Jego ojciec zmarł na stadionie podczas oglądania meczu. Na zawał serca.

 

Młody Bergoglio interesował się polityką?

Jako nastolatek Jorge był bardzo zaangażowany politycznie. Chodził w Buenos Aires do politycznych klubów, o różnych orientacjach ideowych. Chodził od jednego klubu do drugiego, słuchając wszystkich argumentów. On sam tego nigdy nie powiedział, ale sądzę, że w tamtym czasie był rozdarty pomiędzy powołaniem do kapłaństwa, a powołaniem do bycia politykiem. Nawet dziś według mnie w głębi Franciszek jest bardzo polityczną osobowością, jak to się mówi „zwierzęciem politycznym”. Myślę, że od zawsze fascynowała go polityka.

 

W końcu został jezuitą.

No właśnie, a przecież ani w dzieciństwie, ani w młodości nie miał żadnych poważnych kontaktów z jezuitami. Być może – to jest moja osobista teoria – właśnie zainteresowanie polityką przyciągnęło go do tego zakonu. Jezuici w historii zawsze odgrywali ważne role. Być może tak sobie właśnie pomyślał: oto ludzie, którzy rozumieją, co znaczy przywództwo, władza itp. Prawdopodobnie to go pociągnęło ku jezuitom.



Czytaj także:
Dlaczego papież Franciszek w Europie często jest nierozumiany lub źle rozumiany?

 

A co z teologią i filozofią, które studiuje się podczas formacji kapłańskiej i zakonnej? Pojawiają się głosy, że obecny papież w porównaniu do „profesorów” – Jana Pawła II i Benedykta XVI jest zaledwie „księdzem parafialnym”.

Z jednej strony jest w tym trochę prawdy, ponieważ Franciszek jest papieżem wybitnie nastawionym duszpastersko. Powiedziałbym, że jest papieżem – misjonarzem. A misjonarz przede wszystkim musi być człowiekiem działania, pragmatycznym i potrafiącym dostosować się do sytuacji człowiekiem, który rozumie zarówno ludzi, jak i procesy zmian społecznych.

Z drugiej strony z pewnością można powiedzieć, że Bergoglio jest bardzo dobrze wykształcony, oczytany, był bardzo dobrym nauczycielem i kierownikiem duchowym. Jest niezwykle inteligentny, choć nie nazwałbym go intelektualistą. Zaczął pisać doktorat, lecz nie dokończył go. Mimo to zdarzało mu się pisać teksty niezwykle intelektualne.

Miał wszelkie talenty by został intelektualistą czy człowiekiem uniwersytetów, ale wybrał świadomie inną drogę – bycia misjonarzem i liderem. Pisząc jego biografię, ta rzecz mocno mnie uderzyła: on urodził się to tego, by być przywódcą.

 

Z dzisiejszego punktu widzenia jaki klucz wydaje się najbardziej właściwym dla odczytania tego pontyfikatu?

Miłosierdzie. Właściwie większość z tego, co robił i robi jako papież i reformator dotyczy odbudowania, przywrócenia właściwej pozycji idei miłosierdzia. Chciałby dać Kościołowi twarz miłosierdzia. W jubileuszowym Roku Miłosierdzia chodziło o nawrócenie Kościoła w ten sposób, by Kościół potrafił jak najlepiej to miłosierdzie zaoferować światu. W „Misericordiae vultus” czterokrotnie używa słowa „wiarygodność”. To słowo niezwykle istotne w ewangelizacji. Ludzie na serio traktują tylko tych, którzy są wiarygodni.

Według Franciszka w kulturze Zachodu istnieje coś na kształt podświadomej wiedzy czy też pamięci o Jezusie Chrystusie. Jest to pamięć o Bogu jako miłosierdziu. Zatem gdy Kościół przybiera twarz miłosierdzia, tym samym otwiera serca i umysły tych ludzi. Natomiast gdy Kościół trzyma się samej idei prawdy, nie pamiętając o miłosierdziu, wtedy jest odrzucany.

* Austen Ivereigh – brytyjski pisarz i dziennikarz, komentator spraw religijnych i politycznych, założyciel i koordynator „Catholic Voices”. Był zastępcą redaktora naczelnego tygodnika „The Tablet”, publikował w „The Guardian”, „Our Sunday Visitor” i jezuickim magazynie „America”. Doktoryzował się w Oxfordzie. Był bliskim współpracownikiem arcybiskupa Westminsteru, kard. Cormaca Murphy-O’Connora. Autor jednej z najlepszych i najbardziej popularnych biografii papieża Franciszka, w Polsce wydanej pod tytułem: „Prorok. Biografia Franciszka, papieża radykalnego”.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.