Podczas remontu kościoła pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Różańca Świętego (nazywanego Kościołem Mariackim) w Słupsku dokonano ciekawego odkrycia. Jak podało Radio Gdańsk, pod kilkoma warstwami farby ukrytych było dziesięć kamiennych figurek demona Tutivillusa.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Na początku przypuszczano, że odkryte w Kościele Mariackim w Słupsku figurki to postaci świętych, jednak gdy zbudowano wysokie rusztowanie, pozwalające obejrzeć znalezisko z bliska, okazało się, że to wcale nie są wizerunki osób wyniesionych do chwały ołtarzy. Wręcz przeciwnie. Są to średniowieczne maszkary, przedstawiające Tutivillusa, którego pierwowzorem był tzw. diabeł piszący.
Kościół Mariacki w Słupsku to trójnawowa świątynia, zbudowana w XIII wieku w stylu gotyckim, po prawdopodobnych zniszczeniach odbudowywana około roku 1350 i w 1476. Gruntownie została przebudowana w połowie XIX stulecia.
A co wiemy na temat diabła piszącego? Diabeł piszący, utożsamiany niejednokrotnie z postacią Tutivillusa, pełnił funkcję dyscyplinującą. Przedstawiany był często ze zwojem pergaminu, na którym skwapliwie coś notował, lub z workiem, w którym gromadził swoje zdobycze.
Czytaj także:
Co Darth Vader robi na katedrze w Waszyngtonie? Czyżby Imperium zaatakowało?
Co go interesowało? Jak można przeczytać na stronie „Architektura Sakralna Pomorza Zachodniego”, diabeł zbierał i spisywał codzienne ludzkie uchybienia mające miejsce w świątyni. Szczególnie skupiał się na tych, którzy spóźniali się na modlitwę lub zasypiali w trakcie nabożeństwa.
Z upodobaniem przesiadywał u wejścia do świątyni lub zakonnego chóru, nierzadko spoglądał na uczestników liturgii z wysokości sklepień, ukrywał się wśród kościelnej polichromii lub ukradkiem spozierał spod ambony – czytamy we wspomnianym serwisie internetowym.
Ale diabła interesowały także plotki i obmowy. Według niektórych wersji podań dotyczących tej postaci, pilnował czystości języka (także w myślach) zarówno u słuchaczy, jak i u kaznodziejów.
Czytaj także:
Msza u „Matki Bożej Kasztanowej”. Dlaczego nie wejdą do kościoła?
Podobno to właśnie wędrowni kaznodzieje upowszechnili w XII stuleciu wiarę w notującego na bieżąco występki przedstawiciela piekła, wykorzystując go jako argument mający skłonić wiernych do punktualnego zjawiania się w kościele oraz pilnego i uważnego słuchania ich wystąpień. Wizerunki diabła piszącego (z czasem bardziej przypominającego okolicznych rzezimieszków niż czarta) umieszczano w polichromiach w miejscach niezbyt eksponowanych, a jego otwarte usta nieraz służyły do maskowania np. otworów wentylacyjnych.
Według jednych badaczy, idea tzw. diabła piszącego poprzedziła powstanie kojarzonego przede wszystkim z kwestiami dyscyplinarnymi podczas modlitwy w środowisku zakonnym demona Tutivillusa. Według innych, to Tutivillus został wymyślony jako żart wśród mnichów, a później upowszechniony przez nich jako diabeł piszący. Niezależnie od tego, jak było naprawdę, widać, że problemy ze spóźniającymi się do kościoła i plotkującymi lub zasypiającymi podczas kazania oraz długich modłów to nic nowego.
Źródła: radiogdansk.pl, architektura.pomorze.pl
Czytaj także:
O tym, jak architekt katedry w Monachium zadrwił z diabła