separateurCreated with Sketch.

“Chata” mocno przypomina bajkę. To zaleta czy wada?

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Artur Stopka - 20.03.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Potrzebujemy opowieści, które nam przypominą, że Bóg jest dobry, że ludzie są zdolni do dobra, że świat też nie jest zły, lecz sporo w nim dobra.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Kto był na filmie „Chata”, ten wie, że to pełna emocji historia, a podczas jej oglądania łatwo o załzawione oczy. Jest w niej też jasne pozytywne przesłanie, no i jest sposób narracji, który u części odbiorców wywołuje zaniepokojenie, a niektórych nawet drażni.

Chodzi o to, że „Chata” mocno przypomina bajkę. Co prawda, nie zaczyna się od zwrotu: „Za siedmioma górami, za siedmioma lasami”, ale już zakończenie trochę przypomina bajkowy morał uzupełniony sformułowaniami zbliżonymi do nieodzownego „I żyli długo i szczęśliwie”.

Być może w niejednej głowie po seansie pojawiło się pytanie: „Czy o dobrych sprawach, pozytywnych wydarzeniach, jeśli chce się przekazać jakąś podnoszącą na duchu opowieść, naprawdę trzeba mówić językiem i stylem jak z bajki?”.

Być może celniejsze byłoby inne pytanie. O to, dlaczego pewnego rodzaju historie traktujemy jak bajkę.

Nie wierzymy, że dobro jest możliwe?

Kilka dni temu na jednym fanpage’ów poświęconych macierzyństwu przeczytałem relację z zapoznawczej wizyty malucha w szkole, do której ma w przyszłości chodzić. Zestresowany przedszkolak spotkał się ze strony dzieci (i jednej nauczycielki) z bardzo życzliwym, pełnym opiekuńczości i zrozumienia przyjęciem.

Jeden z pierwszych komentarzy, jaki zobaczyłem pod tym postem, brzmiał: „A już się bałam, że na końcu będzie: Niestety, to mi się tylko przyśniło…”. On świetnie pokazuje sposób, w jaki niejednokrotnie odbieramy pozytywne opowieści.

Podchodzimy do nich z pewną nieufnością, podejrzliwie, z mniej lub bardziej zakorzenionym przekonaniem, że się nie mogły wydarzyć. Tak, jakby życiowe doświadczenie dostarczało tylko złych lub obojętnych przykładów. Jakby mottem tego świata stał się „Wstęp do bajek” biskupa Ignacego Krasickiego. Więcej nawet. Jakby dobro było niemożliwe. Jakby leżało poza naszym zasięgiem. Poza zasięgiem ludzi.

Bóg jest dobry, ludzie są dobrzy, świat jest dobry

Cechą charakterystyczną bajki, jako gatunku literackiego, jest morał. To – jak podpowiada Wikipedia – puenta końcowa o charakterze pouczającym, objaśniająca symbolikę zdarzeń przedstawionych w utworze literackim. Morał zwykle przybiera postać zwięzłego, uogólniającego sądu, zakazu lub nakazu. Stąd bajki często łączy się z moralizatorstwem i dydaktyzmem, czyli zjawiskami, które zwykle powodują skutki odwrotne od zamierzonych.

Prawda jest jednak taka, że o ile moralizatorstwa i dydaktyzmu niekoniecznie potrzebujemy, o tyle opowieści pokazujących dobro potrzebujemy więcej niż bardzo (w Aletei jest nawet osobny dział zatytułowany „Dobre historie”). Potrzebujemy również przypominania, że Bóg jest dobry, że ludzie są zdolni do dobra, że świat też nie jest zły, lecz sporo w nim dobra.

Bajka może być miejscem doświadczenia religijnego

Problem polega przede wszystkim na tym, w jaki sposób o tym, co dobre, się opowiada. Film „Chata” może denerwować swoją „bajkowością”, ale oprócz niej jest w nim dużo treści, do których większość widzów tęskni, których poszukuje, których łaknie jak kania dżdżu.

Dlatego wielu recenzentów, dostrzegając przesadne elementy jego narracji, mimo wszystko zachęca, by dać mu szansę i go obejrzeć. Ponieważ bajki też bywają różne. Nie wszystkie muszą być płytkie. Profesjonalni bajarze potrafią swoją opowieścią skłonić człowieka do zastanowienia, a nawet do poważnej refleksji, skutkującej zmianą postępowania.



Czytaj także:
“Chata”. Filmowy “Bóg” opowiada o swojej wierze

Prawidłowo skonstruowana bajka ma moc mobilizującą, pokazuje świat i człowieka takimi, jacy powinni być. A także, jak zauważył teolog Ladislaus Boros, jest „miejscem doświadczenia religijnego, gdzie rozjaśnia się to, co było w mroku”.

Borys Pasternak, laureat Nagrody Nobla za powieść „Doktor Żywago”, uważał, że „Bajeczne są tylko rzeczy przyziemne, gdy muśnie je ręka geniusza”. Dobro pod bardzo różnymi postaciami jest obecne wokół. Po co wobec tego bajki? Po to, aby uczyły, jak je zauważać.



Czytaj także:
Film “Chata”. Czy Bóg ma prawo zabrać moje dziecko?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.